Już w sobotę reprezentacja Polski rozegra swój pierwszy mecz podczas październikowego zgrupowania. „Orły” Michała Probierza zmierzą się z Portugalią, a więc drużyną, która jest jednym z kandydatów do końcowego triumfu w Lidze Narodów. Właściwie śmiało można tę drużynę włączyć do grona największych marek piłkarskich. Przed nami wielki mecz „Biało-czerwonych” z jedną z najlepszych reprezentacji na całym świecie.
Reprezentacja Polski ma już dwa mecze Ligi Narodów za sobą. Dotychczas mierzyła się ona ze Szkocją i z Chorwacją, a same rezultaty tych obu rywalizacji raczej oceniamy bardziej negatywnie niż pozytywnie. Choć trzy punkty na sześć możliwych nie brzmią tak źle, to styl gry „Biało-czerwonych” był jednak daleki od ideału. O tym natomiast nie dzisiaj… Czas na sylwetkę reprezentacji Portugalii, a więc trzeciego rywala, z którym Polska zmierzy się w ramach Ligi Narodów UEFA. Zdecydowanie najlepszego.
Portugalia. Z czym kojarzy nam się ten kraj w kontekście piłkarskim? Cristiano Ronaldo, potęga, zaskakujący zwycięzca Euro 2016… Można tak wymieniać i wymieniać, a same pozytywnie nacechowane słowa nie są wcale niczym dziwnym. W dygresji tej chodzi o pokazanie tego, z jak jakościowym rywalem Polska będzie się mierzyła. Tego rywala przedstawiać właściwie nie trzeba. My zrobimy to, ale z innej strony. Zapraszamy do lektury.
Czy Portugalia rzeczywiście jest aż taka dobra?
Portugalia jest potężna – od tego sobie wyjdźmy. W rankingu FIFA jest to ósma reprezentacja na całym świecie. Liczbowo wypada dobrze również, jeżeli chodzi o wartości rynkowe, które są przyznawane przez niemiecki serwis Transfermarkt. Wyceniają ją tam jako trzecią najbardziej wartościową drużynę narodową na świecie, a to coś oznaczać musi. Choć często liczby w tabelach tego typu zakłamują rzeczywistość, akurat w tych przypadkach pozycję najbliższych przeciwników Polski w światowej piłce oceniono adekwatnie do ich możliwości.
Jeżeli spojrzymy sobie bowiem na same ich nazwiska czy na kluby, w jakich poszczególni zawodnicy grają, widać tam sporą jakość. I to na pierwszy rzut oka. Reprezentacja Portugalii to już nie tylko Cristiano Ronaldo, ale jedna wielka plejada gwiazd… Rafael Leao (AC Milan), Bruno Fernandes (Manchester United), Ruben Dias (Manchester City), Diogo Jota (Liverpool). Można by tak wymieniać i wymieniać. Gdyby porównać ją do takiej Polski, w zasadzie jedynym zawodnikiem, który faktycznie mógłby grać w pierwszym składzie naszych rywali, jest Robert Lewandowski (i to tylko w szczytowej formie). Pozostali na tę chwilę mieliby o to bardzo, ale to bardzo trudno.
Portugalia rzeczywiście jest taka mocna, jak ją malują. Na papierze niszczy kadrę Michała Probierza pod tak naprawdę każdym względem. Widać to też po wynikach tej drużyny. Odkąd kadrę przejął Roberto Martinez (około półtora roku temu), Portugalczycy mylą się naprawdę rzadko – przegrali zaledwie cztery na 22 możliwe mecze. A to świetny wynik. Porównując z innymi reprezentacjami z całego globu, wybitny wręcz.
Z drugiej strony…
No właśnie… Czy można spojrzeć na sprawę poziomu reprezentacji Portugalii z nieco innej strony? Czy ten zespół w ogóle ma wady? Wiadomo, że pewien cień rzuca na tę Portugalię wynik z ostatniego Euro. Na nim reprezentanci tamtego kraju nie spisali się najlepiej. Umówmy się – ćwierćfinał to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Tym bardziej że nie zobaczyliśmy na tym turnieju dobrej, kolektywnej Portugalii, dla której kibice włączaliby mecz. Taka miała ona zresztą być, co kompletnie nie wyszło. Przemierzała przez kolejne etapy trochę za sprawą szczęścia i trochę dzięki indywidualnym popisom pojedynczych piłkarzy – Leao, Vitinhi czy emerytowanego już Pepe. Nie było tam prawdziwego zespołu, który faktycznie wykorzystywałby swoją siłą pełny potencjał posiadanych zawodników. Raczej oglądaliśmy pewien zlepek przypadkowych piłkarzy, którzy mieli jakość, ale brak im było choćby pomysłu na grę.
Ze statystyk z tego turnieju, które mogą nas interesować, Portugalia miała najwyższy procent posiadania piłki na mecz (62%), a także była druga pod względem oddanych na bramkę rywala strzałów (po Hiszpanii, która rozegrała dwa mecze więcej). Dobrze by to o niej świadczyło, gdyby tylko nie fakt, że niezbyt przekładało się to na gole – miała ich w sumie zaledwie pięć… Wszystkie zdobyte w pierwszych dwóch meczach. Była szalenie nieskuteczna. Nawet wtedy, gdy wypracowywała sobie jakieś sytuacje.
Jak wyglądała przeciwko Chorwacji i Szkocji?
Od Euro minęło jednak dużo czasu. Jak Portugalia wyglądała przeciwko Chorwacji czy Szkocji w meczach Ligi Narodów? O tym szerzej opowiedział prowadzący konto na platformie X, zajmujący się na co dzień portugalską piłką, Filip Jabłoński:
– Podobało mi się ogólnie bardziej ofensywne nastawienie Portugalii niż za Fernando Santosa, jednak podobnie jak na Euro w grze z nieco trudniejszymi rywalami Portugalia ma trudności z postawieniem kropki nad „i”. Sam fakt, że nadal za zbawcę robi prawie 40-letni Ronaldo z ligi emerytów nie wróży dobrze dla zmiany pokoleniowej. Z Chorwacją Portugalia grała dobrze i dowiozła, natomiast ze słabszą Szkocją, choć również grała dobrze, urwała się ze stryczka w ostatniej chwili dzięki CR7. Zdecydowanie brak alternatywnego napastnika boli, bo Leao nie jest kliniczny pod bramką. Felixa pominę milczeniem (plus ze swoimi warunkami fizycznymi i tak nie będzie nowoczesną „dziewiątką”, i nawet na taką nie jest kreowany), a Goncalo Ramos to nie ten rozmiar kapelusza. Może być nowym Helderem Postigą, Hugo Almeidą… Może przy zachowaniu proporcji nowym Jotą. Na pewno nie będzie jednak nawet w 50% Ronaldo i trudno wyobrazić mi go sobie jako zbawcę.
***
Kolejnym zarzutem kierowanym w stronę reprezentacji Portugalii jest wygrywanie przez nią meczów wyłącznie ze słabszymi przeciwnikami. Jeżeli przeanalizujemy sobie dokładnie reprezentacje, z którymi Portugalia Martineza się mierzyła, rzeczywiście można oddać krytykom trochę racji… Chociaż czy na pewno? Na temat ten wypowiedział się wspomniany wcześniej Filip Jabłoński:
– Poza Chorwacją i Francją nie mieli topowych przeciwników, bo Szkocja, Turcja, Słowenia czy Czechy to mimo wszystko niższa liga europejskich drużyn, choć obecna Chorwacja trochę już balansuje na granicy pierwszej i drugiej. Moim zdaniem Martinez miał zbyt mało meczów z drużynami z topu, by to ocenić.
Dotychczas reprezentacja Portugalii pod wodzą hiszpańskiego szkoleniowca:
- wygrała z: Liechtensteinem (2x), Luksemburgiem (2x), Bośnią i Hercegowiną (2x), Islandią (2x), Słowacją (2x), Szwecją, Finlandią, Irlandią, Czechami, Turcją, Słowenią (po serii rzutów karnych), Chorwacją i Szkocją,
- przegrała z: Słowenią, Chorwacją, Gruzją i Francją (po serii rzutów karnych).
Są to nazwy krajów, które uznaliśmy za poważniejszych rywali. Widzimy zatem, że Portugalia Martineza nie miała do tej pory zbyt dużych wyzwań, ale z drugiej strony ponad połowy ze sprawdzianów jej danych nie zdała… Mecze ukazane powyżej rzucają nam jednak na tę sprawę cień. Przykłady takiej Słowenii czy Gruzji dają nadzieje, że jednak ta Portugalia wcale nie jest taka nie do pokonania.
Polska – Portugalia: historia bezpośrednich starć
13 spotkań, 3 zwycięstwa Polski, 4 remisy i 6 triumfów reprezentacji Portugalii. Jak więc widać, historia starć na linii Polska – Portugalia jest bardzo bogata. Najstarsze pojedynki z udziałem tych dwóch drużyn sięgają lat 70. Co ciekawe, pierwszy bezpośredni mecz pomiędzy tymi dwiema nacjami wygrała Polska po dwóch golach Grzegorza Laty. Kolejne lata przyniosły jednak znaczący wzrost portugalskiego futbolu, co poniekąd odzwierciedliło się również w meczach z „Biało-czerwonymi”. Spokojnie nas pokonywała. Na zwycięstwo nr 2 musieliśmy wówczas czekać do roku 1986, kiedy Polska przeciwko niej zdobyła swoje jedyne punkty na mistrzostwach świata w Meksyku. Co dalej? Jednostronne zwycięstwo Portugalii 4:0 na mundialu z 2002 roku i prawdziwe show Paulety (trzy gole). Były napastnik Interu Mediolan prawdziwie upokorzył kompletnie bezradną defensywę reprezentacji Polski.
Kolejne starcie (tym razem wygrane przez reprezentację Polski) odbyło się cztery lata później – co ciekawe, był to pierwszy mecz Cristiano Ronaldo przeciwko „Biało-czerwonym”. Mierzyliśmy się z nią w ramach eliminacji na mistrzostwa Europy 2008. Drugie bezpośrednie starcie z Portugalią podczas nich zremisowaliśmy i po raz pierwszy w historii awansowaliśmy do finałów Euro. Wróćmy jednak do starć na linii Polska – Portugalia, kolejny był mecz towarzyski z 2012 (zremisowany 0:0). Potem moment, który pamięta każdy – ćwierćfinał Euro 2016, gol Roberta Lewandowskiego, odpowiedź Renato Sanchesa i nieszczęsny karny Jakuba Błaszczykowskiego… Później już tylko dwa starcia w ramach Ligi Narodów w sezonie 2018/2019. Portugalia, z którą wówczas kolejno przegraliśmy oraz zremisowaliśmy, wygrała cały ten turniej, zostając pierwszym historycznym triumfatorem Ligi Narodów UEFA!
Z ciekawostek na koniec tego akapitu: najlepszym strzelcem w spotkaniach pomiędzy Polską a Portugalią z aktywnych piłkarsko zawodników jest Andre Silva (dwa trafienia). Tym razem nie został jednak powołany.
Sytuacja kadrowa i przewidywany skład
Z naszej reprezentacji na ostatnią chwilę wypadli Mateusz Skrzypczak, Bartłomiej Drągowski i Kacper Kozłowski. Niestety niewiadomą pozostaje również dyspozycja Sebastiana Szymańskiego:
Jeżeli chodzi o stan zdrowotny, to po treningu podejmiemy decyzję dotyczącą Sebastiana Szymańskiego – dwa dni nie trenował, wczoraj trenował indywidualnie. Pozostali zawodnicy są do dyspozycji selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz na konferencji przed meczem Polska – Portugalia
Jak sytuacja kadrowa przed meczem z Polską wygląda w Portugalii? Raczej bezproblemowo. Ponieważ Portugalia ma raczej najsilniejszą możliwą kadrę, a w narodzie są nadzieje na drugi triumf w historii tych rozgrywek, możemy spodziewać się, że Roberto Martinez w meczu z Polską raczej nie będzie kombinował. Tym bardziej że ogólnie selekcjoner tej reprezentacji nie jest raczej znany z zabójczego rotowania składem.
Convocatória? 𝗙𝗘𝗜𝗧𝗔 ✍️✔️ #PartilhaAPaixão | #NationsLeague pic.twitter.com/9cJ7eiHjMi
— Portugal (@selecaoportugal) October 4, 2024
***
Poniższa jedenastka jest orientacyjna, ale jak najbardziej możliwa. Pewniakami są Diogo Costa, Nuno Mendes, Ruben Dias, Antonio Silva, Bernardo Silva, Rafael Leao i Pedro Neto. Co do reszty przekonani do ich występów nie możemy być…
- Diogo Dalot nie dość, że nie zalicza zbyt udanego początku sezonu, dodatkowo zwykle był rotowany z Nelsonem Semedo. Dlatego któryś z tej dwójki powinien wystąpić w tym spotkaniu. My postawiliśmy na Dalota, który jest czysto piłkarsko po prostu lepszy.
- Cristiano Ronaldo w pierwszym składzie reprezentacji Portugalii mogliśmy być pewni jeszcze rok, dwa lata temu. Miał słabe mistrzostwa Europy, ale znowu ostatnie mecze Ligi Narodów były w jego wykonaniu bardzo udane… Obok tego jest jednak również Diogo Jota, który aktualnie jest w lepszej formie, gra w lepszym klubie i coraz mocniej przekonuje do siebie Roberto Martineza. My postawiliśmy tu mimo wszystko na CR7. Uczyniliśmy to choćby na bazie udanych meczów przeciwko Szkocji i Chorwacji.
- W środku pola pewni jesteśmy Bernardo Silvy, ale wątpliwości mamy przy dwóch pozostałych nazwiskach. Palhinhi głównie dlatego, że zwykle jest rotowany z Vitinhą. Postawiliśmy ostatecznie na niego z powodu lepszego początku sezonu od zawodnika PSG.
- Drugim zawodnikiem z tej formacji, którego występ pozostaje wątpliwy, jest Bruno Fernandes. Gra w klubie zawsze, jest liderem tej reprezentacji i raczej wystąpi z Polską. Pewne znaki zapytania pojawiły się jedynie na skutek słabej inauguracji rozgrywek. Z takiego kreatora Martinez chyba jednak nie zrezygnuje, natomiast przy jego nazwisku z pewnością należy postawić gwiazdkę.
Czy Polska może zaskoczyć?
Nie napiszemy, że Polska nie ma szans, bo to nieprawda. Prawdą jest natomiast to, że te szanse są dość nikłe. Choćby remis z takim rywalem trzeba będzie traktować jako sukces. Atutem Polski jest na PGE Narodowy. Na tym obiekcie „Orły” z reguły nie przegrywają. Dodatkowym czynnikiem promującym naszą reprezentację jest forma poszczególnych zawodników. Czy to Skorupski, czy to Urbański, czy to Oyedele, czy to Lewandowski… Wszyscy wymienieni są ostatnio w gazie. Musimy liczyć na to, że te indywidualności nas pociągną. A Polska potrafi postawić się silniejszemu… Nawet mimo tego, że czekamy na zwycięstwo nad lepszym przeciwnikiem od dłuższego czasu. Przykłady rywalizacji przeciwko Francji czy Holandii z ostatniego Euro dają nadzieję na pozytywny finał tego starcia… Naprawdę nie musi to wyglądać aż tak źle.
Nasze szanse ocenił wspomniany wcześniej Filip Jabłoński:
– Biorąc pod uwagę zarówno repertuar ofensywny Portugalii, jak i słabość naszej defensywy, ale także to, jak Portugalia miała trudności ze Szkocja czy na Euro ze Słowenią oraz to, że gramy u siebie: 45% Portugalia, 35% remis, 20% Polska.