Polscy bramkarze są wielką marką za granicą


Polska bramkarzami stoi i nic nie wskazuje na to, że taki stan rzeczy ulegnie zmianie

14 listopada 2024 Polscy bramkarze są wielką marką za granicą
Andrea Staccioli/Insidefoto/SIPA USA/PressFocus

Łukasz Skorupski, Marcin Bułka, Kamil Grabara i... wielu innych. Większość reprezentacji na świecie wiele by dało za to, by mieć taki szeroki wybór w bramce. U nas czasami powoduje to wielkie dyskusje, kto powinien być powołany, nawet jeśli chodzi o trzeciego i czwartego golkipera. Poza kwestiami reprezentacyjnymi, polscy bramkarze radzą sobie świetnie także w mniej medialnych klubach, znajdując sobie swoje miejsce do fajnej przygody. Ilu zatem mamy obecnie bramkarzy za granicą? Postanowiliśmy to dogłębnie przeanalizować, skupiając się na dwóch najwyższych klasach rozgrywkowych.


Udostępnij na Udostępnij na


Od dawna nie mamy takiego kłopotu bogactwa w polskiej piłce, jak ma to miejsce z pozycją bramkarza. Odejście z reprezentacji Wojciecha Szczęsnego zostało oczywiście przyjęte ze smutkiem, ale w kwestii sportowej nie spowodowało to osłabienia. O bluzę z numerem jeden podczas Ligi Narodów walczą Łukasz Skorupski z Marcinem Bułką. Trzeba przyznać, że jest to rywalizacja dosyć zacięta, chociaż chyba nieznaczna większość kibiców i dziennikarzy wolałaby, żeby to bramkarz Bolonii stał się nową „jedynką” w naszej kadrze.

Aktualnie numerem trzy jest Bartłomiej Drągowski, który w końcu odnalazł sobie dobre miejsce do gry. 27-latek występuje obecnie w Panathinaikosie Ateny, z którym dostał się do Ligi Konferencji Europy. Dzięki temu ma fajną okazję na sprawdzenie się w europejskich pucharach, gdzie oczywiście jest pierwszym wyborem trenera.

Silne zaplecze

Pojawia się termin powołań, pojawia się również temat Kamila Grabary. Jest to bez dwóch zdań największy nieobecny w reprezentacji, patrząc nie tylko na jego umiejętności, lecz także na regularną grę w Bundeslidze. Grabara wszedł z drzwiami do Wolfsburga, gdzie spisuje się bardzo dobrze i niedawno zapracował sobie także na występ z opaską kapitana. Mocny charakter to jego duża cecha i, jak widać, może go zaprowadzić bardzo wysoko, bo idzie to w parze z olbrzymim potencjałem. Już pojawiają się plotki o tym, że na radarze ma Kamila chociażby Bayern Monachium.

Mniej osób zagląda do Ligue 1, a tam mamy przecież nie tylko Marcina Bułkę. Po wyleczeniu kontuzji do bramki AS Monaco wrócił Radosław Majecki, który wiosną wywalczył sobie tam bluzę z numerem jeden. Stracony początek sezonu nie zachwiał jego pozycją i gdy tylko wrócił do pełnej dyspozycji, trener Adi Hutter nie zwlekał ze zmianą w bramce. W normalnych warunkach były bramkarz Legii Warszawa byłby zapewne powołany do reprezentacji, ale z racji takiej rywalizacji na swoją szansę Majecki musi poczekać. Daje to jednak olbrzymi bufor bezpieczeństwa w przypadku ewentualnych urazów regularnie powoływanych bramkarzy.

Zbudowana marka

Polscy bramkarze z topowych lig europejskich budzą zawsze największe zainteresowanie. Nie można jednak zapominać o innych, którzy w słabszych ligach mają pewną pozycję i regularnie imponują swoją postawą. Niektórym zapewne ułatwia wiele fakt, jak bardzo polska szkoła bramkarska jest szanowana, ale najistotniejsze jest to, że gdy szanse otrzymują, to potrafią je wykorzystywać.

Bardzo dobrym tego przykładem jest Filip Kurto, który wiele lat temu wybrał się za ocean i stał się jednym z najlepszych bramkarzy w historii australijskiej A-League. 33-latek przebywa tam od 2018 roku i występował już dla trzech klubów: Wellington Phoenix, Western United i Macarthur FC, w którym rozpoczął czwarty sezon. W tym czasie dwukrotnie triumfował w Pucharze Australii (2022 i 2024 rok) i raz zdobywał nagrodę Złotych Rękawic za klasyfikację czystych kont (2019 rok). Łącznie w A-League Kurto ma już 140 występów, co czyni go trzecim bramkarzem w historii pod tym względem. Jest to z całą pewnością bardzo udana kariera i mocno ciekawi nas, jaki licznik w Australii wykręci nasz bramkarz.

Jeszcze do niedawna niedaleko Australii mieliśmy innego bramkarza, który na długi czas zamurował bramkę w dwóch klubach. W latach 2019-2023 Jakub Słowik występował w Japonii, gdzie bronił najpierw w Vegalcie Sendai, a następnie w Tokyo FC. Łącznie w Kraju Kwitnącej Wiśni rozegrał 143 spotkania i jedynie w końcówce swojej azjatyckiej przygody grywał mniej. Pod koniec 2023 roku Słowik postanowił zmienić otoczenie i przeniósł się do Turcji. Tam podpisał kontrakt z Konyasporem, występującym w Super Lig, gdzie z marszu stał się podstawowym bramkarzem. Poziom ligi go nie przerósł i wielokrotnie już popisywał się tam fenomenalnymi interwencjami.

***

Polscy bramkarze w Turcji są w ostatnim czasie bardzo szanowani, a mocno przyczynił się do tego Mateusz Lis. 27-latek ma dosyć ciekawą zagraniczną przygodę, bo kraj nad Bosforem był jego pierwszym krokiem za granicą. Tam dobrą grą w Altay SK zapracował na przenosiny do Southampton FC. Potem jednak zaczęły się perturbacje w jego karierze i na ratunek przyszła właśnie Turcja, a dokładniej Goztepe SK. Lis z drużyną z Izmiru wywalczył awans do Super Lig, będąc najlepszym bramkarzem na zapleczu. Latem w klubie wierzono w transfer na stałe polskiego bramkarza z Southampton i pod koniec sierpnia udało się klubom dojść do porozumienia. Lis obecnie jest kapitanem Goztepe SK i przyczynia się do dobrych wyników drużyny, znajdującej się w górnej części tabeli.

Od prawie czterech lat w Turcji występuje także Jakub Szumski. Nie zawsze ma tam łatwe chwile, bo na samym początku wraz z Erzurumsporem zanotował spadek z Super Lig. Jednak na zapleczu tureckiej elity były bramkarz Rakowa osiadł się na dobre i potem w tym samym klubie bronił regularnie, a po zmianie otoczenia to samo notował w Samsunsporze. Po wywalczeniu z nową drużyną awansu totalnie przepadł ligę wyżej i niedawno wrócił na poziom drugoligowy, gdzie obecnie jest „jedynką” w Sakaryasporze. Najważniejsze jest to, że złapał na nowo regularność i oby tak zostało.

***

Przenosimy się na Wyspy Brytyjskie, gdzie od siedmiu lat szkoli się Kevin Dąbrowski. Były młodzieżowiec Lecha Poznań długo szukał sobie dobrego klubu na dalszy rozwój i taki trafił mu się rok temu. Wtedy podpisał kontrakt z Raith Rovers FC występującym na zapleczu tamtejszej elity i to był strzał w dziesiątkę. Dąbrowski zabetonował pozycję bramkarza na dobre i do ostatnich chwil walczył z drużyną o awans do Scottish Premiership. Niestety baraże okazały się przegrane, ale na pewno Raith może być zadowolone z całego sezonu. 26-latek uzbierał już tam łącznie 67 występów i jego szkocka przygoda na dobre rozkwitła.

Pozostajemy w wyspiarskich klimatach, ale lecimy kawałek dalej, bo do Islandii. W tym kraju polskich piłkarzy rozsianych po niższych ligach jest wielu, ale nas interesuje jeden, czyli Robert Błąkała. Doświadczony już bramkarz trzeci raz w karierze wywalczył awans na zaplecze islandzkiej ekstraklasy, więc wypada o tym wspomnieć. UMF Selfoss zrobiło zimą świetny deal, sięgając właśnie po Błąkałę, i nasz bramkarz pomógł w osiągnięciu założonego celu.

Mamy jeszcze jeden ciekawy przypadek na Cyprze. Po dwóch latach do tamtego kraju wrócił Patryk Procek i związał się umową z drugoligowym Digenis Ypsona. Trener od początku mu zaufał i 29-latek bierze udział w fantastycznym starcie sezonu, który powoduje pozycję lidera i brak porażki, jak dotąd, na koncie. Procek na Cyprze jest znany, bo niegdyś występował tam w trzech klubach: AEL-u Limassol, Ethnikosie Achnas i PAEEK-u Kyrenia. Widać, że ten kraj mu służy mocno i oby został tam tym razem na dłużej.

Krok po kroku do przodu

Mamy także przykłady nieco świeżych zmian klubów przez naszych bramkarzy, które już zaczynają wychodzić na dobre. Ostatnio z racji meczu Jagiellonia Białystok – Molde FK swoje pięć minut w naszych mediach miał Albert Posiadała. Młody golkiper zimą przeniósł się do Norwegii z Radomiaka i od maja został tam podstawowym bramkarzem zarówno na krajowym podwórku, jak i w europejskich pucharach. Zabetonowanie pozycji bramkarza w czołowym norweskim klubie to jest coś naprawdę wartego uwagi, a w przypadku dobrej gry można po jakimś czasie zwrócić na siebie uwagę lepszych klubów.

Mocno egzotyczny w ostatnim czasie kierunek wybrał Mateusz Kochalski. Jeden z najlepszych bramkarzy PKO BP Ekstraklasy latem zamienił Stal Mielec na azerski Karabach Agdam. Był to bardzo zaskakujący ruch z racji poziomu ligi. W tym przypadku jednak kluczowym aspektem była regularność gry w europejskich pucharach, co akurat czołowa drużyna tego kraju może zapewnić. Kochalski migiem zaczął imponować kibicom Karabachu swoją postawą i ma też okazję gry w fazie grupowej Ligi Europy. Jest to na tyle istotne, że na pewno można traktować puchary jako okno wystawowe. W tym przypadku bardzo ciekawe, jak długo 24-latek będzie bronił w Karabachu, jeżeli nadal będzie prezentował tak dobrą formę.

***

Swojej szansy w Portugalii doczekał się Cezary Miszta, będący już jakiś czas w Rio Ave. W klubie latem postanowili go wykupić z Legii, mimo że w minionym sezonie zagrał tylko jedno spotkanie w ostatniej kolejce ligowej. Na początku trwającego sezonu sytuacja naszego bramkarza nadal była słaba. Trener stawiał na doświadczonego Brazylijczyka Jonathana, a wszystko zmieniło się dopiero niedawno. Klub stwierdził, że podstawowy skład należy krok po kroku odmłodzić, zaczynając od pozycji bramkarza. Miszta wskoczył zatem do składu i nawet gdy Rio Ave przegrywa, to zbiera on pozytywne recenzje. Mogą mieć z niego tam pociechę i skoro od początku odpłaca za zaufanie, to nikomu do głowy zmiana w bramce szybko nie przyjdzie.

Zaglądamy do holenderskiej Eredivisie, a tam wielu już znany z przyczyn historycznych klub NAC Breda. Nie dość, że głośno o nich w ostatnich tygodniach w naszym kraju, to jeszcze mamy tam dwóch polskich zawodników. Poza napastnikiem Kacprem Kostorzem w bramce numerem jeden jest Daniel Bielica, sprowadzony latem z Górnika Zabrze. Zyskaliśmy zatem kolejnego grającego bramkarza w silnej europejskiej lidze, a beniaminek z Bredy radzi sobie tam całkiem dobrze od początku sezonu.

Awans sportowy zimą bieżącego roku zanotował Kacper Chorążka. Wychowanek Wisły Kraków z Polski wyjechał na początku 2021 roku i wybrał trudny kierunek. Przeniósł się wtedy do Omonii Nikozja, gdzie przez półtora roku nie zagrał ani jednego spotkania. Do CV jednak mógł sobie wpisać wygrany Puchar i Superpuchar Cypru. Kolejne dwa lata Chorążka spędził na zapleczu cypryjskiej ekstraklasy i tam już grywał regularnie. Najpierw sezon w Ermisie Aradipu, następnie w ASIL Lysi. We wspomnianym zimnym oknie transferowym 25-latek zmienił kraj i poleciał do Irlandii, gdzie podpisał kontrakt z Bohemiansem. W nowym otoczeniu szybko przekonał do siebie kibiców i na stałe został tam pierwszym wyborem trenera.

***

Dołożyć możemy do tej listy jeszcze Gibraltar, gdzie obecność polskiego bramkarza na pewno wielu zdziwi. Konrad Skuza przeniósł się tam rok temu, zamieniając Błękitnych Stargard Szczeciński na Lynx FC. Tam się niestety nie przebił i już zimą dołączył do Glacis United, w którym udało mu się wiosną rozegrać osiem spotkań. Latem jednak doszło do kolejnej zmiany i Skuza obecnie broni barw Lions Gibraltar FC. 26-latek dostał tam gwarancję podstawowego składu i, jak do tej pory, opuścił tylko mecz pierwszej kolejki ligowej. Egzotyczna przygoda, ale ważne, że jego sytuacja w tamtejszej ekstraklasie jest coraz mocniejsza.

Doświadczenie nadal w cenie

Na samym początku artykułu wspominaliśmy o Wojciechu Szczęsnym, który z reprezentacją skończył, ale niedawno zamienił emeryturę na FC Barcelona. Na razie jeszcze nie doczekał się tam debiutu. Wiekowi polscy bramkarze nadal jednak w Europie grają, a największą taką postacią jest oczywiście Łukasz Fabiański. 57-krotny reprezentant Polski w West Hamie United był już drugim bramkarzem dostającym szansę w EFL Cup i od czasu do czasu w Premier League. W ostatnim czasie forma Areoli była na tyle wątpliwa, że nasz bramkarz wskoczył do bramki w rozgrywkach ligowych i nie daje podstaw do tego, by wracać na ławkę. Dosyć niespodziewany obrót spraw być może w ostatnim sezonie w karierze Fabiańskiego. Takie pogłoski pojawiały się już jakiś czas temu, ale oficjalnej decyzji jeszcze nie ma.

Bardzo nieudany powrót do Polski i odbudowanie się na „swoim” portugalskim podwórku. Paweł Kieszek nadal gra i radzi sobie dobrze. 40-letni już bramkarz od stycznia 2023 roku występuje w drugoligowej UD Leirii i nie zamierza oddać podstawowego składu młodszym kolegom. Klub latem postanowił nawet przedłużyć kontrakt z polskim bramkarzem, bo jego jakość jest nieoceniona. Nie wiadomo, ile jeszcze Kieszek będzie bronił, ale jest to na pewno bardzo fajna historia, że już łącznie na dwóch poziomach w Portugalii uzbierał 238 występów.

No właśnie. Przemysław Tytoń to ostatni przykład doświadczonego bramkarza, ale takiego, który w najbardziej niespodziewanym momencie o sobie przypomniał. Od ponad dwóch lat był przyspawany do ławki FC Twente i nagle musiał z niej wstać w meczu Ligi Europy z Lazio. Wszystko z racji czerwonej kartki Larsa Unnerstalla. Jako bonus Tytoń dostał także możliwość występu w następnej kolejce, na wyjeździe z Niceą, gdzie stanął naprzeciwko Marcina Bułki. Być może to ostatni taki przypadek w sezonie, gdzie wskoczył do bramki, ale nie należy brać tego za pewnik.

Polscy bramkarze z problemami w klubach

Nie wszyscy za granicą mają dobre miesiące. Są niestety polscy bramkarze, którzy czekają na regularną grę i tu w grę wchodzić może zmiana klubu już zimą. Największa szkoda jest z całą pewnością Oliwiera Zycha, mającego za sobą bardzo udany czas w Puszczy Niepołomice. Po powrocie do Aston Villi stał się tylko opcją rezerwową, a jedynym ratunkiem są dla niego występy w EFL Trophy i Premier League 2. Łącznie uzbierał tam jednak tylko trzy występy, ale jeden szczególnie spektakularny. Zych musi zimą poszukać innego klubu na wypożyczenie, bo szkoda by było marnować tak wielki potencjał, jaki na pewno posiada.

Krytyczny czas ma za to w Niemczech Karol Niemczycki. Po nieudanym pobycie w Fortunie Dusseldorf latem przeniósł się do Darmstadt i… jego sytuacja nie poprawiła się ani trochę. Jeden mecz w DFB Pokal, a ostatnio już granie w rezerwach występujących na piątym poziomie rozgrywek. Brutalna weryfikacja byłego bramkarza Cracovii – bardzo ciekawe, jaką decyzję podejmie w zimowym oknie transferowym.

Pozostając w tym samym kraju, nie sposób nie zahaczyć o Borussię Dortmund. Mamy tam przecież cały czas Marcela Lotkę, który dwa lata temu przybył tam z Herthy Berlin. W pierwszej drużynie nic nie zagrał, był w kadrze meczowej nawet w finale Ligi Mistrzów, no i to tyle. Lotka jest za to podstawowym bramkarzem w trzecioligowych rezerwach, gdzie radzi sobie różnie. Dziwnie prowadzona przygoda z piłką i brak chęci zmiany na klub z wyższej ligi, a już 23 lata na karku.

***

Nieudany powrót po kilku latach do bułgarskiego Botewu Płowdiw zaliczył Daniel Kajzer. W poprzednim sezonie rozegrał łącznie zaledwie osiem spotkań, a w obecnym sezonie nie łapie się nawet na ławkę rezerwowych i gra w drugoligowych rezerwach. Zdarzało się, że był tam kapitanem, więc to jakiś pozytyw. Na zmianę sytuacji w pierwszej drużynie nie ma jednak co liczyć, bo nienaruszalną pozycję w bramce ma Duńczyk z polskimi korzeniami Hans Christian Bernat.

Wspominaliśmy, że w malutkiej lidze gibraltarskiej dobrze radzi sobie jeden polski bramkarz. Zgoła inaczej jest w innej mało uczęszczanej przez naszych zawodników lidze, czyli maltańskiej. Latem przeniósł się tam Aleksander Łubik, a dokładniej do Melity FC. 25-letni były bramkarz Goczałkowic-Zdroju nie rozegrał jak dotąd ani jednego spotkania w nowym klubie.

W Europie są jeszcze rozsiani młodzi polscy bramkarze, których sytuacja nie jest najlepsza. Na czele jest tutaj Fabian Mrozek, będący na wypożyczeniu w szwedzkiej Brommapojkarnie. Rozegrał tam pięć spotkań i bronił na tyle słabo, że wypadł ze składu na dobre. W szkockim Hibernians FC na żadne minuty nie może liczyć za to Maksymilian Boruc. Jedynym jego wyczynem w tym sezonie jest kadra meczowa na mecz pucharu ligi. Po nieudanym wypożyczeniu w drugiej lidze cypryjskiej, do Liverpoolu wrócił Jakub Ojrzyński. Niestety mimo treningów z drużyną U-21, na występy na razie nie ma żadnych szans. Ostatnim zawodnikiem bez minut jest Jakub Stolarczyk, ale jego akurat wykluczyła na jakiś czas kontuzja i przez to nie widujemy go nawet na ławce Leicester.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze