Niemiecka Bundesliga od dawna uchodzi za ligę, w której Polacy dobrze się odnajdują. Od momentu założenia Bundesligi w 1962 roku w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech co najmniej jeden mecz rozegrało 98 naszych rodaków. W tym sezonie w kadrze pierwszego zespołu swojego klubu znajduje się siedmiu "Biało-czerwonych", z czego de facto pięciu ma realne szanse na grę.
Kiedyś Bundesliga stanowiła najbardziej popularny kierunek wyjazdu dla polskich piłkarzy. Obecnie zdecydowanym liderem pod tym względem jest włoska Serie A, w której w przyszłym sezonie będzie miało szansę zagrać 17 graczy z Polski. W ostatnich latach liczba naszych zawodników w lidze niemieckiej zwykle oscylowała wokół 7-8. Pomimo otwartego okna transferowego nic nie wskazuje na to, by ta liczba mogła ulec zmianie.
Po kolejne rekordy
Sezon 2019/2020 dla Roberta Lewandowskiego będzie dziesiątym na niemieckich boiskach. Polak śrubuje kolejne rekordy w barwach Bayernu i wątpliwe, aby cokolwiek mogło mu w tym przeszkodzić. Minione rozgrywki były kolejnymi, w których kapitan naszej reprezentacji zaprezentował wyśmienitą skuteczność. 40 goli w 47 meczach pokazuje, jak wiele wnosi do gry Bayernu.
W nadchodzącym sezonie Lewandowski będzie dążył do wyprzedzenia Karla-Heinza Rummenigge w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Bayernu. Polak ma na koncie 191 trafień, z kolei obecny prezes bawarskiego klubu był autorem 217 bramek. Statystyki „Lewego” z zeszłych sezonów pokazują, że strzelenie 26 goli nie powinno stanowić dla niego większego problemu
Bayern w przyszłym sezonie będzie miał za zadanie obronić mistrzowski tytuł oraz powalczyć w Lidze Mistrzów. O ile sięgnięcie po krajowy czempionat jest obowiązkiem dla „Die Roten”, tak Liga Mistrzów w ostatnich latach jest przekleństwem Bayernu. Bawarczycy chcą nawiązać do najlepszych lat, kiedy to rokrocznie liczyli się w rywalizacji o najważniejsze klubowe trofeum na Starym Kontynencie.
Jeżeli polski napastnik utrzyma wysoką formę, po raz kolejny będzie kluczową postacią Bayernu. Przed sezonem do Bayernu dołączył Jann-Fiete Arp. 19-letni napastnik przeniósł się do Monachium z HSV. Początkowo będzie pewnie podpatrywał Lewandowskiego, aby w przyszłości móc go godnie zastąpić. „Lewy” w sierpniu obchodzi 31. urodziny. Przekonamy się, jak długo Polak będzie w stanie grać na światowym poziomie.
Robert Lewandowski back from holiday looking fit. pic.twitter.com/Iq1G5DwAlZ
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) July 12, 2019
Ostatni sezon (?)
Rok temu Łukasz Piszczek udzielił wywiadu „Kickerowi”, w którym oznajmił, że wraz z końcem sezonu 2019/2020 zakończy sportową karierę. Kilka dni temu poinformował, że jego decyzja nie jest ostateczna i może jeszcze zmienić zdanie. Jeśli jednak zdecyduje się na zawieszenie butów na kołku, prawy obrońca Borussii Dortmund będzie miał wtedy 35 lat. Aczkolwiek jego decyzja prawdopodobnie nie jest podyktowana wiekiem. „Piszczu” od lat zmaga się z przeróżnymi kontuzjami, które notorycznie się odnawiają. Kiedy jednak jest zdrowy, wiele wnosi do gry Borussii oraz jest pewniakiem do występów na prawej obronie.
W nadchodzącym sezonie rywalem Piszczka do miejsca w składzie powinien być Achraf Hakimi. Wypożyczony z Realu Madryt Marokańczyk w minionej kampanii, którą również spędził w BVB, częściej grał na lewej obronie. Jednak Hakimi dużo lepiej czuje się na prawej flance i po przyjściu Nico Schulza, który powinien zająć miejsce na lewej obronie, zawodnik z północnej Afryki będzie prawdopodobnie pierwszym wyborem na pozycji prawego defensora. Niemniej jednak Lucien Favre zawsze może liczyć na Łukasza Piszczka, którego doświadczenie w ważnych momentach może okazać się nieocenione.
„Piszczowi” wciąż nie brakuje zaangażowania i waleczności. Za to uwielbiają go kibice przy Signal Iduna Park, gdzie Polak ma już status legendy. Były reprezentant naszego kraju obiecał, że zakończy karierę w Dortmundzie. Kiedy to nastąpi? Dowiemy się wkrótce.
Lukasz Piszczek says he could imagine extending his contract with Borussia Dortmund which currently runs until 2020. #BVB #Bundesliga
Full story 👉 https://t.co/Ci25DO0lCU.
— Bulinews.com – Bundesliga News (@bulinewsdotcom) July 11, 2019
Czy Fortuna się uśmiechnie?
Lewandowski i Piszczek w przyszłym sezonie walczyć będą o najwyższe cele. Natomiast piłkarze Fortuny Duesseldorf będą się starać powtórzyć wynik z poprzednich rozgrywek. Dziesiątą lokatę odebrano w stolicy Westfalii jako bardzo dobry rezultat, zwłaszcza że drużyna miała się bronić przed spadkiem. Zawodnikami F95 są Dawid Kownacki i Adam Bodzek.
„Kownaś” w zeszłą środę podpisał kontrakt z Fortuną Duesseldorf. Jednocześnie stał się najdroższym piłkarzem, jaki kiedykolwiek został sprowadzony do Duesseldorfu. 21-latek przez ostatnie pół roku grał w Fortunie na wypożyczeniu i pokazał, że może być wartościowym wzmocnieniem zespołu. Nadchodzący sezon będzie dla niego prawdziwym testem. Ze względu na kwotę, jaką klub wyłożył za kapitana młodzieżówki, oczekiwania będą spore. Możliwe, że będzie to pierwszy pełny sezon Kownackiego w roli skrzydłowego. Mówi się, że to właśnie na tej pozycji widzi go trener Friedhelm Funkel.
https://twitter.com/d_owczarek/status/1148117104148697089
Natomiast Adam Bodzek ma już na karku 33 lata, aczkolwiek zeszły sezon miał całkiem udany. Grał w miarę regularnie, a także kilkakrotnie zakładał na ramię opaskę kapitańską. W środku pola w drużynie Fortuny panuje mała konkurencja, a więc możemy się spodziewać, że mimo wieku urodzony w Zabrzu Bodzek będzie dość często pojawiał się na placu gry. Pomocnik Fortuny całą swoją piłkarską karierę spędził w Niemczech. Do świadomości polskich kibiców udało mu się jednak dotrzeć dopiero w ostatnim sezonie. Jak dotąd uzbierał łącznie 66 meczów w Bundeslidze. Czekamy na więcej.
W minionym sezonie graczem Fortuny był także Marcin Kamiński. Stoper był wypożyczony z VfB Stuttgart. Po zakończeniu rozgrywek powrócił do Stuttgartu, jednak ten w przyszłym sezonie będzie grał w 2. Bundeslidze. Klub z Duesseldorfu chciałby wykupić Polaka, lecz ten w przypadku definitywnego przejścia do F95 musiałby się zgodzić na obniżkę pensji. Sprawa jest w toku.
Prawdziwa szansa przed „Gikim”
W awans Unionu Berlin do Bundesligi mało kto wierzył. Mniejszy klub z Berlina miał przegrać mecz barażowy z VfB Stuttgart. Sensacyjnie podopieczni Ursa Fischera okazali się lepsi od bardziej utytułowanych rywali i to oni w kampanii 2019/2020 zagoszczą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niekwestionowanym numerem jeden w bramce Unionu jest Rafał Gikiewicz. Dla Polaka to trzeci klub w Niemczech i pierwszy, w którym będzie miał realną szansę na występy w Bundeslidze. Wcześniej we Freiburgu był „przyspawany” do ławki rezerwowych.
Przed piłkarzami Unionu trudne zadanie utrzymania się w najwyższej lidze. Z pewnością „Giki” będzie miał pełne ręce roboty. Warto wspomnieć, że polski bramkarz bardzo mocno utożsamia się ze swoim klubem. Świadczy o tym fakt, iż wytatuował sobie logo Unionu wraz z datą promocji do Bundesligi.
Union-Keeper Rafal Gikiewicz hat jetzt ein Treue-Tattoo https://t.co/MsN2mhz29l pic.twitter.com/NxuNE76jiS
— Cityreport24 (@CityReport) July 9, 2019
Oprócz pięciu wymienionych wyżej zawodników mamy dwóch naszych młodzieżowców w Bayerze Leverkusen. Jednak mało prawdopodobne, aby bramkarz Tomasz Kucz lub pomocnik Adrian Stanilewicz zaistnieli w tym sezonie ligi niemieckiej.
Nadchodzące rozgrywki Bundesligi zapowiadają się bardzo interesująco. Liczymy na to, że rola polskich piłkarzy nie będzie marginalna. Trzymamy kciuki za gole Lewandowskiego, dobre mecze Piszczka, szybki rozwój Kownackiego, solidne występy Bodzka, czyste konta Gikiewicza oraz debiuty naszych rodaków w Bayerze. Ponadto czekamy na rozstrzygnięcie w kwestii potencjalnego transferu Marcina Kamińskiego. Niemniej jednak byłoby miło oglądać w przyszłości większą liczbę naszych reprezentantów w Niemczech. Kto wie, może niebawem za naszą zachodnią granicą wróci moda na zawodników znad Wisły.