Polonio Warszawa, ty jednak potrafisz zagrać fajną piłkę


Duma Stolicy wreszcie zwycięska. Mariusz Pawlak może odetchnąć z ulgą.

26 października 2025 Polonio Warszawa, ty jednak potrafisz zagrać fajną piłkę
Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik / PressFocus

Sześć meczów bez zwycięstwa i basta. Polonia Warszawa pokonała Polonię Bytom 2:1 i podnosi po blisko dwóch miesiącach komplet punktów. W drugiej połowie gra zaczęła nareszcie przypominać to, czego powinno oczekiwać się od zespołu mającego w planach baraże o Ekstraklasę. Cieszy się także Mariusz Pawlak, wokół którego zaczęły się zbierać ciemne chmury.


Udostępnij na Udostępnij na

Wybierając się na sobotni mecz na K6 nie mieliśmy wielkich oczekiwań. Polonia Warszawa w ostatnich tygodniach jest w beznadziejnej formie, choć jak dla nas to i od początku sezonu nie do końca przekonywali. Na dokładkę, w domowych meczach stołeczna ekipa notorycznie zawodziła i miała obok Puszczy najgorszy bilans w starciach domowych.

Zanim doszło do meczu, mały przejazd honorowy gen. Sosnkowskiego

Przed samym spotkaniem, Polonia Warszawa przygotowała ciekawą i interesującą atrakcję. Ponieważ rok 2025 jest rokiem generała Kazimierza Sosnkowskiego (patrona polonijnego stadionu), to w ramach tej inicjatywy przed klubowy plac wystawiono zabytkowy samochód, który wykonał również rundę wokół boiska.

Toporna pierwsza połowa

Dlaczego wam o tym piszemy? A no dlatego, ponieważ to był przez długi czas najciekawszy element okołomeczowy ze strony gospodarzy. Zresztą, tempo tego meczu było podobne do tempa przejazdu zabytkowego Packarda Landaulet. Jak się domyślacie, raczej wolne.

Wiało nudą okrutnie. Z ciekawszych momentów: w 23 minucie ładnie prawym skrzydłem na pełnym biegu pociągnął Brasido. Jednak do odbitej potem piłki źle się zabrał Nikita Vasin i po jego strzale piłka poleciała dwa metry nad bramką.

Goście lepsi nie byli. Kilka długich piłek na bytomskiego napastnika, a nawet gdy podeszli pod pole karne warszawian, to kombinowali jak koń pod górkę i tylko tracili potencjalne okazje. Ich najgroźniejszą akcję widzieliśmy w 9. minucie. Długa piłka na Kamila Wojtyrę, ale czujny Mateusz Kuchta skrócił kąt i popisał się znakomitą paradą.

A tak to kiksy, błędy, zawodnicy obijali sami siebie. Pałowanie piłek do przodu, w 90 procentach na stratę. Ordynarna, pierwszoligowa młócka. Nie tego kibice warszawskiej Polonii oczekują od swojego zespołu.

Kontuzje robią swoje

Oczywiście, jak spojrzymy na absencje w zespole gospodarzy, to rozumiemy że kilku ważnych graczy brakuje. Mariusz Pawlak nie może skorzystać z podstawowego obrońcy Przemysława Szura, skrzydłowego İlkaya Durmuşa czy pomocnika Simona Skrabba. Kontuzję leczą jeszcze Paweł Olszewski, Mateusz Młyński. Za chwilę powinni wrócić Patryk Janasik i Ernest Terpiłowski (ten pierwszy nawet zasiadł na ławce rezerwowych).

Spore osłabienia, przyznajemy, ale spojrzeliśmy na skład przeciwko Polonii Bytom i mamy: Dadoka, Vegę, Zjawińskiego, Poczobuta, Gnasse. Dlatego będziemy bronić tezy, że nawet w obliczu takiej plagi urazów, to aż tak źle gra wyglądać nie może. Bo nawet i bez osłabień wyglądało to średnio.

Mariusz Pawlak – osąd trenera

Tu zgrabnie przechodzimy do osoby trenera. Do pewnego momentu wydawało się, że zatrudnienie Mariusza Pawlaka oraz przedłużenie z nim kontraktu zapewnią „Czarnym Koszulom” stabilność na kilka kolejnych lat. Może i pomysł trenera nie był szczególnie wyrafinowany (ich mecze nie obfitowały w gole, tylko siedem drużyn strzeliło ich mniej), ale przez długi czas działał bez zarzutu. Pierwsze pęknięcia zaczęły się pojawiać pod koniec ubiegłego sezonu, a obecny jest już tylko pogłębieniem.

Wrzutka, wrzutka, wrzutka

„Duma Stolicy” stała się przewidywalna aż do bólu. Tak jak pisaliśmy wyżej – piłeczka do boku, szukanie Łukasza Zjawińskiego i liczymy na jego skuteczność. Napastnik Polonii zdobył dziewięć na dziewiętnaście goli zespołu – nie ma Łukasza, tracisz 50% siły ataku. Tak też do pewnego momentu wyglądał ten mecz – długa piła na Zjawkę, a ten musiał wymyślić coś z niczego. Napastnik w 30. minucie trafił w słupek. Pod koniec pierwszej połowy po niezłej wymianie podań otrzymał jeszcze jedną szansę, ale tym razem daleko było od powodzenia. Poza tym – mizeria.

Polonia Warszawa odmieniona

Na początku drugiej połowy Polonia Warszawa dostała solidnego gonga w postaci gola dla bytomian. Oliwier Kwiatkowski przebojem wbiegł w pole karne po podaniu wprowadzonego w przerwie Araka i pokonał Mateusza Kuchtę. Zaczęło się robić nieciekawie. Czyżby miał być siódmy mecz z rzędu bez zwycięstwa?

Aż wreszcie doszło do przemiany gry gospodarzy. Dani Vega po ładnej wymianie podań z Robertem Dadokiem trafił do siatki, ale po interwencji VAR gola anulowano. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Kolejny raz piłkę podciągnął aktywny w tym meczu Brasido. Portugalczyk dostrzegł Dave’a Gnasse, a ten zdobył już pełnoprawnego gola. Chwilę potem było 2:1 dla gospodarzy. Robert Dadok przyjął sobie piłkę na raty i huknął jak z armaty nie dając szans Holewińskiemu.

Nie samymi wrzutkami strzela się gole

Ożywiło nam się to spotkanie, nie ma co. „Duma Stolicy” wreszcie pokazała, że jej jedynym sposobem na gola nie musi być osławiona wrzutka, tylko są też w stanie kreować zagrożenie poprzez akcje środkiem pola, choćby dzięki takim wejściom Diogo Brasido. To zresztą Portugalczyk podszedł wyżej przy golu na 2:1. Zobaczyli, że goście są dziś na luzie do ogrania. Zaczęli agresywniej doskakiwać, pokazali polot w ofensywie, którego tak dotąd brakowało.

No i przede wszystkim należy gospodarzy pochwalić za reakcję. To było widać bardzo wyraźnie, że temu zespołowi zależy, że walczy do samego końca. Co prawda końcówka zaczęła być coraz bardziej pod dyktando przyjezdnych, ale po końcowym gwizdku mogła się cieszyć tylko Polonia Warszawa.

Polonia Warszawa wykonała pierwszy kroczek ku wyjściu z kryzysu formy

Zasłużone zwycięstwo z Polonią Bytom to być może pierwszy mały kroczek w kierunku poprawy wyników. Przecież nie po to Gregoire Nitot pakuje swoje pieniądze, wzmacnia kadrę, by Polonia sezon po barażach pałętała się w okolicach czerwonej kreski. Czy były mankamenty w tym meczu? Jasne, w obronie dalej nie wyglądało to kolorowo. Druga połowa jednak pokazała, że ten zespół ma zbyt wiele jakości, by grać tak słabo jak dotąd.

Więcej o pierwszej lidze przeczytasz TUTAJ:

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze