Reprezentacja Polski w przedostatnim meczu w kwalifikacjach do mistrzostw Europy 2020 wygrywa w Jerozolimie. Na listę strzelców wpisali się Grzegorz Krychowiak i Krzysztof Piątek. Bramkę kontaktową zdobył Munas Dabbur. Polacy w pierwszej połowie narzucili mądry styl gry. Cieszyć może przełamanie Piątka. Czyżby żartobliwy patent "Wuja" reprezentacji miał rzeczywiście sens? Brzęczek za pomocą magicznej różdżki przełamuje najpierw Milika, a teraz Piątka w kadrze. Niesmak pozostawia druga połowa – im dalej w las, tym bardziej nerwowo. Nasi reprezentanci zdecydowanie pod koniec spotkania dali się wykazać Wojciechowi Szczęsnemu.
Mecz reprezentacji Polski z Izraelem – wbrew różnym głosom – był niezwykle ważnym spotkaniem. Właśnie w nim reprezentacja Polski – połowicznie, bo został mecz ze Słowenią – walczyła o pierwszy koszyk w losowaniu. A on oczywiście będzie mieć ogromne znaczenie w kwestii przebiegu całego turnieju ME 2020. Brzęczek zdecydował się na kilka roszad w składzie, które dały mu odpowiedzi, jakim zapleczem dysponuje.
Mecz z Izraelem potencjalnym sprawdzianem zmienników
Swoją szansę dostał Krzysztof Piątek. Gracz „Rossonerich” w obecnym sezonie zdecydowanie poszukuje formy strzeleckiej. W ostatnim spotkaniu ligowym Seria A pomimo klarownych sytuacji nie był w stanie pokonać dobrze dysponowanego Wojciecha Szczęsnego. Drugim zaskoczeniem było postawienie na Frankowskiego, któremu brakuje praktyki meczowej. Były zawodnik Jagiellonii Białystok swoje ostatnie spotkanie rozegrał 6 października w ramach 31. kolejki z Orlando City. Polak dwukrotnie wpisał się na listę strzelców
Frankowski od początku spotkania był bardzo aktywny. Miał świetną sytuacją w pierwszej połowie, ale zabrakło zimnej krwi. Bardzo często zamieniał się stronami z Sebastianem Szymańskim.
Lewandowski oszczędzany. Pewnie na Narodowym wyjdzie w pierwszym składzie. Trzeba dzisiaj przyjrzeć się lepiej Piątkowi. I Kędziora wychodzi w podstawowym składzie #IZRPOL
— Michał Krzeszowski (@Krzeszov) November 16, 2019
Przed meczem w Jerozolimie dostrzec mogliśmy kilka znaków zapytania w naszym wyjściowym składzie. W spotkaniu Macedonią Północną Brzęczek zdecydował się na duet Krychowiak – Góralski. Dzięki tej opcji ten pierwszy został zwolniony z wielu zadań defensywnych, które notabene posiadał, grając w składzie z Mateuszem Klichem. Jak się okazało, wybór Brzęczka okazał się trafionym pomysłem i zdał sprawdzian. Jednak w tamtym spotkaniu nie zagrał kontuzjowany Krystian Bielik.
Selekcjoner reprezentacji Polski dzisiaj od pierwszych minut zdecydował się postawić na zawodnika Derby County. Ten wybór oczywiście zdradził w pewien sposób hierarchię pomocników za kadencji Jerzego Brzęczka. W pierwszej połowie Krychowiak był wiodącą postacią w środku pola. Między innymi znalazł się w dobrym miejscu i czasie i otworzył wynik spotkania. Dobra wymienność pozycji z Bielikiem. Obaj zawodnicy dzielili się obowiązkami przy rozegraniu akcji i przy asekuracji, schodząc pomiędzy środkowych obrońców i podłączając się do akcji ofensywnych. Pomocnik Lokomotiwu zdecydowanie przypominał zawodnika za czasów gry w Sevilli – jeśli nie lepszą wersję. Pod koniec miłym akcentem było wejście Dominika Furmana, który wrócił do kadry po 2478 dniach.
Lewandowski zaczął na ławce, Piątek z przełamaniem
Jak wiemy, w dzisiejszym spotkaniu Brzęczek nie wystawił w pierwszej jedenastce Roberta Lewandowskiego. W meczu o punkty taka sytuacja miała miejsce w Seravalle 10 września 2013 roku w spotkaniu przeciwko San Marino. Według magazynu sportowego „Kicker” rzekomym powodem była prośba Bayernu Monachium, aby Lewandowski na jeden mecz zasiadł na ławce. Wywołało to pewien spór. Co, jeśli każdy klub będzie kontaktował się z selekcjonerem i wystosuje taką prośbę? Kluby nie mogą decydować o personaliach drużyn narodowych. Jedynym argumentem wydaje się kontuzja Lewandowskiego, choć zawodnik – jak sam uważa – nie odczuwa żadnego bólu podczas gry.
Brak kapitana reprezentacji Polski to zdecydowane osłabienie i oczywiście pewien test, który miał pokazać, w jaki sposób poradzą sobie zawodnicy bez naszego najlepszego Lewandowskiego. Jak zagrał zmiennik zawodnika Bayernu? Mecz Krzysztofa Piątka to mecz solidny. Dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. Często wyciągał obrońców Izraela, nie bał się wyjść do podania czy grać na ścianę. Przełamanie „El Pistolero” nastąpiło w 54. minucie, kiedy to po świetnym dośrodkowaniu Zielińskiego jako pierwszy dopadł do futbolówki odbitej od słupka. To jest jego czwarta bramka w eliminacjach ME 2020. Nasz kapitan pojawił się w 63. minucie i to właśnie on stał się wolnym elektronem, a Zieliński przesunął się na skrzydło.
76' PRZED / PO
Brawo @pjona9official!
__________#ISRPOL🇮🇱🇵🇱 0:2 pic.twitter.com/cC7tATWKY2— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 16, 2019
Noty za styl wzrosły?
Reprezentacja Polski zaczęła to spotkanie wysokim pressingiem. Było widać w grze naszej kadry plan i chęć zdominowania rywala. Tworzenie trójkątów, gra z pierwszej z pierwszej piłki, duża wymienność pozycji i podania otwierające boczne sektory boiska, z których najczęściej piłki dostarczał Tomasz Kędziora. Na plus łatwość w kreowania sytuacji w pierwszej połowie, na minus brak zachowania zimnej krwi w dogodnych sytuacjach. Dlatego nie mogła dziwić nieco zdegustowana mina Brzęczka po pierwszej połowie. Z czasem sytuacje Izraela były coraz klarowniejsze.
W drugiej połowie nasi reprezentanci zwolnili tempo, myśląc przede wszystkim o zabezpieczeniu naszej bramki. Jednak ten mecz dał nam pewne przesłanki, aby myśleć, że stajemy się lepszym zespołem. Między innymi w kwestii rozegrania pozycyjnego, co od zawsze było naszą pięta achillesową. Niektórzy też stwierdzili, że na drugą połowę wyszła inna drużyna, ponieważ reprezentacja Polski w drugiej połowie siadła. Izraelczycy zdecydowanie dążyli do zdobycia bramki kontaktowej i tak właśnie się stało za sprawą Dabbura w 88. minucie.
Mecz ryzyka
Właśnie takie opinie można było usłyszeć wśród fanów naszej kadry. Wszystko ze względu na napiętą sytuacje w Izraelu. Tak stało się po tym, jak śmierć poniósł jeden z szefów Islamskiego Dżihadu. W tej sytuacji palestyńscy radykałowie zapowiedzieli krwawy odwet. Ten fakt spowodował pewien niepokój w kwestii rozegrania meczu na Stadionie Teddy. Do spekulacji na wtorkowej konferencji prasowej odniósł się Zbigniew Boniek. Stwierdził, że wszelkie domysły są niepotrzebne, a sytuacja jest w pełni kontrolowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, federację izraelską i UEFA. Jakub Kwiatkowski – rzecznik kadry narodowej – stwierdził, że na podstawie prowadzonych rozmów m.in ze strony administracji polskiej i Izraela nic nie groziło polskiej kadrze w trakcie pobytu w Izraelu. Na tej podstawie nasi reprezentanci udali się na mecz Jerozolimy.
Dzisiaj napłynęły do nas informacje o tym, że portal ” The Jerusalem Post” miał opublikować artykuł o tym, że palestyńscy islamscy dżihadyści planują atak podczas meczu, ale te plotki szybko zdementował Jakub Kwiatowski. A wcześniej wspomniana strona usunęła artykuł. Jednak w kwestii bezpieczeństwa w trakcie spotkania wszystko przebiegło pomyślnie.
Co do medialnej zawieruchy. Jesteśmy cały czas zapewniani ze strony federacji Izraela i UEFA, że nie ma żadnego zagrożenia. Po kliknięciu w link do tej wiadomość na stronie Jerusalem Post mamy takie wiadomości pic.twitter.com/9YRMP2NpTB
— Jakub Kwiatkowski (@KwiatkowskiKuba) November 16, 2019