W 7. kolejce Serie A zobaczyliśmy hit, na który czekali wszyscy fani piłki nożnej. Spotkanie Interu Mediolan z Juventusem Turyn przyniosło sporo emocji, na które nie mógł narzekać kibic włoskiej piłki. Zwycięsko z tego pojedynku wyszła ekipa „Starej Damy”, która powróciła na szczyt tabeli włoskich rozgrywek. W bramce Juventusu zobaczyliśmy Wojciecha Szczęsnego, który popisał się paroma dobrymi interwencjami i walnie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny. Na innych boiskach również mieliśmy okazję obejrzeć pozostałych naszych rodaków, choć niestety nie pokazali nic nadzwyczajnego.
Kolejny raz polscy piłkarze rozegrali przeciętne zawody na boiskach włoskiej Serie A. Minęło już siedem kolejek, a większość naszych rodaków nie wybiła się z przeciętności, jaką prezentuje od początku rozgrywek. Dobry występ w ten weekend zanotowali dwaj bramkarze – Wojciech Szczęsny, który bronił bardzo dobrze w hitowym spotkaniu z Interem, oraz Bartłomiej Drągowski, który także z każdym meczem staje się coraz pewniejszy w bramce Fiorentiny. Na dłużej w pierwszej jedenastce SPAL zagościł Arkadiusz Reca, który również gra coraz lepiej.
Martwi nas natomiast forma Krzysztofa Piątka i Piotra Zielińskiego, którzy w tej kolejce zaprezentowali się słabo, co jest złą informacją w kontekście zbliżających się meczów eliminacyjnych do mistrzostw Europy 2020. Jak wiadomo, polscy kibice bardzo liczą na tę dwójkę, szczególnie przydałaby się dobra forma strzelecka Piątka, bo w ostatnich spotkaniach mieliśmy problem ze strzeleniem bramki. Wierzymy, że w reprezentacji snajper Milanu się odrodzi.
Cieszy nas, że kolejne minuty w Fiorentinie dostał Szymon Żurkowski, który powoli zbiera ich troszkę więcej. Martwi nas natomiast, że wciąż na debiut w swoich klubach czekają Filip Jagiełło i Sebastian Walukiewicz, w ich przypadku nie widać, aby w najbliższym czasie ich sytuacja miała się zmienić. Zapraszamy na kolejne podsumowanie występów naszych stranierich na włoskich boiskach.
Solidny Reca i Stępiński
Kolejne spotkanie z rzędu w barwach SPAL rozegrał Arkadiusz Reca. Nasz polski lewy obrońca wybiegł w pierwszym składzie swojej drużyny w spotkaniu przeciwko Parmie. SPAL wygrało 1:0, a Polak rozegrał całe spotkanie. Z każdym kolejnym meczem gra Recy wygląda coraz lepiej, czuje się pewniej, a także staje się coraz groźniejszy w ofensywnych akcjach swojej drużyny. W sobotnim spotkaniu nasz gracz był bardzo aktywny, to po jego akcjach na połowie przeciwnika groźne uderzenia oddali Sergio Floccari i Simone Missiroli. Pod koniec meczu Arkadiusz Reca sam też wbiegł w pole karne rywala, lecz jego strzał okazał się zbyt słaby, żeby mógł zaskoczyć bramkarza Parmy.
Teraz, gdy były gracz Wisły Płock zaczął grać w swoim nowym zespole, jego powołania do reprezentacji nie będą aż tak kontrowersyjne, gdy to miało miejsce jeszcze parę miesięcy temu. Dzięki występom w SPAL decyzja powołania Recy do naszej kadry jest jak najbardziej zrozumiała, tym bardziej kiedy spojrzymy, że Maciej Rybus nie do końca jest w stu procentach zdrowy.
Arkadiusz Reca najlepszy na boisku w wygranym meczu SPAL z Parmą. Miłe zaskoczenie. @W_Kowal #Reca #SerieA pic.twitter.com/PfaV4pz3UN
— Adam Sportowy ⚽️ 🏀 🏐 🎾🇺🇦 (@Filozofiasportu) October 5, 2019
Z solidnej strony w spotkaniu Hellasu Verona z Sampdorią Genoa w barwach gospodarzy pokazał się Mariusz Stępiński. Napastnik Verony może nie strzela bramek dla swojej nowej drużyny, ale praca, jaką wykonuje na boisku, jest godna podziwu. Nasz rodak dwoił się i troił z obrońcami Sampdorii na ich polu karnym. To dzięki Stępińskiemu ataki gospodarzy nabrały efektów, nasz rodak wyróżniał się tytaniczną pracą w polu karnym rywala, a dzięki jego groźnym wejściom udało mu się sprowokować dwóch przeciwników do faulu na żółtą kartkę. Napastnik Hellasu mógł również zdobyć bramkę w tym spotkaniu, po jego strzale z ostrego kąta dobrą interwencją popisał się Emila Audero. Kwestią czasu będzie, kiedy Mariusz Stępiński wpisze się na listę strzelców w barwach Verony, pomimo że na razie mu się to nie udaje, to gra bardzo solidnie, a praca, jaką wykonuje na boisku, zasługuje na uznanie.
Dobry występ Szczęsnego i czyste konto Drągowskiego
Coraz pewniej w bramce między słupkami Fiorentiny czuje się Bartłomiej Drągowski. W spotkaniu przeciwko Udinese polski golkiper zachował drugie czyste konto w tym sezonie, a także był pewnym punktem swojej drużyny. W pierwszej połowie nasz bramkarz miał niewiele pracy, jedyną groźną akcją była bramka Ilii Nestorovskiego, która nie została uznana z powodu zagrania piłki ręką. Na czyste konto nasz rodak musiał zapracować dopiero w 73. minucie spotkania, kiedy popisał się dobrą interwencją po strzale Kevina Lasagny. Bartłomiej Drągowski nie miał zbyt wiele pracy w niedzielnym spotkaniu, za słowa pochwały można uznać koncentrację naszego zawodnika przez cały mecz oraz to, że emanował dużą pewnością siebie.
Kolejne minuty na boiskach Serie A do swojej kolekcji dorzucił Szymon Żurkowski. Były zawodnik Górnika Zabrze pojawił się na placu gry w 81. minucie spotkania. Nasz pomocnik przez ten okres popełnił jeden niebezpieczny faul, lecz bez konsekwencji dla swojego zespołu. Żurkowski miał również okazję do strzelenia gola, lecz zbyt długo zwlekał z decyzją oddania strzału. Nas natomiast cieszy, że Żurkowski dostaje minuty w Fiorentinie, w której pomimo zbyt dużej rywalizacji na środku pomocy nasz rodak ma okazję się pokazać trenerowi swojej drużyny. Liczymy, iż z każdymi kolejnymi meczami będzie tych minut coraz więcej, a z każdym kolejnym podsumowaniem będzie można napisać nieco więcej o jego grze.
Jeśli można wskazać, kto przyczynił się do zwycięstwa Juventusu Turyn w hitowym starciu z Interem Mediolan, to bez wątpienia część kibiców ligi włoskiej wyróżniłaby Wojciecha Szczęsnego. Reprezentant Polski w niedzielnym szlagierze był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku, w ważnych momentach świetnie bronił uderzenia rywali, był bardzo zdecydowany, pewny siebie. Nasz golkiper skapitulował tylko przy rzucie karnym wykonanym przez Lautaro Martineza, choć był bliski wybronienia go, gdyż wyczuł intencję strzelca, lecz zabrakło odrobiny szczęścia. Teraz oby formę z niedzielnego występu Wojciech Szczęsny przełożył na mecze naszej reprezentacji. Choć w spotkaniach z Łotwą i z Macedonią Północną będzie miał mało pracy, to w ważnych momentach będzie nam bardzo przydatny.
#InterJuve è stata una partita bellissima, quindi merito ad entrambe.
I titoli dei giornali se li prendono giustamente #Sarri #Higuain #Dybala ecc ecc.. ma ieri DECISIVO anche #Szczesny!
Dove sono i fenomeni che lo criticano sempre?#Juve #ForzaJuve #gazzetta #lunedi #Conte pic.twitter.com/chIuvxFG4k— Gianluca Lupo (@GianlucaLupo1) October 7, 2019
Bezbarwny weekend w wykonaniu Piątka oraz Zielińskiego
Nazwisko Piątek w sobotnim spotkaniu przeciwko jego byłej drużynie Genoi mogliśmy usłyszeć tylko podczas ogłaszania pierwszego składu Milanu przez komentatorów telewizyjnych. Nasz napastnik w sobotnim spotkaniu kompletnie nie istniał na boisku, był poza grą i w ogóle nie stanowił zagrożenia dla rywali. Najlepszym podsumowaniem spotkania jest to, iż polski napastnik nie oddał żadnego strzału na bramkę gospodarzy. Nic dziwnego, że w drugiej połowie meczu Krzysztof Piątek nie wyszedł na boisko.
Kibicie „Rossonerich” oczywiście sporo oczekują po Piątku, zwłaszcza po kapitalnym zeszłym sezonie, aczkolwiek trudno winić naszego rodaka, gdy widzimy, że nie ma wsparcia od swoich kolegów z drużyny, a cały Milan gra po prostu koszmarnie. Dwie bramki rzutu karnego to nie jest coś, czego oczekiwali kibice i sam zawodnik w tym sezonie. Jeśli zbyt szybko nasz rodak nie przypomni sobie, jak się strzela bramki, kiedy to miało miejsce w poprzednim sezonie, to piątkomania w Milanie może tak szybko się skończyć, jak się zaczęła.
W ostatnich 1⃣4⃣ meczach #SerieA Krzysztof #Piątek zdobył… 1⃣ bramkę z gry. #Milan pic.twitter.com/S9wd9RuTM6
— Nasz Futbol (@NaszFutbol) October 6, 2019
Słabe spotkanie w tej kolejce rozegrał w barwach Napoli Piotr Zieliński. W meczu przeciwko Torino Polak w szeregach swojej drużyny był jednym z najsłabszych zawodników. Jego gra całkowicie rozczarowała. Nasz gracz nie jest w najlepszej dyspozycji w tym sezonie, jego występy są co najwyżej przeciętne, lecz spotkanie z Torino było jak do tej pory najsłabsze w jego wykonaniu. Popełniał sporo błędów, dzięki którym Torino mogło się rozpędzić, a w akcjach ofensywnych naszego reprezentanta w ogóle nie było widać. O ile w poprzednich spotkaniach słynął z precyzji podań, o tyle w tym spotkaniu mu jej zabrakło, a w jego w grze można było dostrzec po prostu niechęć, tak jakby myślami był gdzie indziej. Jeśli tak będzie wyglądać jego gra w tym tygodniu w meczach naszej reprezentacji, to zawodnik znów spotka się ze sporą rzeszą krytyków, którzy w ostatnim czasie nie pozostawiają na nim i tak suchej nitki.