Ostatnie godziny dzielą nas od spotkania reprezentacji prowadzonych przez dwóch „cudotwórców”. Po prawej stronie stoi Adam Nawałka – były trener Górnika Zabrze, a teraz selekcjoner reprezentacji Polski. W drugim „narożniku” ustawił się już Pavel Vrba, który osiągał zdecydowane wyniki ponad stan z Viktorią Pilzno, a teraz prowadzi kadrę Czech.
By zrozumieć całą historię, musimy wrócić do końcówki eliminacji mistrzostw świata, które odbyły się w zeszłym roku w Brazylii. Kwalifikacji, które ładnie mówiąc, były nieudane dla obu reprezentacji. Czesi w losowaniu trafili do grupy B, w której w zasięgu byli wszyscy. Naszych zachodnich sąsiadów było stać na walkę z Włochami, a Duńczycy, Bułgarzy, Ormianie i piłkarze Malty byli zdecydowanie do pokonania. No chyba, że na starcie zgubisz punkty, mnóstwo oczek. Na domiar złego, na Synot Tip Arena Czesi pechowo przegrali z Armenią. To był koniec ich marzeń o sambie na plażach Copacabany. Przełom roku uznawany jest za początek czegoś nowego – 1 stycznia 2014 roku nowym szkoleniowcem został Pavel Vrba.
Jeszcze gorzej poszło piłkarzom Waldemara Fornalika, którzy w swojej grupie wyprzedzili „aż” dwie reprezentacje – silną Mołdawię i San Marino, którzy podczas dziesięciu meczy strzelili jednego gola, tracąc przy tym 54 – właśnie nam. Po kompromitacji zaczęto się zastanawiać, co dalej? Czy warto znowu postawić na selekcjonera z Polski? A może na kogoś, kto z miejsca będzie miał szacunek w szatni? Ostatecznie postawiono na Adama Nawałkę, który miał wprowadzić „Biało-czerwonych” na Euro.
Wyniki ponad stan
Obaj panowie w swojej karierze trenerskiej potrafili osiągnąć wynik ponad stan. Adam Nawałka w trakcie zimowej przerwy (między rundami sezonu 2009/2010) przejął Górnika Zabrze, mając kilka punktów straty do miejsc gwarantujących powrót na najwyższy szczebel ligowej drabinki. Runda wiosenna była bardzo dobra dla zabrzan, którzy zdobyli wicemistrzostwo rundy oraz całej I ligi. Po powrocie do T-Mobile Ekstraklasy ekipa Nawałki zawsze plasowała się w pierwszej połowie tabeli, natomiast opuszczając stanowisko trenera Górnika piłkarze zajmowali trzecią lokatę, ustępując miejsca jedynie Legii i Lechowi. Co się dzieje obecnie z „Trójkolorowymi”, wiemy doskonale…
Dysponuj budżetem na kilka milionów euro, posiadaj zawodników głównie z kraju i dwukrotnie awansuj do Ligi Mistrzów – to w dużym skrócie cała przygoda Pavla Vrby z Viktorią Pilzno. Selekcjoner prowadził „Viktorkę” od 2008 roku i tylko dwa razy lądował poza podium – były to pierwsze dwa sezony jego pracy. Dorobek? Wyżej wspomiany sukces w Champions League, dwa mistrzostwa, Puchar kraju i Superpuchar kraju. Nawet po odejściu szkoleniowca dobra passa trwa dalej. W sezonie 2013/2014 drużyna z Pilzna zajęła drugie miejsce, a poprzednią edycję ligi znów wygrała.
Lubią zaryzykować
Czechom brakuje w kadrze wielkich gwiazd pokroju Pavla Nedveda czy Tomasa Rosicky’ego. Na boisku w reprezentacyjnym trykocie wciąż pojawia się, co prawda Petr Cech, jednak nie potrafi w pojedynkę zdziałać cudu. Sąsiedzi zza Sudetów mają ten sam problem, na który w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” wskazuje Pavel Vrba:
– Kiedyś były większe indywidualności. Wtedy kluby europejskie sięgały po Czechów i wykładały po 6-7 milionów euro. Wierzyli w tych zawodników, a oni spłacali się. Dziś transfer za milion euro jest sukcesem.
Odbicie tego widać po powołaniach byłego trenera Viktorii Pilzno. Wielu chłopaków w młodym wieku wciąż gra tylko w krajowej lidze, mimo że kiedyś już dawno byliby ściągnięci przez bogatsze kluby z Zachodu. Podczas spotkania Czechy – Serbia na boisku pojawiło się siedmiu zawodników z rodzimych rozgrywek (dziewięciu było zza granicy). Co więcej, dwa ostatnie i decydujące trafienia były dziełem Ladislava Krejci i Ondreja Zahustela – piłkarzy Sparty Praga i Mlady Boleslav.
Pavel Vrba nie boi się kombinować i stosować niekonwencjonalnych zachować. Taka postawa opłaciła się w stu procentach podczas eliminacji Euro 2016. To właśnie dzięki nowym rozwiązaniom Czesi dwukrotnie wygrali z Holendrami, pozbawiając złudzeń i wypychając ich z francuskiej autostrady.
Stawiać wiele na jedną kartę lubi również Adam Nawałka, bo i wśród jego powołań jest zawsze wiele zaskoczeń. Wszyscy doskonale pamiętamy burzę, jaka rozpętała się po powołaniu do kadry pierwszoligowego bramkarza Dolcanu Ząbki, Rafała Leszczyńskiego. Takiego obrotu spraw nie spodziewał się nawet sam golkiper:
– Oczywiście, że byłem zaskoczony. Dziękuję trenerowi za daną mi szansę – mówił na łamach naszego wortalu.
Selekcjoner jest wciąż krytykowany za powoływanie chociażby Thiago Cionka, który zdaniem kibiców nie zawyża, ale wręcz zaniża poziom kadry. Wskazywać ma na to fakt, że Brazylijczyk z polskim paszportem nie zagrał ani jednego spotkania na poziomie wyżej niż przeciętnym. Ostatnio dostało się również Sebastianowi Mili, który zdaniem internautów nie powinien zajmować miejsca w kadrze, skoro zagrał ostatnio tylko kilkanaście minut. Adam Nawałka dyplomatycznie (choć kąśliwie) odpowiada, że to on selekcjonuje piłkarzy a nie jego krytycy. Warto pamiętać, że nie wiemy, co się dzieje w szatni i być może ten zabieg ma większy sens, o czym my po prostu nie wiemy. Dopóki są wyniki, a gra jest nieco lepsza niż przeciętna, nie mamy powodów do narzekania.
Liczby są po ich stronie
Nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Trenerscy hazardziści trafili na swoich ruletkach wielkie wygrane – po znienawidzeniu krajowych trenerów Pavel Vrba i Adam Nawałka odzyskali zaufanie kibiców. Na trybunach, które są wypełniane niemal do ostatniego miejsca, od pierwszej do ostatniej minuty kibice wspierają zawodników. To zjawisko niespotykane w ostatnim czasie, biorąc pod uwagę gwizdy, które pojawiały się na trybunach przy okazji meczów obu kadr.
Obaj mają nie tylko zaufanie, ale co najważniejsze i liczby! Adam Nawałka prowadził Polskę w dwudziestu spotkaniach – połowę z nich wygrał, siedem zremisował i jedynie trzy przegrał. Kluczowe jest to, że dwie z porażek miały miejsce jedynie w meczach sparingowych i to na początku jego kadencji, kiedy jeszcze kombinował i nie miał swojego stałego składu. Polacy tracą też najmniej bramek od lat – średnio strzelamy więcej niż dwie bramki na spotkanie, tracąc tylko jedną (45:18).
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xta1/v/t34.0-12/12248718_1013461428716013_1897426452_n.jpg?oh=1caab4fbd4cb9457837b5d978d821415&oe=564D63CF&__gda__=1447853070_e4b5a3a8bd8cb851cb5290539b9b981e
Nieco słabsze, choć wciąż bardzo dobre, wyniki notuje Pavel Vrba, który wygrał co drugie z szesnastu spotkań. Szkoleniowiec Czechów przegrał jednak aż pięć meczów. To nie przeszkadza Czechom, którzy licznie pojawiają się na trybunach dopingować swoich piłkarzy.
https://scontent-cdg2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xta1/v/t34.0-12/12243835_1013461118716044_875255926_n.jpg?oh=50a2d4e5a6e9d7bc0f928595c6a22966&oe=564D909D