Statystyki spotkania Portugalia – Francja dobitnie pokazują, jaki styl prezentowali nowi mistrzowie Europy. Zaledwie trzy celne strzały w ciągu 120 minut pozwoliły Portugalii sięgnąć po upragnione trofeum.
Ostatni finał Euro, w którym do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka, miał miejsce 16 lat temu, kiedy to Francja wygrała po golu Davida Trezegueta. Dzisiaj jednak los uśmiechnął się do Portugalii, która po triumf sięgnęła w swoim stylu.
Do strzelenia gola przez Edera finałowe spotkanie, delikatnie rzecz ujmując – nie zachwycało. Sporo niedokładności, chaosu i mało groźnych akcji. Francuzi oddali aż 18 strzałów, z czego siedem było celnych, pięć zablokowanych, a reszta nie leciała w światło bramki. Portugalczykom natomiast wystarczyły trzy celne uderzenia na bramkę strzeżoną przez Llorisa.
Futbolówkę przez dłuższy okres czasu posiadali Francuzi (56,4% – 43,6%), co nie dziwi, ponieważ to właśnie oni zmuszeni byli do prowadzenia gry. Portugalczycy w swoim stylu skupili się na doprowadzaniu do kontrataków. Najwięcej podań, w sumie prawie 60, wymienił duet francuskich stoperów – Umtiti i Koscielny. Podopieczni Deschampsa utrzymali celność podań na poziomie 89%, natomiast Portugalczycy byli w tym aspekcie słabsi o pięć procent.
Jednym z bohaterów reprezentacji Francji miał być wczoraj Dimitri Payet. Pomocnik West Ham United „zabłysnął” głównie faulem, po którym urazu nabawił się Cristiano Ronaldo, a poza tym zaliczył mocno dyskretny występ. O ile nieźle wygląda jego statystyka odbiorów, to Payet miał spory problem z dokładnym dograniem futbolówki w pole karne „Selecao”.
Na sporą dawkę pochwał zasłużył sobie natomiast Moussa Sissoko, który gdyby nie fakt, że mistrzem została Portugalia, zapewne zagościłby na okładkach wielu europejskich dzienników. Sissoko imponował dryblingami (wygrał 7 na 9), ale także odbiorami (75% skuteczności). Do tego dołożył trzy celne strzały i celność podań na solidnym poziomie. To właśnie zawodnik Newcastle United siał największe zagrożenie w defensywnych szeregach reprezentacji Portugalii.
Portugalczycy triumf na Euro 2016 zawdzięczają głównie świetnie zorganizowanej grze defensywnej, czego popis dali także w spotkaniu finałowym. Dowodzona przez Pepe linia obrony może pochwalić się aż 38 udanymi wybiciami i 11 przejęciami piłki. Do tego Portugalczykom udało się zablokować dziewięć dośrodkowań i wygrać 17 z 26 pojedynków główkowych.
Na osobny akapit zasługują Pepe i Rui Patricio. Pierwszy z nich zaliczył dwa odbiory, dwa przejęcia i aż dziesięciokrotnie wybijał futbolówkę. Defensor Realu Madryt wygrał 3 z 5 pojedynków główkowych. Rui Patricio natomiast zaliczył kilka solidnych interwencji, a w przeciągu całej fazy finałowej dał się pokonać jedynie Robertowi Lewandowskiemu. Patricio od tego momentu nie przepuścił bramki przez 335 minut. Warto zwrócić także uwagę na Renato Sanchesa, który kolejny raz pobił rekord. Tym razem 18-latek został najmłodszym mistrzem Europy w całej historii turnieju.
OFFICIAL: Renato Sanches has won the #EURO2016 Young Player of the Tournament award.
A star is born. pic.twitter.com/jwo3xnvKyy
— Squawka (@Squawka) July 10, 2016
A na koniec nieco przygnębiająca statystyka nieodnosząca się bezpośrednio do meczu Portugalia – Francja. Nowo koronowani mistrzowie Europy w regulaminowym czasie gry wygrali tyle samo spotkań co m.in. Albania i Irlandia Północna. Na prowadzeniu byli tylko przez 72 minuty, ale mamy wrażenie, że raczej się tym nie przejmują. Te liczby dają jednak do myślenia o poziomie zakończonego Euro 2016.