Już dziś, 17 września, startuje Liga Mistrzów UEFA. Choć w sezonie 2024/2025 nie mamy żadnej polskiej drużyny w tych elitarnych rozgrywkach, Polska jest reprezentowana w inny sposób. Nie chodzi nam tu tylko o polskich sędziów... Przede wszystkim o piłkarzy, których będziemy mieli okazję w większym bądź mniejszym wymiarze oglądać. Część z nich będzie miała gwarantowane przynajmniej osiem meczów, przy niektórych jest to wątpliwe. Sytuację klubową ich wszystkich przedstawiliśmy w tym artykule.
Polska ma w tej edycji Ligi Mistrzów aż 15 osobowych przedstawicieli, a wśród nich:
- Robert Lewandowski (FC Barcelona),
- Matty Cash (Aston Villa),
- Jakub Kiwior (Arsenal FC),
- Marcel Lotka (Borussia Dortmund),
- Łukasz Łakomy (Young Boys Berno),
- Radosław Majecki (AS Monaco),
- Arkadiusz Milik (Juventus),
- Kamil Piątkowski (Red Bull Salzburg),
- Łukasz Skorupski (Bologna FC),
- Kacper Urbański (Bologna FC),
- Piotr Zieliński (Inter Mediolan),
- Michał Skóraś (Club Brugge),
- Maik Nawrocki (Celtic FC),
- Oliwier Zych (Aston Villa),
- Dariusz Stalmach (AC Milan).
Co ciekawe, to o jeden więcej niż w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Jest to też drugi najlepszy wynik w XXI wieku. Lepszy był pod tym względem jedynie sezon 2016/2017. Polska miała wówczas aż 20 przedstawicieli w Lidze Mistrzów (efekt Legii Warszawa)!
Kto z nich ma szanse na grę? Co wymienieni piłkarze znaczą w swoich klubach? Jakie są aspiracje ich zespołów? Po odpowiedzi zapraszamy do dalszej lektury.
Polska w Lidze Mistrzów. Zaczynamy!
Robert Lewandowski – pewniak
Największy pewniak do gry i tu nie mamy co do tego absolutnie żadnej wątpliwości. Jeżeli Robert Lewandowski nie dozna żadnej (odpukać) kontuzji, to na pewno będzie grał. Robił to i w poprzednim sezonie, w którym jego forma była słabsza niż dzisiaj. Na dziś dzień 36-letni Polak strzela, asystuje i jest ważną postacią w zespole Hansiego Flicka. Pod wodzą niemieckiego szkoleniowca prawdziwie odżył i odgrywając nieco inne role na boisku niż za kadencji Xaviego, zdecydowanie poprawił swoje notowania. W dotychczasowych pięciu rozegranych meczach zdobył cztery bramki i dwukrotnie asystował. Jego dyspozycja jest naprawdę zadowalająca (nawet pomimo ostatniego gorszego występu w jego wykonaniu), a cały zespół stał się maszyną nie do pokonania.
Celem FC Barcelona na Ligę Mistrzów jest z pewnością zajście w niej jak najdalej. Potencjał kadrowy ma zresztą na tyle duży, że potencjalny półfinał, finał lub nawet triumf w tych rozgrywkach nie byłby specjalnym zaskoczeniem.
La Liga most G/A:
1. Lamine Yamal (7)
2. Lewandowski (6)
3. Raphinha (5)
4. Mingueza (5)
5. Aspas (4)
6. Mbappé (3) pic.twitter.com/Z3gfdZtGQc— 𝐀𝐅𝐂 𝐀𝐉𝐀𝐗 💎 (@TheEuropeanLad) September 15, 2024
Matty Cash – szansa na coś więcej?
Matty Cash w 2. kolejce Premier League w meczu z Arsenalem doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry w kolejnych spotkaniach. Przed tym feralnym wydarzeniem wystąpił jednak w pierwszym składzie we wszystkich możliwych starciach. W poprzednim sezonie Cash miał pełne poparcie Unaia Emery’ego, a wszystkie mecze absencji zabrały mu w większości przypadków urazy, na które nie miał dużego wpływu. Również dlatego, że nie ma poważnych konkurentów na swojej pozycji, możemy spodziewać się, że w przypadku powrotu do gry znowu będzie dostawał regularne szanse. Sama Aston Villa w Lidze Mistrzów jest dość dużą niewiadomą. O ile zespół ten ma dużą jakość, o tyle wciąż trzeba pamiętać, że zdecydowana większość zawodników w zespole Villi ma znikome doświadczenie w tych elitarnych rozgrywkach, co czyni ją jedną z najmniej doświadczonych drużyn w Champions League:
- Emiliano Martinez – 180 minut (2 mecze),
- Pau Torres – 1080 minut (12 meczów),
- Ezri Konsa – 0 minut (0 meczów),
- Lucas Digne – 1826 minut (23 mecze),
- Matty Cash – 0 minut (0 meczów),
- Amadou Onana – 255 minut (8 meczów),
- John McGinn – 0 minut (0 meczów),
- Youri Tielemans – 1512 minut (20 meczów),
- Jacob Ramsey – 0 minut (0 meczów),
- Leon Bailey – 129 minut (5 meczów),
- Ollie Watkins – 0 minut (0 meczów).
Jak widać, zawodnicy wyjściowego składu Aston Villi (wybieranego na podstawie liczby minut rozegranych na początku tego sezonu) mają znikome doświadczenie w Lidze Mistrzów, co oczywiście wcale nie oznacza pewnego blamażu… Fakty są zaś takie, że po tym zespole nie można oczekiwać choćby z tego powodu zbyt dużo. Wejście do fazy play-off i przy korzystnym losowaniu awans do ćwierćfinału nie wydaje się jednak kompletnie odrealnionym scenariuszem. To bardzo solidny, lubiący zaskakiwać zespół. Dużo dodaje w nim z pewnością postać trenera Unaia Emery’ego… Hiszpan jest prawdziwym fachowcem i wcale nie powinno nas zdziwić potencjalne pokonanie przez jego drużyny zespołu w teorii lepszego.
Jakub Kiwior – koniec czy nowy początek?
Polska ma też przedstawicieli znajdujących się i w tych trudniejszych chwilach… Pierwszy i niestety nieostatni na liście, którego nie możemy nazwać graczem wyjściowej jedenastki. Do tej pory nie ma żadnych rozegranych spotkań i niestety nic nie zapowiada zmiany w tej kwestii. Sens związku na linii Jakub Kiwior – Arsenal to temat na osobny artykuł. Trener „Kanonierów” niestety nie ufa Polakowi, a szanse na występy prędzej upatrywalibyśmy w pucharach krajowych. Duża konkurencja w postaci Gabriela, Saliby, Calafioriego, Timbera, Zinchenki, Tierneya czy nawet White’a oraz Tomiyasu niemal uniemożliwia jego udział w grze w ważniejszych spotkaniach. Bądźmy szczerzy – na tę chwilę jakikolwiek jego mecz w pierwszym składzie w Lidze Mistrzów będzie traktowany jako pewne zaskoczenie.
Sam Arsenal może mierzyć dość wysoko. Mimo że jego celem numer 1 będzie z pewnością detronizacja Manchesteru City w Premier League, wizja pierwszego w historii triumfu w Champions League też brzmi kusząco. Nie jest głównym kandydatem do ostatecznego zwycięstwa nad resztą, ale ma do dokonania tego wyczynu dość duże podstawy.
I’m not sure Arteta is prepared for the headache he would have when all of them are fully fit pic.twitter.com/kj2bcxDR1C
— Ebuka (@EbukaMeansGreat) September 16, 2024
Marcel Lotka – mała ciekawostka
Marcel Lotka ma nikłe szanse na jakikolwiek występ i kropka. Jedyną nadzieją dla niego może być nieszczęście podstawowego golkipera Borussii Dortmund Gregora Kobela – kontuzja. Szwajcar jest w świetnej formie i choćby Lotka chciał, nie ma szans na wygryzienie konkurenta ze składu. Po prostu. Dotychczas nie wystąpił w żadnym meczu pierwszego zespołu swojego klubu i raczej to się nie zmieni. Tym bardziej w Lidze Mistrzów.
Sama Borussia Dortmund nie będzie w gronie faworytów, natomiast z pewnością będzie znajdowała się wśród drużyn, które mogą zaskoczyć. Pokazała to choćby w ostatniej edycji Champions League, w której doszła do finału tych rozgrywek.
Łukasz Łakomy – rozwój i występy, Polska się cieszy
Poprzedni sezon był bardzo udany dla Łukasza Łakomego. Wychowanek Wisły Puławy zanotował w minionej kilka miesięcy temu kampanii aż 36 występów na wszystkich frontach, co było doprawdy świetnym wynikiem jak na młodego zawodnika wyjeżdżającego z Polski do lepszej zagranicznej ligi. Jego szanse na grę w Lidze Mistrzów po powrocie z kontuzji są zatem całkiem duże. Nie zawsze występował on w pełnym wymiarze meczu, jednak grał na tyle dużo, że nie możemy być wobec jego osoby w kontekście Champions League obojętni.
Samo Young Boys to w tej edycji Ligi Mistrzów kopciuszek – nie oszukujmy się. Zmierzy się kolejno z Aston Villą, FC Barcelona, Interem Mediolan, Szachtarem Donieck, Atalantą Bergamo, Stuttgartem, Celtikiem oraz z Crveną Zvezdą… Jedynie przeciwko tej ostatniej będzie uważane za faworyta.
Łukasz Łakomy i YB w fazie grupowej Ligi Mistrzów 2023/24 👏 https://t.co/dAHiMZ2Rrv pic.twitter.com/eLlTMQoEGi
— Kuba Szlendak (@KubaSzlendak) August 29, 2023
Radosław Majecki – pewny punkt (niestety kontuzjowany)
Gdyby nie kontuzja, na pewno Radosław Majecki grałby regularnie w każdym meczu. Niestety uraz spowodował jego dłuższą absencję… Sądząc jednak po opiniach na temat meczów jego konkurenta Philippa Kohna, z powrotem do wyjściowej jedenastki były zawodnik Legii Warszawa nie będzie miał problemów. Toteż możemy spodziewać się jego występów w Lidze Mistrzów tak szybko, jak tylko wróci.
AS Monaco nie jest drużyną ze ścisłego topu, jednak patrząc na klasę innych rywali, powinna łatwo dostać się chociaż do fazy play-off. Można powiedzieć, że to jest jej główny cel. Kolejnym raczej coś koło ćwierćfinału, który przy dobrej dyspozycji zespołu jest w jego zasięgu.
Kiedy Radosław Majecki wróci do gry? Jego trener podał orientacyjną datę 📆https://t.co/T85pvUiQBW
— Goal.pl (@goalpl) September 16, 2024
Arkadiusz Milik – czas na zmiany?
Arkadiusz Milik jest kolejnym zawodnikiem, który przez kontuzję traci początek sezonu. 30-latek nie wystąpił w tej kampanii ani razu, ale nawet jak wróci, najpewniej będzie łapał jedynie końcowe minuty spotkań. Naturalnie jest bowiem zmiennikiem Dusana Vlahovicia, który zalicza ostatnio całkiem niezły czas. Czas na zmianę otoczenia? Wszystko zależy od tego, jak wkomponuje się w zespół po urazie. Choć włoskie media raczej nie patrzą zbyt optymistycznie na jego przyszłość w Turynie – przewidują akcję wypychającą Polaka z klubu.
Juventus ma swoje problemy, ale generalnie gra na początku tego sezonu dobrze. Dlatego powinien na spokojnie wyjść z fazy ligowej. Tym bardziej że „Stara Dama” trafiła na dość łatwych przeciwników i przynajmniej większość z nich na papierze zdecydowanie przerasta. Właściwie nie dzieje się to jedynie z Manchesterem City.
Kamil Piątkowski – przebudzenie mocy
Polska zdąży jeszcze poznać najlepszą wersję Kamila Piątkowskiego! 24-latek jest bowiem jednym z bohaterów RB Salzburg w walce o awans do fazy ligowej Ligi Mistrzów, co stanowi dość duży przewrót w jego karierze, która od momentu odejścia za granicę nie była usłana różami. W końcu! Udało się! Piątkowski ustabilizował swoją pozycję w klubie i jest jedynym polskim przedstawicielem austriackiej Bundesligi w Lidze Mistrzów. Stał się na tyle nieodzowną postacią swojego zespołu, że dziś występuje w niemal każdym meczu swojego klubu – to się nie zmieni, a cała kariera tylko może się rozwinąć.
Samo RB Salzburg trafiło na przeciwników, którzy są w większości do pokonania, tak że salzburski Red Bull powinien powalczyć o play-offy. Ma do tego potencjał, a w Europie często zaskakuje – dlatego powinien zakotwiczyć gdzieś w okolicach miejsc 15-24.
Kamil Piątkowski wybrany przez kibiców Salzburga najlepszym piłkarzem sierpnia. 🫡 https://t.co/xYcy6fow4b
— Tomek Hatta (@Fyordung) September 16, 2024
Łukasz Skorupski – bolońska przygoda
Ostatnio Polska Bologną stoi. W reprezentacji mamy bowiem aż dwóch zawodników z tego klubu. Bologna jest zresztą najbardziej polskim zespołem tej edycji Ligi Mistrzów. Pierwszym z nich jest Łukasz Skorupski, który stanowi pewny punkt swojej drużyny. W poprzednim sezonie w bardzo dużej mierze przyczynił się w sumie do tego, że w ogóle jego klub awansował do Champions League. Dziś nie spuszcza z tonu i pomimo tego, że Bologna zawodzi na początku bieżących rozgrywek, on dalej pozostaje w czołówce Serie A, jeżeli chodzi o udane interwencje. Dlatego o występy w Lidze Mistrzów nie musi się bać – ma ich niemal zagwarantowanych przynajmniej osiem.
„Przynajmniej”, bo zespół Skorupskiego mimo braku doświadczenia w Europie jest na papierze lepszy bądź podobny jakościowo do większości swoich rywali. Wcale nie jest skazany na pożarcie – może okazać się to piękną przygodą. Cieszy, że Polak będzie tego integralną częścią.
Kacper Urbański – polska nadzieja, pionek Bologny
Kacper Urbański niestety nie ma takiego szczęścia jak starszy kolega z bramki… W czterech dotychczas rozegranych przez Bolognę spotkaniach 20-letni Polak wystąpił tylko raz, zaliczając jedynie osiem minut. Na tę chwilę nie ma dużego wpływu na klub i raczej trudno jest przewidywać, że znacząco się to w najbliższym czasie zmieni. W walce o pierwszy skład Urbański nie pozostaje bez szans, ale jednak konkurencję ma na tyle dużą, że nie wróżymy mu regularnych występów w Champions League w tym sezonie – przynajmniej w początkowej fazie. Liga Mistrzów w jego przypadku musi poczekać. Poczekać, aż w końcu „Urbi” zyska odpowiednie zaufanie od trenera. Trzeba łapać minuty, bo wygląda to w tej chwili bardzo niepokojąco! Aż trudno uwierzyć, że Polska ma z niego aż tyle radości na zgrupowaniach…
Piotr Zieliński – nowy klub, nowe rozdanie
Piotr Zieliński jest jedynym spośród wszystkich bohaterów tego artykułu, który zmienił latem otoczenie (jeżeli nie liczymy powrotu po wypożyczeniu Kamila Piątkowskiego). Niestety 30-latek nie zalicza do zespołu zbyt udanego wejścia i w tej chwili jest w Mediolanie jedynie zawodnikiem rezerwowym. Ostatnio dostał szansę debiutu, w którym spisał się całkiem dobrze, co jest szansą na to, że jego sytuacja ulegnie zmianie. Na to liczymy, bo inaczej z pełnowymiarowych występów w Lidze Mistrzów nici…
Wicekapitan reprezentacji Polski trafił do bardzo dobrego kolektywnie zespołu, który w tym momencie wydaje się najbardziej stabilnym włoskim projektem. Zresztą Inter jest mistrzem Włoch i jeżeli właśnie ktoś z Italii ma sięgnąć po ten tytuł, to właśnie on. Jeżeli i Zielińskiemu uda się ustabilizować swoją pozycję, niewykluczone, że zespół będzie jeszcze lepszy.
Ile minut będzie dostawał Piotr Zieliński w Interze❓
🗣 @PDumanowski: Myślę, że na razie powinna nas satysfakcjonować taka godzina gry Zielińskiego przy dwóch meczach Interu w tygodniu. Realnie patrząc – w tym momencie nie wskoczy nagle do wyjściowego składu, bo Barella,… pic.twitter.com/BEg1CkvgU5
— Meczyki.pl (@Meczykipl) September 16, 2024
Michał Skóraś – musi grać więcej
Kolejnym na liście jest Michał Skóraś. Jego karierę w Club Brugge można opisać za pomocą jednej wielkiej sinusoidy… Zaczynał jako nikt, zaczął łapać minuty i być ważną postacią w zespole – stał się zmiennikiem… Ostatni z przedstawionych etapów odnosi się niestety do teraźniejszości. Sześć rozegranych spotkań na osiem możliwych nie brzmi źle, chyba że powiemy, że tylko w jednym z nich zagrał od pierwszej minuty. Obecnie wchodzi na ostatnie 20-30 minut spotkań i nie wygląda źle. Nie jest jednak docelową wiodącą postacią dla Belgów. W Lidze Mistrzów powinien jednak grać – może nie w każdym meczu, nie zawsze od pierwszej minuty, ale powinien dostawać swoje szanse.
Nadzieje na play-offy Clubu Brugge są, ale raczej niewielkie. Jest to niewątpliwy cel zespołu Skórasia. Czas pokaże, czy możliwy do realizacji.
Maik Nawrocki – trudna sytuacja
Maik Nawrocki po odejściu z Legii Warszawa zaliczył dobre wejście do Celticu, ale im dalej w las, tym wyglądało to gorzej. Później kontuzja i kompletna katastrofa – brak występów. Można powiedzieć, że bieżący sezon jest dla niego ostatnią szansą na odkupienie. W innym wypadku raczej zostanie sprzedany. Niestety na razie nie zaliczył nawet spotkania, choć z plusów – jest zgłoszony do kadry na Ligę Mistrzów. Z minusów – spektakularnego przełomu (przynajmniej w początkowej fazie sezonu) nie przewidujemy. Choć przetasowania w formacji defensywnej mogą być.
Celtic z rywalami, jakich dostał, powinien powalczyć o play-offy. Wydaje się, że właśnie to jest celem szkockiego giganta.
Oliwier Zych i Dariusz Stalmach – bez szans na grę, wprowadzeni z drugich drużyn
Polska ma jeszcze dwóch dodatkowych przedstawicieli. Są to Oliwier Zych i Dariusz Stalmach. Obaj z zespołów ze ścisłego topu (kolejno Aston Villa i AC Milan), większych szans na choćby jeden występ nie przewidujemy. 20- i 18-latek są dodani do tego artykułu jako pewna ciekawostka. Realnych szans na debiut w Lidze Mistrzów któregoś z nich nie ma.