Podchodziliśmy do tego meczu z duszą na ramieniu. Od niedzieli cały kraj żył konfliktem na linii Michał Probierz-Robert Lewandowski. Po odebraniu opaski kapitanowi wielu fanów oraz ekspertów żądało głowy selekcjonera. Jedyną nadzieją dla niego na choć chwilę ciszy było zwycięstwo. Tak jednak się nie stało. Reprezentacja Polski przegrywa w kiepskim stylu mecz z Finlandią 1:2. Ten wynik potwierdza tylko to, co od przynajmniej doby sądzi już praktycznie całość opinii publicznej - Michał Probierz musi odejść.
Zamiast spokojnie analizować strategię na kluczowy mecz z perspektywy walki o drugie miejsce w grupie eliminacyjnej do Mistrzostw Świata, od niedzieli cała piłkarska Polska żyje tylko jednym. Michał Probierz i Robert Lewandowski z szorstkiej przyjaźni przeszli w stan wojny totalnej. Ten pierwszy postanowił odebrać opaskę kapitańską temu drugiemu w nieprzystających do zasług tego zawodnika okolicznościach. Lewy odpowiedział na to rezygnacją z gry dla reprezentacji, dopóki u jej sterów będzie Michał Probierz.
Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera Reprezentacji Polski postanowiłem do czasu kiedy jest trenerem zrezygnować z gry w Reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że będzie dane mi jeszcze zagrać dla najlepszych kibiców na świecie. 🇵🇱
— Robert Lewandowski (@lewy_official) June 8, 2025
Cisza na czas meczu. Ale czy piłkarze byli w stanie od tego uciec?
Ten konflikt ucichł na czas meczu. Na Stadionie Olimpijskim w Helsinkach liczyło się bowiem jedno – wygrać. Nie było co się jednak łudzić: okoliczności już od początku spotkania nie były sprzyjające. Nie dlatego, bo Finowie są tak świetną drużyną – sami są raczej w sporym rozkroku. Największe problemy i demony siedziały w głowach naszej drużyny.
Piłkarze mieli cieszyć się z odwołania Lewego. Trener twierdził, że uzgodnił tę decyzję z radą drużyny, potem PZPN puścił komunikat, że to samodzielna decyzja selekcjonera. I wiele wiele innych wersji, które sobie wzajemnie zaprzeczają. Cyrk na kółkach pełną gębą.
Całe te zawirowania widać było po piłkarzach. Niby początek był w porządku. Matty Cash miał znakomitą sytuację, która nie zamieniła się w gola tylko dzięki jeszcze lepszej interwencji fińskiego defensora. Nicola Zalewski swoimi dynamicznymi rajdami nękał prawe wahadło gospodarzy. Ale poza tym: bez wiary, bez pomysłu, jak gdyby ostatnie dwa dni totalnie ich wypruły z zaufania do obecnego szkoleniowca.
Normalny Skorupski nie popełniłby takiego błędu
No bo spójrzcie na takie zachowanie Skorupskiego. Facet miał masę czasu, aby z piłką zrobić wszystko. Tymczasem ten zwlekał do granic możliwości, aż w końcu Lod do niego doskoczył i wygarnął futbolówkę. Skorup w akcie desperacji rzucił się pod nogi Fina i sprokurował trochę wątpliwy, ale rzut karny. Pohjanpalo zamienił go na bramkę i z sytuacji niefajnej zrobiła się bardzo zła.
No i super sobie zaczęliśmy ten mecz, było trochę klepy i jedna świetna okazja na gola.
Jedna. Z Finlandią.
Oni wyczekali, zaczęli mieć więcej posiadania piłki, ale niewiele z tego było. Przyszły jednak święta i prezenty, które ich ucieszyły. #FINPOL
— Tomek Hatta (@Fyordung) June 10, 2025
Kallman na dobitkę
A w 64. minucie zrobiło się już po prostu beznadziejne. Mający masę miejsca na lewej stronie Antman popędził w stronę bramki Skorupskiego, po czym podał wzdłuż naszego pola karnego do… Benjamina Kallmana. Tak, tego sympatycznego napastnika z Cracovii, który jeszcze bardziej zdołował i tak już zmarnowanych Polaków przed telewizorami i na trybunach.
Odpowiedzieliśmy golem po wrzucie z autu, gdzie w kotłowaninie najlepiej odnalazł się Jakub Kiwior, który do końca poszedł na piłkę i wcisnął ją do bramki Hradecky;ego. Ale to wciąż było za mało, tu wciąż nie było wystarczającej wiary ani pomysłu na choćby remis.
Na polskiej części trybun także zaczęło robić się nerwowo. W stronę aktualnego (jeszcze?) selekcjonera poszły przyśpiewki domagające się dymisji. Dawno takich obrazków nie widzieliśmy.
Na ostro. Mimo wszystko jest mi przykro, że do tego doszło. pic.twitter.com/eGISKcaAB0
— Przemek Langier (@plangier) June 10, 2025
Tragedia na trybunach
Mieliśmy nadzieję na to, że przerwa spowodowana tragicznymi wydarzeniami na trybunach (zasłabnięcie jednego z kibiców i konieczność reanimacji) nie rozstroi Polaków, którzy bądź co bądź złapali kontakt. I co otrzymaliśmy po tej wymuszonej przerwie? No niewiele. Ładnie poklepał Kiwior z Moderem, ale mocny strzał tego pierwszego przeleciał nad poprzeczką. Zalewski dalej szarpał i jako jeden z nielicznych obok Casha mógł o sobie powiedzieć, że dał z siebie wszystko.
Niby szukali, niby próbowali, ale trąciło desperacją. Strzelał Piotrowski, Cash – bez efektu. Była jeszcze kolejna ofiarna interwencja Fina, tym razem Alho. Może i zamknięci na własnej połowie Finowie chaotycznie wybijali, ale to raczej efekt strachu i mniejszych umiejętności.
Michał Probierz w kadrze nie ma już racji bytu
Wtorkowa porażka bynajmniej nie przekreśliła szans na zajęcie drugiego miejsca w grupie. W końcu Finowie stracili punkty z Litwą, więc zwycięstwo Polski w rewanżowym meczu z Suomi ponownie wyprowadziłoby nas na prowadzenie w wyścigu o drugą lokatę. Obyśmy tylko zrobili to z nowym trenerem. Bo ta kadra w tym kształcie nie ma racji bytu.
A po tym, co się stało od niedzieli, nikt już nie będzie miał zaufania do trenera Probierza. Doszczętnie zawiódł kibiców, a przede wszystkim piłkarzy swoją gierką i próbą wciągnięcia ich w jego konflikt z Robertem. Dlatego na sam koniec posłużymy się parafrazą słów ś.p. Andrzeja Leppera: Michał Probierz musi odejść!