9. kolejka Serie A przyniosła nam sporo niespodzianek, szczególnie w wykonaniu faworytów walki o scudetto. Juventus, Napoli i Inter zremisowały swoje spotkania z niżej notowanymi rywalami i dołożyły do swojego dorobku punktowego tylko po jednym punkcie. Mieliśmy okazję zobaczyć w ten weekend takie hitowe mecze jak: AS Roma – AC Milan i Fiorentina – Lazio Rzym. Wspaniałą formą na włoskich boiskach po przerwie reprezentacyjnej imponuję Arkadiusz Milik, który w sobotę zdobył swoją trzecią bramkę w tym sezonie w Serie A. Z bardzo dobrej strony pokazał się także w bramce Fiorentiny Bartłomiej Drągowski, który zachwycał kibiców świetnymi interwencjami.
Oprócz tej dwójki niestety reszta Polaków zaprezentowała się przeciętnie. Drugi raz z rzędu na ławce rezerwowej w barwach Milanu zasiadł Krzysztof Piątek, który po wejściu na boisko nie uratował swojego zespołu przed porażką. Przeciętnie zaprezentowało się dwóch innych naszych bramkarzy – Wojciech Szczęsny i Łukasz Skorupski – także ze słabej strony z Bologną zaprezentował się Bartosz Bereszyński w Sampdorii. Po poprzedniej dobrej kolejce mieliśmy nadzieję, że w ten weekend nasi stranieri również pokażą się z dobrej strony. Niestety w dziewiątej serii gier polscy zawodnicy znowu zapadli w przeciętność. Zapraszamy na kolejne podsumowanie gry polskich stranieri po 9. kolejce Serie A.
Kolejna bramka Milika, niezłe zawody Recy
Wspaniałą formę po meczach reprezentacji pokazuje Arkadiusz Milik. Polski napastnik w niedzielnym spotkaniu przeciwko SPAL zdobył swoją trzecią bramką w tym sezonie w rozgrywkach Serie A. Niestety jego drużynie nie udało się wygrać tego meczu i tym samym ekipa Carlo Ancelottiego nie wykorzystała potknięć Juventusu i Interu. Milik na swoją bramkę w tym meczu nie musiał długo czekać, już w 9. minucie otworzył wynik spotkania. Polak pokonał bramkarza SPAL płaskim uderzeniem prawą nogą zza pola karnego. Polski napastnik miał jeszcze dwie okazje w pierwszej połowie, ale tym razem górą był Berisha. Według włoskich dziennikarzy polski napastnik był najlepszym piłkarzem na boisku i razem z Davidem Ospiną został najwyżej oceniony przez sportowe włoskie gazety.
Milik strzela w drugim meczu z rzędu! ⚽
Forma rośnie! 💪 Zobaczcie gol Polaka 🇵🇱 w starciu ze SPAL 2013. Brawo, @arekmilik9! 👏 pic.twitter.com/8mFyYMNTiR
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) October 28, 2019
W barwach Napoli cały mecz rozegrał również Piotr Zieliński, który wypadł przeciętnie. Polak w spotkaniu ze SPAL miał niewielki wpływ na grę ofensywną swojego zespołu, miewał swoje przebłyski w tym meczu, jak to miało miejsce i poprzednio. Jak na razie pomocnik neapolitańczyków nie schodzi ze swojego przeciętnego poziomu, lecz ciągle liczymy, że nasz reprezentant uraczy nas swoim geniuszem, tak jak to było w poprzedniej kampanii.
W drużynie gości od pierwszych minut ponownie zobaczyliśmy Arkadiusza Rece, który w końcu zaczął grać regularnie w rozgrywkach Serie A. Polski lewy obrońca, który w drużynie SPAL gra na lewym wahadle, w spotkaniu z Napoli rozegrał solidne zawody. 24-latek dobrze sobie radził w grze defensywnej swojej drużyny, czasem też brał udział w akcjach ofensywnych w polu karnym przeciwnika. Włoscy eksperci przyznali Recy za ten występ notę 6, uzasadniając, że jego gra zasługuje na uznanie. Od 54. minuty zobaczyliśmy na boisku również środkowego obrońcę Thiago Cionka, który wszedł w miejsce Igora. Polski stoper również grał całkiem przyzwoicie i nie popełnił żadnego błędu w obronie. Za swój występ również otrzymał 6.
Stępiński i Dawidowicz jako zmiennicy
Dobrze radzący sobie w dotychczasowych meczach w Serie A beniaminek Hellas Verona w piątkowym spotkaniu musiał uznać wyższość zespołu Sassuolo. Piłkarze z Werony przegrali 0:1, a mecz na ławce rezerwowych w barwach Hellasu rozpoczęli nasi rodacy Paweł Dawidowicz i Mariusz Stępiński. Polski obrońca otrzymał od trenera Ivana Juricia 35 minut, wszedł na boisko, gdy jego drużyna przegrywała 0:1. Przez ten czas Polak niczym się nie wyróżnił, ale też nie popełnił żadnego błędu. Jeszcze mniej okazji do gry otrzymał Mariusz Stępiński. Polski napastnik wszedł na plac gry na ostatnie dziesięć minut i również nie wyróżnił się niczym szczególnym. Polak nie miał żadnych okazji do strzelenia gola i wciąż musi jeszcze poczekać na swoje premierowe trafienie w swoim klubie.
Poprawny Szczęsny
Do sporej niespodzianki doszło w spotkaniu Lecce – Juventus Turyn. Beniaminek Serie A nie przestraszył się włoskiego giganta i zremisował to spotkanie 1:1. W bramce „Starej Damy” zobaczyliśmy Wojciecha Szczęsnego, który rozegrał poprawne zawody. Polski bramkarz nie popełnił żadnego błędu w tym spotkaniu, a w pierwszych dziesięciu minutach wykazał się dwiema dobrymi interwencjami, najpierw obronił strzał Zana Majera, a chwilę później poradził sobie z napastnikiem Lecce Khoumą Babacarem. Szczęsny skapitulował dopiero po strzale Marco Mancosu z rzutu karnego.
Poprawny Skorupski, słaby mecz Bereszyńskiego
W spotkaniu Bologna – Sampdoria mieliśmy okazję obejrzeć dwóch polskich piłkarzy. W bramce gospodarzy zagrał Łukasz Skorupski, natomiast w drużynie gości od początku zobaczyliśmy Bartosza Bereszyńskiego. Bardziej zadowolony z tego spotkania będzie polski golkiper, gdyż jego drużyna wygrała to spotkanie 2:1. Skorupski w pierwszej połowie nie miał za bardzo co robić. Piłkarze Sampdorii mieli tylko jedną groźną sytuację do zdobycia bramki, lecz naszego reprezentanta uratował słupek. Na początku drugiej połowy golkiper Bologny popełnił błąd przy wyjściu do piłki, zderzył się z kolegą z drużyny. Piłka znalazła się w bramce gospodarzy, lecz sędzia na szczęście Polaka nie uznał bramki, ponieważ jeden z zawodników gości był na spalonym. Przy straconej bramce Skorupski był bez szans. Według włoskich ekspertów rozegrał poprawne spotkanie i poza błędem z początku drugiej połowy przez resztę meczu bronił poprawnie.
Gorzej w tym spotkaniu wypadł polski prawy obrońca Bartosz Bereszyński, który od początku meczu miał sporo pracy w defensywie. Ofensywni gracze Bologny sprawiali sporo problemów naszemu reprezentantowi, niestety na konto naszego zawodnika przypada pierwsza bramka dla gospodarzy, gdyż to Bereszyński odpowiadał za krycie Rodrigo Palacio, za którym nie nadążył, i pozwolił mu na oddanie strzału.
Piątek nie pomógł Milanowi
Drugi mecz Stefana Piolego na ławce trenerskiej Milanu i drugi raz posadził na rezerwie Krzysztofa Piątka. Polski napastnik pojawił się na placu gry w 63. minucie meczu, wtedy, kiedy jego drużyna chwilę wcześniej straciła bramkę na 2:1. Trener „Rossonerich”, wprowadzając polskiego napastnika, miał nadzieję, iż swoim wejściem rozrusza ofensywę drużyny i tak jak w poprzedniej kolejce przywróci nadzieję na dobry rezultat. Niestety Polak swoim wejściem nie zrobił tego, czego oczekiwali trener i kibice klubu z Mediolanu. Polski napastnik nie miał żadnej sytuacji bramkowej po swoim wejściu. W końcówce meczu mógł mieć asystę, lecz po jego podaniu niecelnie na bramkę gospodarzy uderzył Hakan Calhanoglu.
Bardzo dobry mecz Bartłomieja Drągowskiego
W ostatnim ligowym meczu 9. kolejki Serie A obejrzeliśmy spotkanie Fiorentiny z Lazio Rzym, które goście wygrali 2:1. Mimo porażki w tym meczu zadowolony ze swojego występu może być polski bramkarz Bartłomiej Drągowski, który według włoskich dziennikarzy był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Polak przy straconych bramkach nie miał szans, lecz podczas całego meczu popisał się kilkoma dobrymi interwencjami. Wisienką na torcie był obroniony rzut karny wykonywany przez Felipe Caicedo w końcówce meczu.
97' grande Dragowski che para il rigore a Caicedo. #FiorentinaLazio 1-2 pic.twitter.com/OOTWpYT2uY
— ACF Fiorentina (@acffiorentina) October 27, 2019
Polski bramkarz niemal od wszystkich włoskich portali został otrzymał notę 7 za swój występ, taką samą ocenę dostał w zespole Fiorentiny Franck Ribery. Najlepszym podsumowaniem dobrego występu polskiego bramkarza był komentarz na jednym z włoskich portali.
– Co najmniej trzy razy świetnie interweniował, zanim dokonał kolejnego cudu, broniąc rzut karny w końcówce meczu. Zdecydowanie był w gronie najlepszych zawodników pomimo wpuszczenia dwóch bramek – napisało Tuttomercatoweb.com, które przyznało mu notę 7.