Polonia Warszawa jest na najlepszej drodze do tego, by w tym roku awansować do 1. ligi. „Czarne Koszule” grają przyjemną piłkę, na Konwiktorską wraca coraz więcej sympatyków, a klub zrobił spory postęp względem poprzednich, nijakich lat. Gregoire Nitot nie zbudował może potwora, ale dał długo wyczekiwaną stabilność, której efektem są wyniki jego drużyny.
Polonia Warszawa to dwukrotny mistrz kraju, jeden z najstarszych i tych bardziej zasłużonych klubów sportowych. Oczywiście jak często w takich przypadkach bywa, ostatnimi laty nieco przykurzony, ale z werwą, nowym zapasem sił i prowadzony świeżym entuzjazmem, który powrócił za sprawą nowego właściciela, Gregoire’a Nitota.
„Czarne Koszule” ostatnim razem gościły na piłkarskich salonach w sezonie 2012/2013, ale wskutek niekompetencji ówczesnych władz zaczął się upadek, po którym zespół znalazł się w czeluściach polskiej piłki, a z kolan powoli podnosił się głównie dzięki zaangażowaniu sympatyków – podnosił mozolnie, dodajmy.
Dziś drużyna – coraz mocniejsza – zajmuje drugie miejsce w tabeli drugiej ligi, na dotąd trzynaście rozegranych spotkań przegrała tylko jedno i gdzieś tam w oddali widać już to światełko, od dawien dawna wyczekiwane w Warszawie. Nitot, Kosiorowski i Smalec zbudowali ekipę, która gra dobrą piłkę, punktuje, gra skutecznie i ambitnie, a to wszystko wpływa też na to, że wokół klubu znów zaczyna się tworzyć fajny, bardzo przyjazny dla futbolu klimat.
– Przez cały czas od relegacji z ekstraklasy zbyt wiele było zawirowań wokół klubu, które coraz bardziej gasiły entuzjazm kibiców, tak przecież licznie przychodzących w sezonie IV-ligowym na potyczki z Wkrą Żuromin czy Amatorem Maszewo. Niestety wokół klubu zawsze kręciło się wiele osób o bardzo różnej reputacji, które chciały ugrać coś dla siebie, szczególnie jeśli chodzi o atrakcyjne grunty.
Wszystko to sprawiło, że często piłka nożna schodziła na dalszy plan i nawet jeśli kadra na niektóre sezony wydawała się na papierze całkiem mocna, to jednak kłopoty w zarządzaniu hamowały rozwój. Budziło to wielką frustrację, dlatego też ostatni sezon, w szczególności zaś mecz o awans z Legionovią, był tak istotny. Gdybyśmy wtedy zostali na kolejny sezon w III lidze, myślę, że znowu zanotowalibyśmy odpływ kibiców zmęczonych kolejny raz tymi samymi rywalami.
Trzeba pamiętać sytuację, w której Nitot przejął klub, kiedy to Polonia Warszawa znajdowała się w dołach III-ligowej tabeli, a kto żyw, ten uciekał z klubu. Gdy wchodził do niego nowy prezes, na treningi uczęszczało z dziesięciu zawodników. Późniejsze zawieszenie rozgrywek ze względu na pierwszą falę pandemii być może uchroniło nas od zaczynania od IV-ligowego punktu wyjścia, natomiast z prezesem można było rozpoczynać nowe otwarcie, nie oglądając uważnie pięć razy każdej złotówki. Przy okazji jednak trzeba zaznaczyć, że choć nie musimy się martwić o fundusze, nie jesteśmy warszawską Wieczystą i budżet jest w pewien sposób ograniczony, co zresztą dość często w swoich wyliczeniach wykazuje właściciel.
W codziennym funkcjonowaniu klubu ciągle się… docieramy. Wiadomo, że korporacyjne myślenie Nitota często jest zupełnie odmienne od wizji kibiców, ale w sumie najważniejsze, że wciąż jest w tym wszystkim miejsce na dialog. I choć niestety wpisy prezesa w mediach społecznościowych często podwyższają ciśnienie, stając się przy okazji łakomym kąskiem dla mediów, to trzeba oddać, że wciąż się uczy polskiej piłki – mówi nam Michał, wierny i bardzo dobrze orientujący się w realiach Konwiktorskiej kibic drużyny.
Nitot – jak to się zaczęło?
Gregoire Nitot to mieszkający od 2006 roku w Polsce Francuz (posiada także polskie obywatelstwo), właściciel firmy Sii Polska, który w 2020 roku uratował Polonię przed bankructwem i po wielu latach różnego rodzaju miszmaszu przywrócił nadzieję na lepsze czasy. Plan urodzonego w Caen 46-latka zakłada powrót „Czarnych Koszul” do ekstraklasy i ma się to zrealizować do 2029 roku, chociaż kto wie, niewykluczone, że uda się szybciej.
– Polonię na oku miałem od dawna i słyszałem o jej złej sytuacji. Chyba każdy mieszkaniec Warszawy, który się interesuje piłką nożną, wiedział, co się dzieje przy Konwiktorskiej… To była tragiczna sytuacja. 6 marca doszliśmy ostatecznie do porozumienia z akcjonariuszami. To były trudne negocjacje, zwłaszcza z panią Krystyną Bnińską-Jędrzejowicz, która miała 33 proc. udziałów. Postawiłem jasne warunki – jeśli miałem wejść do Polonii, to sytuacja miała być czysta, co nie wszystkim się podobało. W czwartek skończyliśmy negocjacje, w piątek rano zrobiłem przelew, bez którego Polonia nie mogłaby zagrać, a w sobotę mieliśmy już mecz z Ursusem. Klub miał 2 mln zł długu – mówił Gregoire Nitot chwilę po przejęciu klubu w rozmowie z Onet.pl.
Łatwo i kolorowo na początku nie było, jednak obecnie wszystkie pilne sprawy i zaszłości udaje się wyprowadzać na prostą, tworzy się coraz mocniejsza drużyna, która już pod nowymi rządami wywalczyła awans do 2. ligi i co więcej, wcale nie zamierza się zatrzymywać. Właściciel tonuje nastroje, choć jak sam mówi, po cichu liczy na baraże.
Polonia Warszawa wychodzi z marazmu, a wraz z tym zmienia się cała otoczka zespołu i klubu. Na meczach pojawia się więcej ludzi, „Czarne Koszule” stają się coraz bardziej atrakcyjne marketingowo i ponownie, choć małymi krokami, zyskują dawny blask. Systematycznie realizowane są cele strategiczne, jakie pojawiły się w planie rozwoju klubu wydanym w kwietniu 2020 roku, czyli:
• stabilność finansowa,
• wygrywanie,
• zwiększenie społeczności kibiców,
• promowanie klubowych wartości,
• zaszczepianie pasji do sportu wśród młodych ludzi,
• budowanie narodowej dumy ze sportu.
– Na mecze przychodzi coraz więcej rodzin z dziećmi, przy okazji dnia dziecka czy powrotu do szkoły kibice organizują dla najmłodszych różne atrakcje. Chwalona jest również kiełbasa na stadionie, nieraz spotykałem się z opiniami, że jedna z najlepszych w kraju! Warto też wstąpić do baru Czarna Koszula, gdzie można zobaczyć wiele historycznych pamiątek 111-letniego klubu. Poza tym gra naszego zespołu jest atrakcyjna dla oka, zawsze jest dużo (a czasem aż za dużo) emocji, zaś tacy zawodnicy jak Michał Fidziukiewicz czy Piotr Marciniec to bez żadnych wątpliwości gwiazdy tej ligi – dodaje Michał, wcześniej wspomniany sympatyk.
Kończąc wątek właścicielskich perypetii, trzeba podkreślić, że dla Polonii i całej polskiej piłki to dobrze, że pojawił się w niej niosący inne, trzeźwe spojrzenie, ale i niebojący się marzyć czy walczyć o swoje racje Gregoire Nitot. Takie inicjatywy i podejście do zarządzania trzeba chwalić. Chapeau bas!
– Zdecydowanie odbieram zmiany w Polonii za prezesury Nitota jako pozytywne, klub powoli wraca na odpowiednie tory, widać to po obecnej tabeli II ligi, gdzie walczą o najwyższe cele. Kolejne awanse pierwszego, ale także drugiego zespołu pokazują, że obecnie w Polonii dobrze wykonuje się swoją prace – komentuje dla nas Piotr Wąsowski z „Wąski Kanał” (wszyscy znają).
Zwycięska drużyna ze stemplem Kosiorowskiego i Smalca
Nitot przejął Polonię występującą w trzeciej lidze i w pierwszym – właściwie to w jego końcówce – sezonie ekipa zajęła czwarte miejsce w rozgrywkach, ale już rok później po pięciu latach nieobecności ponownie zawitała w szeregi eWinner 2. Ligi. Co cesarskie, trzeba oddać cesarzowi, bo bez szefa „Sii Polska” tej promocji by nie było, ale należy pamiętać też o pracy, jaką wykonali i dalej wykonują Rafał Smalec i Piotr Kosiorowski – trener i dyrektor sportowy klubu.
Kosiorowski to wychowanek stołecznej ekipy, który w 2000 roku sięgnął nawet po już nieistniejący Puchar Ligi. Jako dyrektor pracować zaczął wraz z końcem kwietnia 2020 roku i jego praca przynosi oczekiwane przez zarząd efekty. Drużyna się rozwija, jest systematycznie wzmacniana, awansowała, a w obecnych rozgrywkach idzie jak burza i nie daje się pokonać. Przeprowadzono bardzo dobre i trafione w dziesiątkę transfery, jak choćby te w osobach Michała Grudniewskiego, Michalskiego, Bajdura, Wawszczyka, a jedną z najlepszych decyzji było zakontraktowanie Michała Fidziukiewicza, króla strzelców poprzedniego sezonu (19 bramek w barwach Motoru).
𝗧𝗪𝗜𝗘𝗥𝗗𝗭𝗔 𝗞𝟲! 18 – od tylu domowych meczów Polonia Warszawa jest niepokonana! Ostatnia taka sytuacja miała miejsce jeszcze IV lidze – kiedy passa bez porażek u siebie trwała przez 19. spotkań. 🔥
🔜Widzimy się na meczu z GKS-em Jastrzębie👉 https://t.co/6knzXNksPP pic.twitter.com/BmHBXuNFeS
— Polonia Warszawa (@polonia1911) September 30, 2022
Bardzo dobrze oceniać można także pracę trenera Rafała Smalca. 44-latek, nieznany wcześniej szerszemu gronu, „Czarne Koszule” objął w lipcu 2021 roku i może pochwalić się imponującym bilansem. 49 meczów, 32 zwycięstwa, dziewięć remisów i tylko osiem porażek. Do tego 2,12 bramki strzelanej i tylko 0,86 traconej na mecz – rewelacyjnie. Robotę opiekuna drużyny podsumować można także, wskazując na średnią punktów na spotkanie: 2,34 – te liczby mówią same za siebie.
– Polonia Warszawa lubi narzucać warunki gry, być z piłką na połowie przeciwnika. Ta drużyna rzadko kalkuluje, choć jest beniaminkiem. Tylko jeden drugoligowiec zdobył dotąd więcej goli. Przygotowanie zespołu do gry na szczeblu centralnym, po długiej walce o awans, nie było prostym zadaniem. Polonia zyskała dodatkowy tydzień po przełożeniu inaugurującego sezon meczu i szybko uczyła się nowej ligi.
Zresztą jej trener to też nowa, ciekawa twarz na szczeblu centralnym. Rafał Smalec potrafił wkomponować nowych piłkarzy, z Michałem Fidziukiewiczem na czele, a cała drużyna już kilkakrotnie pokazała, że nie traci ducha do walki do ostatnich minut. Zespół Smalca wciąż jest bliski średniej dwóch goli na mecz pomimo zmiany ligi – charakteryzuje Polonię dziennikarz sportowy bacznie śledzący drugoligowe rozgrywki, Sebastian Szczytkowski.
– Obecnie Polonia Warszawa jest niepokonana od 12 kolejek i jest wiceliderem, co mówi poniekąd samo za siebie. Aczkolwiek początek ligi był nie najlepszy. Pierwsze cztery mecze były bardzo przeciętne, „Czarne Koszule” potrzebowały czasu, żeby się rozkręcić, były proste błędy w obronie, a w ataku brak polotu. Przełomowy był mecz na Hutniku, gdzie rozwiązał się worek z bramkami, poloniści zyskali pewność siebie i w kolejnych spotkaniach grali dużo lepiej, kontynuując serię bez porażki. Remis z Kotwicą czy wygrana z Kaliszem pokazują, że Polonia jest w stanie wygrywać również z górą tabeli. Lepsza gra z czasem przełożyła się na tabelę, gdzie już w tym momencie Polonia jest na miejscu oznaczonym awansem.
Czy tak się stanie? Trudne pytanie, bo druga liga jest ligą nieprzewidywalną. Tabela jest płaska jak stół, drużyn zainteresowanych grą o najwyższe cele jest kilka, wystarczą 2-3 słabsze mecze i zaraz Polonia może być nawet poza barażami. To specyficzne rozgrywki, trzeba solidnie punktować, nie oglądać się na innych. To może frazes, ale tutaj naprawdę każdy z każdym może wygrać. Ważne, by mimo słabszego dnia „przepychać” mecze na swoją korzyść. Kadrowo Polonia wygląda solidnie, jest taka mieszanka doświadczenia i młodości. Myślę, że na koniec roku Polonia będzie w czołówce, choć ma jeszcze trudne wyjazdy choćby do Kalisza. Wiosną wszystko może się zdarzyć – podkreśla Maciej Szcześniewski, komentator zajmujący się rozgrywkami eWinner 2. Ligi.
– Trudno nie czuć entuzjazmu po wrześniowej serii, podczas której pokonaliśmy kreowaną na jednego z faworytów Radunię Stężyca, zremisowaliśmy z liderem z Kołobrzegu, po czym kolejne trzy punkty zdobyliśmy ze znajdującymi się wysoko w tabeli kolejno Zagłębiem II Lubin i KKS-em Kalisz. Trzeba natomiast pamiętać, że różnice punktowe są i zapewne – patrząc na tabele II ligi z poprzednich sezonów – do końca będą niewielkie, więc nie można sobie pozwolić na chwilę nieuwagi. Niemniej wierzę, że miejsce barażowe jest całkowicie w zasięgu tej drużyny, miła odmiana od piekła III ligi, gdzie wyżej awansuje tylko jeden zespół, co było dla nas nieosiągalne przez parę ostatnich sezonów – dodaje Michał.
💪 Dobre nastroje i pełne skupienie przed jutrzejszym meczem z GKS-em Jastrzębie! Zobaczcie kilka ujęć z treningu Czarnych Koszul ⤵️
🔗 https://t.co/Q0xgGVwfY9🎟 Bilety ➡️ https://t.co/jDqiUT3Fob
Wszyscy na mecz! ⚫️⚪️🔴⚫️ pic.twitter.com/fFrERfK8bF
— Polonia Warszawa (@polonia1911) October 1, 2022
Różnice w tabeli eWinner 2. Ligi są na tym etapie rozgrywek niewielkie, ale tak jak wskazali wcześniej wypowiadający się eksperci, można śmiało stawiać na to, że Polonia Warszawa znajdzie się w zaszczytnym gronie bijącym się o awans do wyższej klasy rozgrywkowej, chociaż nie jest jednak tak, że drużyna ta nie boryka się z żadnymi problemami. Największym obecnie jest wąska kadra, co uwypuklają problemy zdrowotne zawodników i jeśli w Warszawie rzeczywiście marzą o 1. lidze, to zimą trzeba będzie dokonać jeszcze kilku wzmocnień po to, aby zachować płynność i odpowiedni, wysoki poziom jedenastki z K6.
– W ostatnich tygodniach dużym problemem, choć jak się okazuje niemającym przynajmniej w tym momencie wielkiego wpływu na wyniki, była plaga kontuzji, która pokazała, że jednak kadra drużyny jest dość wąska i bez wątpienia przydałoby się ją jeszcze wzmocnić – tak o tej zagwozdce wypowiadał się cytowany w tekście fan.
Stabilność jest. Drużyna jest. Czego brakuje? Stadionu
Od 2020 roku w Polonii zmieniło się wiele. Zmieniło się podejście władz, plany czy charakter drużyny. W dalszym ciągu nie zmienił się jednak stadion, a ten przecież, nadszarpnięty zębem czasu, nie nadaje się już właściwie do niczego. Obiekt przy Konwiktorskiej pamięta jeszcze zwycięstwa „Czarnych Koszul” w elicie, tytuły i tu dodajmy: od tamtych, zamierzchłych z dzisiejszej perspektywy, czasów nie zmienił się w żaden sposób.
W przytaczanym planie rozwoju klubu, który został przedstawiony władzom miasta stołecznego Warszawy, swoje miejsce zajmują także wzmianki na temat infrastruktury. Czytamy, że: Kiedy Polonia Warszawa awansuje do 1. ligi, nowy obiekt będzie niezbędny, aby spełnić wymogi PZPN. Nowy stadion powinien zmieścić co najmniej 30 tysięcy, a idealnie 40 tysięcy. Trudno się z tym nie zgodzić, bo aby budować solidną organizację sportową, markę i wszystko inne, co się z tym wiąże, potrzebny jest także nowoczesny, spełniający europejskie standardy obiekt, a tutaj stolica tę sprawę ewidentnie przespała, chociaż…
Z magistratu płyną optymistyczne wieści dotyczące modernizacji kompleksu na Muranowie. Rozpoczęło się postępowanie w sprawie wyboru partnera, który zrealizuje planowaną inwestycję. Zgłosiły się cztery firmy i teraz należy czekać na postęp całej procedury, ale mając świadomość tego, że za Polonią Warszawa obecnie stoją poważni ludzie, kibice tego klubu mogą być raczej spokojni i coraz bardziej optymistycznie spoglądać w przyszłość.
– Osobiście widziałem i słyszałem już o tylu projektach za swojego życia, że prawdziwie uwierzę dopiero, gdy ujrzę pierwszą wbijaną łopatę na stadionie przy Konwiktorskiej. Niemniej jednak, w odróżnieniu od tamtych nierzadko szklanych domów, tutaj mam zaufanie do przedstawicieli środowiska polonijnego odpowiedzialnych za projekt. Parę dni temu miasto ogłosiło cztery firmy, które zgłosiły się do inwestycji realizowanej w formule partnerstwa publiczno-prywatnego, więc wszystko zdaje się być na dobrej drodze. Nie da się ukryć, że byłby to kolejny wielki krok w stronę odbudowy marki klubu na krajowym podwórku, a obiekty wchodzące w skład kompleksu, jak hala sportowa, przysłużyłyby się mającemu ich niedobór miastu – tak temat nowego stadionu dla Polonii charakteryzuje nasz rozmówca, polonista Michał.
No i super! Rodzimy klub stolica ma. To Polonia, to Warszawa.
Polonista Michał nie dostrzegł tych, którzy w ostatnich meczach nadawali ton grze Polonii - dochodzącego do dużej formy Wojtka Fadeckiego i chyba najlepszy z ostatnich nabytków - maćka Haberka-Kowalskiego, który czaruje swoją gra praktycznie na każdej pozycji :)