Natrafiłem ostatnio, dość nieszczęśliwie, na reklamę programu, w którym celebryci (w naszym kraju osoby uważane za znane), znani przede wszystkim z tego, że są znani, stają się jeszcze bardziej znani poprzez robienie do wody "plusk". Po niezwykle męczących paru sekundach walki o życie wynikających z niezdrowej ekscytacji programem postanowiłem wyrzucić telewizor przez okno. Po kalkulacji kosztów postanowiłem się jednak powstrzymać.
Odciągając z trudnością wzrok od odbiornika, którego całe szczęście, poza rozkładówką meczową nie widuję prawie w ogóle, na myśl przyszedł mi od razu stosunkowo niewielki klub z włoskiej Genui. Dlaczego Sampdoria? Otóż w ostatnim czasie jest znana z tego… że reprezentuje bardzo intrygujący futbol. Trudno dać temu wiarę, jednak jeśli spojrzymy na górną część tabeli najwyższej ligi na Półwyspie Apenińskim, czyli jakieś 41 miejsc powyżej Interu Mediolan, zauważymy, że: a) na 39. miejscu znajduje się AC Milan, b) podopieczni Sinisa Mihajlovicia nie zawdzięczają swojej lokaty zwykłemu przypadkowi.
Sampdoria, zajmując 4. miejsce z 1 punktem przewagi nad Napoli, gwarantujące udział w fazie grupowej Ligi Europy, ze swojego punktowego koszyka w ciągu ostatnich 5 spotkań wypuściła jedynie 2 punkty, remisując w Derbach della Lanterna. Od „bratobójczej” konfrontacji mija właśnie miesiąc, a „Sampa” przewyższa swoich lokalnych rywali aż o 5 lokat. I choć próżne wydaje się szukanie takiego obrotu spraw, osobiście pozwolę sobie prześwietlić struktury drużyny z siedziby Ligurii.
Przez znaczną część sezonu podopieczni Mihajlovicia występują w ustawieniu 4-3-3, z doświadczonym Angelo Palombo na pozycji nr 6, któremu towarzyszą zwykle Pedro Obiang i Afriyie Acquah na pozycjach 8 oraz 10. Tercet środka pola Sampdorii w ostatnim spotkaniu przeciwko Interowi (aktualnie znajdującemu się na mniej więcej 45. miejscu Serie A) wykreował zaledwie 57 podań. Liczba ta na kolana nie powala, zaznaczmy jednak, że w tym spotkaniu „Blucerchiati” utrzymywali się przy piłce jedynie przez 30% czasu gry, mając definitywny problem z pressingiem podopiecznych Roberto Manciniego.
Mimo wszystko w przeliczeniu na mecz w bieżącym sezonie liczba ta rośnie aż do około 130, pomimo że zespół posiada piłkę przez przeciętne 48% z 90 minut. I jest to widoczne. Genueńczycy lubią bronić głęboko, często cofając się we własne pole karne, zostawiając tym samym dużo miejsca do popisu rywalom. Brak agresywnego krycia oraz silnej determinacji do odzyskiwania piłki skutkuje wieloma sytuacjami, które nierzadko dają się we znaki stającemu między słupkami Emiliano Viviano.
http://i58.tinypic.com/6fcdoi.png
Wiązać może się to z pewnego rodzaju cierpliwością. Może to być również strategia samego szkoleniowca. Tak czy inaczej, Sampdoria musi nauczyć się bronić jako zespół. Począwszy od szybkiego odbioru piłki zaraz po stracie. Dwudziestoletni Alessio Romagnoli, przebywający na wypożyczeniu z AS Roma, oraz Matias Silvestre, wypożyczony z zajmującego 45. miejsce we włoskiej Serie A Interu Mediolan, nie należą jednak do najszybszych. Dysponują za to skutecznością w odbiorze piłki, dobrym podaniem oraz wysokim poziomem koncentracji. Nierzadko jednak defensywa „Blucerchiati” popełnia podstawowe błędy, koncentrując wzrok jedynie na piłce – nisko rozwinięta umiejętność percepcji w defensywie i identyfikacji zagrożenia:
http://i59.tinypic.com/29wljq.png
Sampdoria zaskakuje odnajdywaniem pewnego rodzaju ładu w nieładzie. Cierpliwa defensywa, odpowiednio zmniejszająca przestrzeń rozgrywania akcji rywali, okazuje się stabilnym (lecz nie niezawodnym) fundamentem zespołu. Dobrze współpracujący środek jest kręgosłupem umożliwiającym transferowanie piłki w momencie jej posiadania i wspierającym linię ofensywną.
http://i62.tinypic.com/awayi8.png
Zawsze cofnięty Palombo pomimo 33 lat zajmuje przestrzenie umożliwiające najlepszą odległość i linię wsparcia. Dodatkowo wysoko (choć w tym przypadku nr 2 nie do końca) ustawieni zawodnicy z pozycji 2 i 5 zapewniają odpowiednią szerokość pola gry. Tworzona przez nich siatka pozwala na sprawne kreowanie dogodnych sytuacji dla trzech ofensywnych zawodników, którymi najczęściej są Luis Muriel, Eder oraz Samuel Eto’o. Południowoamerykański duet przy współpracy z 34-letnim Kameruńczykiem w tym sezonie ustrzelił dla „Sampy” 13 z 37 goli oraz zanotował 6 asyst. Kto gra główne skrzypce w naszym tercecie? Jest to 28-letni Brazylijczyk Eder, który w naszym małym zestawieniu miał niemały udział: 4 asysty i 9 goli, z czego jeden w ostatniej kolejce w efektywny sposób wyrwał 3 punkty Interowi (który nie wiem, czy wspominałem, ale we włoskiej Serie A plasuje się na mniej więcej 45. miejscu).
https://www.youtube.com/watch?v=llQl4I7QGp0
Serbski szkoleniowiec, który w latach 1994-1998 reprezentował barwy genueńskiego klubu, dba przede wszystkim o szczere relacje, odpowiednią chemię w zespole i szatni, co udowodnił podczas wyjaśniania incydentu z przyjściem Samuela Eto’o. W moim osobistym odczuciu genueńczyków stać na poprawę gry defensywnej przy zawartościach indywidualnych. Bilans bramek 37:28 jest bowiem najgorszym z pierwszej piątki. Z nakładem ciężkiej pracy i odrobiny cierpliwości seria zwycięstw jak ta obecnie trwająca może stać się rutyną.
Tak czy inaczej, nie ulega wątpliwości, że obecna sytuacja w „Sampie” zwiastuje nam kolejnego rywala w czołówce o wysokie stawki we włoskiej Serie A, natomiast Massimo Ferrero doczeka się jeszcze niejednej chwili euforii na trybunach Stadio Luigi Ferraris. „Blucerchiati” są na najlepszej drodze do tego, by zjednywać sobie sympatyków calcio. Jeśli zatem macie ochotę na włoski futbol, na sztukę, która zawiera więcej treści – polecam przyjrzeć się w najbliższym czasie właśnie Sampdorii. Zamiast na przykład Interowi, który ostatnio reprezentuje przerost „formy”. Jeśli jednak nie wolicie żadnego z powyższych, możecie pozostać przy celebrytach. Tam tak naprawdę nie ma ani formy, ani treści.