Śląsk Wrocław wszedł w rundę wiosenną bardzo słabo. Mecz z Zagłębiem Lubin miał być dla niego przełamaniem. Niestety dla trenera Magiery i jego podopiecznych, to spotkanie okazało się kiepskim widowiskiem. Nie pomógł nawet „powrót" Erika Exposito, który przecież dotychczas zawsze pomagał Śląskowi w trudnych momentach.
– Mogę powiedzieć, że się cieszę z jego powrotu, bo to zawodnik o określonej marce, jakości. Zawodnik, który pomoże Śląskowi w najbliższych miesiącach i zapracuje na zdecydowanie lepsze miejsce w swojej karierze niż to, co miało być. Erika warto wpuścić nawet na pięć minut. Wiemy, że jest piłkarzem, który zrobił ogromny postęp – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Jacek Magiera o Eriku Exposito. Nic dziwnego, bo w tym sezonie Śląsk nie przegrał ani jednego spotkania, w którym Hiszpanowi udało się zdobyć bramkę. Można powiedzieć, że gra drużyny z Wrocławia w dużej mierze zależała od jego formy dnia.
Saga transferowa
Erik Exposito już od dawna uchodził za piłkarza, którego będzie można łatwo wytransferować z polskiej ligi. Latem, gdy Śląsk jeszcze usiłować coś ugrać w europejskich pucharach, Hiszpanem ponoć interesowało się kilka klubów z całego świata. Jednak dyrektor sportowy Dariusz Sztylka nie był przekonany do odejścia tego zawodnika. Sytuacja zmieniła się pół roku później.
W przerwie zimowej, po niezłej rundzie jesiennej, Exposito był jeszcze bardziej rozchwytywany mimo niedawnego przedłużenia kontraktu. Podobno chciał odejść do ligi włoskiej, jednak nie dogadał się z tamtejszym zainteresowanym. Dlatego też ostatecznie miał wyjechać do Chin za około 3 miliony euro. Wydawało się, że wszystko jest dogadane. – Ten transfer jest już przeprowadzony na 99,99 procent, bo zawsze dajemy sobie ten margines, że coś może nie wypalić. Szczerze mówiąc, ja już w ogóle nie liczę na to, że on będzie naszym zawodnikiem – przyznawał sam Magiera.
Jednakże okazało się, że kontrakt nie został podpisany w ustalonym terminie. Śląsk chciał, aby transfer został przeprowadzony we wcześniej dogadanym przedziale czasowym, jednak negocjacje przedłużały się. Chińczycy chcieli zawrzeć klauzulę rozwiązania kontraktu w przypadku zbyt długiej absencji zawodnika. Exposito oczywiście odmówił. Problemem były też kwestie związane z wyborem instytucji, która miałaby rozwiązywać ewentualne konflikty. Do porozumienia nie doszło.
Wszechobecne zaskoczenie
Po całej sadze transferowej Hiszpan wrócił do Wrocławia. Nie był z drużyną na obozie przygotowawczym. Ponadto w międzyczasie przechodził COVID-19, co z reguły dość istotnie wpływa na kondycję. Do tego, co nie dziwi po urlopie, znajdował się na „roztrenowaniu”. Czasu na ponowne dostosowanie się do zespołu nie było wiele.
Zaskoczeni byli też Jacek Magiera i Dariusz Sztylka. Dyrektor sportowy Śląska ciągle spodziewał się odejścia Hiszpana. Dlatego postanowił skrócić wypożyczenie Fabiana Piaseckiego do Stali Mielec. Podobno do transferu szykował się też Artur Shushenachev z Kajratu Ałmaty, który w ubiegłym sezonie był jedną z gwiazd w lidze kazachskiej.
Smaczku dodaje również fakt, że Fabian Piasecki wcześniej nie był do końca zadowolony ze swojej pozycji w zespole. Kiedyś powiedział, że „czego by nie zrobił, to i tak grałby Exposito”. Ponadto w Stali miał pewne miejsce w pierwszej jedenastce. Udało mu się tam zbudować przyzwoitą formę. Powrót znacząco utrudnił mu życie.
Jacek Magiera zarzeka się, że jego relacje z zawodnikiem są dobre, ale na pewno jakieś napięcie wisi w powietrzu. Zwłaszcza że szkoleniowiec nie zamierza go ponownie wypożyczyć. – Nie wyobrażam sobie teraz, że pod wypływem chwili, emocji nagle decydujemy o oddaniu go do Stali, bo on ma taką chęć – skwitował sytuację przed meczem z Zagłębiem Magiera. Później okazało się, że Piaseckiego nie ma nawet w kadrze meczowej.
Exposito nie uratował Śląska
Dosyć niespodziewanie mecz z Zagłębiem Hiszpan rozpoczął od pierwszej minuty. Nie okazał się rozwiązaniem wszystkich problemów, bo Śląsk mimo przewagi nie był w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. W ten sposób klub z Wrocławia przedłużył niechlubną serię meczów bez zwycięstwa w lidze. Śląsk może też mówić o odrobinie szczęścia, bo na pustą bramkę do siatki nie trafił Martin Dolezal. Taka bramka dla Zagłębia oznaczałaby kolejną kompromitację.
Exposito był w tym spotkaniu niewidoczny. Zagrał przez pełne 90 minut, jednak nie wywalczył żadnej klarownej sytuacji. Magiera po spotkaniu przyznał, że jednym z niewielu plusów tego meczu jest zero z tyłu. Mimo to do gry jego podopiecznych można mieć coraz więcej uwag. To samo tyczy się hiszpańskiego napastnika. O ile jest on jednym z czołowych strzelców ekstraklasy w tym sezonie, o tyle nie strzelił żadnej bramki od meczu z Jagiellonią (odbył się on 5 listopada). Wydaje się, że sam Exposito nie odmieni gry swojej drużyny. Będzie potrzebował pomocy kolegów.