Portugalia od wielu lat zaliczana jest do ścisłej czołówki europejskiego i światowego futbolu, jednak nie zawsze szło to w parze z sukcesami kadry „Selecao”. Niemal każda generacja portugalskiej piłki miała w swoich szeregach wielką gwiazdę, próbującą wznieść swoja drużynę na piłkarski szczyt. Legendarny Eusebio był pierwszym i do tej pory jedynym piłkarzem, któremu udało się wprowadzić swoją drużynę na podium mundialu. Nie udało się to kolejnym dwóm najlepszym piłkarzom w historii kadry – Luisowi Figo i Cristiano Ronaldo. Jednak to właśnie Ronaldo osiągnął z reprezentacją największy sukces. Trzy lata temu na francuskich boiskach wzniósł w górę Puchar Henri Delaunaya – trofeum dla mistrzów Europy.
Cristiano wraca po „urlopie”
Wielu kibiców w Portugalii z niecierpliwością czekało na wieści dotyczące powołań na najbliższe mecze eliminacyjne swojej drużyny. Powód był bardzo prosty – Cristiano Ronaldo i jego chęć ponownego założenia reprezentacyjnej koszulki. Kapitan Portugalczyków po raz ostatni wystąpił w reprezentacji 30 czerwca 2018 roku, w meczu 1/8 finału mistrzostw świata przeciwko Urugwajowi. Porażka w tamtym spotkaniu spowodowała jego niemal 9-miesięczny rozbrat z kadrą. Tym razem selekcjoner Fernando Santos dostał zielone światło na wysłanie powołania swojemu najlepszemu piłkarzowi, który postanowił od samego początku prowadzić swoich kolegów do obrony mistrzowskiego tytułu.
Zadowoleni z takiego obrotu spraw są pozostali zawodnicy kadry Santosa. Cristiano nie musi nikomu niczego udowadniać, tworzy historię zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. Z pewnością jego obecność doda wiele jakości naszej drużynie – stwierdził na konferencji prasowej Joao Cancelo, klubowy kolega Portugalczyka z Juventusu.
Podobnego zdania jest pomocnik Ruben Neves – Każda drużyna na świecie jest lepsza z Cristiano Ronaldo. Jest najlepszy na świecie i każdy staje się silniejszy jeśli może na niego liczyć. Z kolei Bernardo Silva zapytany o zmianę systemu gry po powrocie CR7 stwierdził – Jesteśmy zespołem, który zawsze gra, aby wygrać. Nasza mentalność się nie zmienia. Podczas mojej kariery grałem w systemie 4-4-2 w Monako i w reprezentacji, a podczas gry w Manchesterze grałem więcej w 4-3-3. Wszyscy gracze są z reguły przyzwyczajeni do gry w obu systemach, a my damy z siebie wszystko, aby wygrać oba mecze podczas tego zgrupowania i zainkasować 6 punktów.
Doświadczona kadra z nutką młodości
Reprezentacja Portugalii to mieszanka bardzo doświadczonych graczy występujących w tej drużynie od ponad dekady z zawodnikami, którzy dołączyli do kadry nieco później, jednak zdążyli już osiągnąć z nią największy sukces w historii. Prawdziwym weteranem w drużynie jest wspomniany Ronaldo, który zadebiutował w 2003 roku, a już rok później był ważnym piłkarzem podczas rozgrywanego na własnej ziemi Euro 2004. Obok niego najdłuższy, już 14-letni staż w drużynie narodowej posiada Joao Moutinho, natomiast najstarszym zawodnikiem w obecnej ekipie jest 37-letni bramkarz Beto, oraz rok młodszy Pepe – była gwiazda Realu Madryt, a obecnie obrońca FC Porto.
Na drugim biegunie znajduje się 19-letni debiutant w kadrze Fernando Santosa, rozgrywający świetny sezon napastnik Benfiki Joao Felix. Już teraz portal Transfermarkt wycenia go na 35 milionów euro, co pokazuje, że nie znalazł się w drużynie narodowej przez przypadek. W kadrze na marcowe mecze eliminacyjne znalazło się jeszcze dwóch debiutantów, 22-letni Diogo Jota, oraz kończący we wrześniu… 30 lat Dyego Sousa. Trzeba jednak przyznać, że blisko 30-letni napastnik Bragi zasłużył na to powołanie, notując w 26 kolejkach portugalskiej ekstraklasy 14 bramek i 6 asyst, co stawia go na trzecim miejscu klasyfikacji kanadyjskiej za swoimi kolegami z reprezentacji – Pizzim oraz Bruno Fernandesem.
Poza starymi wyjadaczami i młodymi wilkami portugalska kadra składa się głównie z zawodników, którzy byli architektami zwycięstwa na mistrzostwach Europy oraz w grupie eliminacyjnej Ligi Narodów. William Carvalho, Joao Mario czy Raphael Guerreiro to zawodnicy tworzący „kręgosłup” obecnej reprezentacji. Wciąż młodzi, ale i bardzo doświadczeni gracze, mający na swoim koncie sukces z 2016 roku. Smaku zwycięstwa we Francji nie poczuł m.in. Bernardo Silva. Debiutował on w kadrze w 2015 roku, jednak nie znalazł uznania w oczach selekcjonera i na Euro nie pojechał.
W obecnej chwili Bernardo jest kluczowym elementem w układance Santosa. Pod nieobecność Ronaldo to on brylował na boisku, prowadząc swoich kolegów do triumfu w grupie Ligi Narodów. Polscy kibice na pewno doskonale pamiętają jego popisy z październikowego meczu na Stadionie Śląskim. Świetny występ okrasił bramką dającą gościom zwycięstwo, które przybliżyło ich do wyjścia z grupy. Z graczy, którzy 3 lata temu świętowali zdobycie tytułu w obecnej kadrze są również podstawowy bramkarz ostatnich lat Rui Patricio, oraz Jose Fonte, Rafa Silva i Danilo Pereira.
Kadra Portugalii na mecze z Ukrainą i Serbią:
Bramkarze: Beto (Goztepe), Jose Sa (Olympiakos), Rui Patricio (Wolverhampton).
Obrońcy: Joao Cancelo (Juventus), Jose Fonte (Lille), Mario Rui (Napoli), Nelson Semedo (Barcelona), Pepe (FC Porto), Ruben Dias (Benfica), Raphael Guerreiro (Borussia Dortmund)
Pomocnicy: Bruno Fernandes (Sporting), Danilo Pereira (FC Porto), Joao Mario (Inter), Joao Moutinho (Wolverhampton), Pizzi (Benfica), Ruben Neves (Wolverhampton), William Carvalho (Betis), ,
Napastnicy: Andre Silva (Sevilla), Bernardo Silva (Manchester City), Cristiano Ronaldo (Juventus), Diogo Jota (Wolverhampton), Dyego Sousa (Braga), Goncalo Guedes (Valencia), Joao Felix (Benfica), Rafa Silva (Benfica),
Eliminacje z Ligą Narodów w tle
Portugalia jako zwycięzca grupy Ligi Narodów awansowała do turnieju finałowego tych rozgrywek. Co więcej, „Selecao” podejmą rywali na własnym podwórku, gdyż rywalizacja toczyć się będzie na stadionach w Porto i Guimaraes. Rywalami do końcowego triumfu będą Anglicy, Holendrzy i Szwajcarzy. I to właśnie z tymi ostatnimi podopieczni trenera Santosa zmierzą się w półfinale, będąc niewątpliwym faworytem tego spotkania. Warto zaznaczyć, że triumf w całym turnieju finałowym Ligi Narodów nie daje bezpośredniego awansu do turnieju Euro 2020.
Dlatego mobilizacja Portugalczyków skupia się w tej chwili głównie na grupie eliminacyjnej. Trzeba dodać, że nie jest to grupa należący do łatwych. Oczywiście to Portugalia jest w niej zdecydowanym faworytem i każde inne rozwiązanie niż zwycięstwo piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego, będzie niespodzianką, ale drużyn takich jak Ukraina i Serbia nie można lekceważyć. Litwini i reprezentanci Luksemburga raczej nie powinni stanowić poważnego zagrożenia zarówno dla Portugalii jak i Serbii i Ukrainy.
Niektórzy kibice powinni jednak pamiętać wyczyny Luksemburga z przed roku i 2 lat, kiedy to kadra małego kraju z Beneluksu potrafiła wygrać z Węgrami 2:1 i zremisować bezbramkowo z Senegalem, który 3 tygodnie później ograł Polskę na mundialu w Rosji. Jednak prawdziwą sensację Luksemburczycy sprawili w francuskiej Tuluzie, gdzie w obecności kompletu widzów nie dali się pokonać gospodarzom – późniejszym mistrzom świata. Wynik 0:0 wprawił w osłupienie kibiców na całym świecie i dał sygnał, że nawet kopciuszek jest w stanie urwać punkty gigantowi. Skoro udało się w konfrontacji z mistrzami globu, dlaczego nie ma się udać w batalii z mistrzem starego kontynentu?
Ukraina i Serbia nawiążą walkę?
Szczególną uwagę portugalski sztab powinien zwrócić na wspomniane wcześniej reprezentacje Ukrainy i Serbii, a więc dwóch najbliższych rywali obrońców tytułu. Na inauguracyjne spotkanie grupy B do Lizbony zawita reprezentacja naszych wschodnich sąsiadów. Ukraina jest zespołem groźnym dla każdego, ale w ostatnich latach nie ma na swoim koncie żadnych znaczących osiągnięć. Dużym rozczarowaniem okazały się eliminacje do mundialu w Rosji przegrane po porażkach z Islandią i Chorwacją. Występu swoich piłkarzy na Euro 2016 kibice na Ukrainie również nie wspominają najlepiej. Trzy porażki w tym z Polską i szybkie pożegnanie się z turniejem.
Pozytywem może być postawa Ukraińców w minionej edycji Ligi Narodów, gdzie wygrali swoją grupę, dzięki czemu w kolejnej edycji zagrają wśród najsilniejszych Europejskich drużyn. O sile kadry legendarnego Andrija Szewczenki od kilku lat stanowią Ci sami piłkarze z Jewhenem Konoplianką i obecnie kontuzjowanym Andrijem Jarmolenką na czele. Na szczególną uwagę zasługuje również młody Oleksandr Zinczenko, klubowy kolega Bernardo Silvy z Manchesteru City, oraz naturalizowany Brazylijczyk Junior Moraes.
Z kolei Serbowie ostatnie miesiące powinni zaliczyć do udanych. Zwycięskie eliminacje do MŚ i walka na mundialu w Rosji, oraz zwycięstwo w swojej grupie Ligi Narodów, mogą napawać optymizmem kibiców na Bałkanach. Patrząc z perspektywy faworyzowanej Portugalii, to właśnie Serbia wydaje się być głównym rywalem do zajęcia pierwszego miejsca w grupie eliminacyjnej. Żaden z piłkarzy trenera Krstajicia nie zna smaku gry na Mistrzostwach Europy. Po raz ostatni serbscy piłkarze dostąpili zaszczytu gry na Euro 19 lat temu podczas turnieju w Holandii i Belgii. Wtedy jako Federalna Republika Jugosławii, drużyna z Savo Miloseviviem na czele zdołała wyjść z grupy, po czym rozpędzeni gospodarze z Holandii rozbilli ich 6:1 w ćwierćfinale.
Od tamtej pory ani Serbii i Czarnogórze w 2003 roku, ani Serbii w każdych kolejnych eliminacjach nie udało się wywalczyć awansu do najważniejszej imprezy piłkarskiej Starego Kontynentu. Czy będący ostatnio w dobrej formie „Orły” będą w stanie po 20 latach zawitać na Euro? Postara się o to grono utalentowanych piłkarzy z Nemanją Maticiem, Dusanem Tadiciem, Sergiejem Milinkoviciem-Saviciem i Luką Joviciem na czele. Zadanie jest o tyle ułatwione, że bezpośredni awans podobnie jak cztery lata temu uzyskają dwie drużyny z każdej z grup. Serbowie podobnie jak Portugalczycy i Ukraińcy nawet w przypadku braku awansu z eliminacji, mają zapewniony udział w turniejach barażowych do Euro 2020, dzięki zwycięstwom w swoich grupach Ligi Narodów. Droga na mistrzostwa Europy stała się teraz jeszcze łatwiejsza.