Powiało chłodem


W istnie zimowej aurze przyszło zmagać się w tej kolejce. Na brak goli i emocji kibice nie mieli jednak prawa narzekać


Udostępnij na Udostępnij na

Ścisk w czołówce

Już dawno nie było po rozegraniu 13 kolejek w naszej lidze takiego ścisku na samej górze ligowej tabeli. Ostatni raz pierwsze trzy drużyny w tabeli oscylowały w granicach jednego punkty różnicy w sezonie 2002/2003. Wtedy na czele były Legia Warszawa, Wisła Kraków i GKS Katowice. Teraz jest podobnie, z tą jednak różnicą, że miejsce GKS-u zajął jego imiennik z Bełchatowa.

Piłkarze prowadzeni przez Dragomira Okukę nie przegrali już od 17 spotkań w lidze. Byli bardzo blisko by przerwać tą passę, jednak gol zdobyty w 92. minucie przez Pawła Brożka zapewnił Wiśle Kraków remis. Złośliwi mogliby powiedzieć, że nie ma w tym nic dziwnego – „Biała Gwiazda” w tym sezonie wszystkie mecze wyjazdowe właśnie zremisowała. Bardzo blisko przerwania tej passy był prowadzony ostatni raz przez Wernera Liczkę (jego miejsce na stanowisku szkoleniowca zajął Maciej Skorża) Groclin, który roztrwonił przewagę z pierwszej połowy. Duża w tym zasługa gospodarzy, którzy sprokurowali obie bramki dla lidera obecnych rozgrywek.

Coraz lepiej wygląda sytuacja Legii Warszawa. Tracąca punkty na początku sezonu drużyna z Łazienkowskiej odniosła czwarte zwycięstwo z rzędu i jest już tylko punkt za Wisłą Kraków. Imponujący jest również dorobek bramkowy z ostatnich czterech meczów – 10 bramek zdobytych i tylko dwie stracone w ostatnim meczu z Lechem Poznań. W wyśmienitej formie znajduje się Radovic, który nie kosztował Legii 800 tys. euro, a „tylko” 500 tys. Serb imponuje przygotowaniem do sezonu popisując się kolejnymi asystami, które na bramki zamienia Sebastian Szałachowski, który z przymusu występuje na pozycji napastnika. Kolejny raz kibice zobaczyli świetny mecz zakończony emocjonującą końcówką w wykonaniu Lecha Poznań, który stał się najatrakcyjniej grającą drużyną. Nie cieszy to jednak Franciszka Smudy, dla którego ważniejsze od wrażeń wizualnych są punkty, które kolejny raz uciekły mu już sprzed nosa.

Chwilowa zadyszka przytrafiła się BOT-owi, jednak wydaje się, że drużyna Oresta Lenczyka ma już ją za sobą. Piłkarze z Bełchatowa odnieśli bardzo ważne zwycięstwo nad inną drużyną ze ścisłej ligowej czołówki – Koroną Kielce. Tak jak i w przypadku meczu Legii z Lechem, tak i w tym spotkaniu kibice zobaczyli bramki dopiero po przerwie. Z bardzo dobrej strony pokazał się wracający do pełni formy Mariusz Ujek, który wraz z Radosławem Matusiakiem stanowił o sile rażenia gospodarzy. Słabszą drużyną od rywali nie była z pewnością Korona, jednak tego dnia więcej szczęścia było po stronie GKS-u.

Niespodzianki

Do jednej z największych doszło w Lubinie, gdzie miejscowe Zagłębie nie dało rady jednej z najsłabszych, jeśli nie najsłabszej drużynie w obecnym sezonie – Górnikowi Łęczna. Czesław Michniewicz nie zaliczy tego meczu do udanych. Jego drużyna pomimo prowadzenia po bramce Piszczka nie potrafiła zwyciężyć na własnym stadionie, tracąc gola jeszcze przed przerwą. Duża przewaga nie zawsze przekłada się na strzelanie goli, co dzisiaj potwierdziły wydarzenia na boisku Zagłębia

Bezbramkowym remisem zakończyło się spotkanie pomiędzy ŁKS-em i ostatnią w tabeli – Wisłą Płock. Mecz nie obfitował w wiele klarownych sytuacji do zdobycia gola, było w nim za to mnóstwo walki, która jednak nie przyniosła żadnej z drużyn korzyści. Dziwi przy tej okazji wypowiedź Marka Chojnackiego, który stwierdził, że… cieszy się ze zdobycia jednego punktu. Jak na własnym boisku nie wygrywa się z ostatnią drużyną w lidze, to raczej nie jest powód do dumy. No, chyba że szkoleniowiec ŁKS-u patrzy na to w inny sposób. Pytanie tylko: w jaki?

„Prawie” jak futbol

Pogoda i obfite opady śniegu nie pozwoliły na rozegranie wszystkich spotkań w „normalnych” warunkach. Najgorzej stan murawy, a właściwie pokrywy śnieżnej wyglądał w Wodzisławiu Śląskim. Jeśli prowadzący te zawody Robert Werder zdecydowałby się na odwołanie zawodów, nikt nie mógłby mieć o to pretensji. Zdecydowanie lepiej na placu gry przypominającym bardziej lodowisko niż boisko piłkarskie lepiej radzili sobie gospodarze, a konkretnie Marcin Chmiest, który popisał się w tym meczu hat-trickiem. Oburzenie z powodu złego stanu boiska nie krył po meczu Grzelak, jednak wyniku już nikt i nic nie zmieni.

Tak jak i w Wodzisławiu, tak i w Zabrzu obie drużyny oprócz walki z rywalem walczyły również z pogodą. Lepiej w tej „podwójnej” konfrontacji wypadła Arka Gdynia, która wygrała pierwszy raz od pięciu spotkań. Po 3 punkty po przepięknym uderzeniu Pawlusińskiego sięgnęła Cracovia, która pod wodza Stefana Majewskiego zaczęła zdobywać punkty, czego efektem jest zajmowana obecnie przez „Pasy” ósma pozycja w ligowej tabeli.

Okiem statystyka

W Orange Ekstraklasie rozegrano do tej pory 104 spotkania (44 zwycięstwa gospodarzy, 22 zwycięstwa gości i 38 remisów), strzelono w nich 273 gole (160 gospodarze, 113 goście) co daje średnią 2,63 bramki na mecz. Wykonywano również 19 rzutów karnych, z czego trzy nie zostały wykorzystane (Jacek Dembiński, Maciej Iwański oraz Marcin Bojarski). Sędziowie zdecydowali się pokazać 462 żółte kartki (najwięcej Jarosław Żyro – 41) oraz 23 czerwone (najwięcej Marek Mikołajewski, Tomasz Mikulski, Jarosław Żyro i Hubert Siejewicz – 3).

Bohater kolejki: Marcin Chmiest – napastnik Odry Wodzisław zdobył w ostatniej kolejce 3 bramki, dzięki czemu stał się samotnym liderem listy najlepszych strzelców Orange Ekstraklasy z dziewięcioma trafieniami na koncie.

Antybohater kolejki: Pogoda – zła aura przeszkadzała nie tylko piłkarzom w tworzeniu pięknych piłkarskich widowisk, ale przede wszystkim widzom, których w tej kolejce na trybunach zasiadło zaledwie 34,5 tysiąca.

Mecz kolejki: Na ten tytuł zasługiwały przynajmniej 3 spotkania, jednak najlepszym meczem w tej kolejce był pojedynek BOT-u z Kolporterem zakończony wynikiem 3:2. Pięć bramek, kombinacyjne akcje, nerwy do ostatniej minuty – to nie Premiership, a nasza rodzima Orange Ekstraklasa.

Liczby kolejki

4 – tyle spotkań z rzędu wygrała Legia Warszawa.

17 – od tylu spotkań w naszej lidze jest niepokonana krakowska Wisła.

Cytat kolejki:Tak jak w łóżku każda kobieta jest inna, tak i każda drużyna ma inny charakter” – Franciszek Smuda o budowanym przez siebie „nowym” Lechu Poznań.

Bramka kolejki: Dariusz Pawlusiński (Cracovia) – pomocnik „Pasów” przepięknym uderzeniem z pod linii bocznej, na wysokości pola karnego umieścił piłkę w „okienku” bramki rywali. Tym samym zapewnił swojemu zespołowi 3 punkty.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze