Pojedynek rewelacji La Liga


28 stycznia 2011 Pojedynek rewelacji La Liga

Już jutro rusza kolejna, 21. kolejka Primera Division. W najciekawszym sobotnim spotkaniu Barcelona podejmie beniaminka, Herculesa Alicante. Jeszcze więcej emocji czeka nas w niedzielę, kiedy swoje mecze rozgrywać będą obydwa klubu z Madrytu, a także dwie rewelacje bieżącego sezonu – Espanyol i Villarreal, które zmierzą się w bezpośrednim starciu.


Udostępnij na Udostępnij na

Hercules Alicante – FC Barcelona

Rozpędzona „Barca” wybierze się tym razem do Alicante, by zmierzyć się z jedynym zespołem, który był w stanie w tym sezonie pokonać ją w meczu ligowym (i to na Camp Nou!).

Miało to miejsce we wrześniu, a obydwa gole dla beniaminka zdobył znany z boisk niemieckiej Bundesligi Nelson Valdez.
Paragwajczyk zresztą jest główną siłą napędową Herculesa. Wraz z Davidem Trezeguetem stanowi duet, którego dziełem jest aż 16 z 22 strzelonych przez beniaminka bramek! Obydwaj legitymują się średnią oscylującą wokół gola na dwa spotkania, zatem ich letnie transfery trudno określić inaczej niż strzały w dziesiątkę. W ostatnich spotkaniach podopieczni Estebana Vigo grają nierówno, tj. bardzo dobrze u siebie (pogrom zgotowali m.in. Maladze, Atletico i Levante), ale kiepsko na wyjazdach, skąd przeważnie wraca na tarczy, w najlepszym wypadku z jednym punktem. Czy zawodnicy niedawno grający jeszcze w Segunda będą w stanie zatrzymać podwójnie zmotywowaną (przez jesienną porażkę) Barcelonę?

Nelson Valdez był bohaterem jesiennego meczu w Barcelonie. Jak poradzi sobie w rewanżu w Alicante?
Nelson Valdez był bohaterem jesiennego meczu w Barcelonie. Jak poradzi sobie w rewanżu w Alicante? (fot. as.com)

Wątpliwe. „Blaugrana” na początku sezonu prezentowała się dosyć niemrawo, oprócz wspomnianej porażki z drugiej kolejki, zremisowała jeszcze w szóstej, również na Camp Nou, z Mallorką. Od tej pory „Duma Katalonii” wygrywa wszystko, a kwestią nierozstrzygniętą jest jedynie to, ile goli wpakuje kolejnym rywalom. Szczególnie upodobała sobie liczbę pięć. Oczywiście zdarzają się drobne zastoje, takie jak dwumecz z Athletikiem Bilbao w ćwierćfinale CdR lub rewanż z Betisem Sewilla w tych samych rozgrywkach, tyle że rundę później. Były to jednak tylko drobne zatarcia potężnej i śmiercionośnej machiny, która została zaprogramowana na końcowy sukces (na wszystkich możliwych frontach) i doprawdy nic, poza jej własną awarią, nie będzie jej w stanie powstrzymać przed jego osiągnięciem.

Problemem dla Herculesa są kontuzje dwóch podstawowych ostatnio stoperów – Paza i Pamarota. W składzie Barcelony zabraknie natomiast Puyola, Bojana i Jeffrena. Po kontuzji uda wraca za to Dani Alves.

Atletico Madryt – Athletic Bilbao

Czyli pojedynek zespołów o sporym potencjale, acz nie do końca wykorzystanym i posiadających w kadrach kilku zawodników światowej klasy. Stawką – ligowa pozycja numer sześć, zapewniająca grę w Lidze Europejskiej.

„Los Colchoneros” przeżywają kolejny już w tym sezonie kryzys. W ostatnich siedmiu meczach (wliczając pucharowe) wygrali zaledwie raz, gromadząc zawstydzający dorobek pięciu punktów. Dodatkowo morale zawodników z Vicente Calderon obniżają zapewne dwie porażki z Realem odniesione na przestrzeni tygodnia, a które skutkowały odpadnięciem z rozgrywek Copa del Rey. Pokładanych nadziei nie spełniają na razie nowe twarze w zespole Quique  Floresa – Juanfran oraz Elias. Co najmniej dziwne rzeczy dzieją się też za sprawą Miguela Gila, który co pewien czas zapewnia media o tym, że Real chce podkupić Aguero i Forlana. Co w tym dziwnego? Ano to, że równie szybko jak Real, informacje te dementuje… przełożony Gila, prezydent Atletico, Enrique Cerezo. Dzieje się zatem dziwnie.

W Athletiku dzieje się dużo lepiej. Klub co prawda odpadł z rywalizacji o Puchar Króla, ale było to do przewidzenia, kiedy tylko okazało się, że rywalem w walce o ćwierćfinał będzie Barcelona. Niemniej jednak, zawodnicy Joaquina Caparrosa w dwumeczu z Katalończykami zaprezentowali się niezwykle ambitnie, zresztą wynik dwumeczu brzmiał 1:1, a Baskowie odpadli z rywalizacji tylko dlatego, że wynik bramkowy padł na ich terenie, na San Mames. Od tej pory „Los Leones” wywalczyły siedem punktów w trzech ligowych meczach, dzięki czemu wspięły się na szóstą pozycję, której teraz przyjdzie im bronić przed graczami „Los Rojiblancos”. Na swojego trzynastego gola w lidze z pewnością będzie w tym meczu polował najskuteczniejszy zawodnik Basków, Fernando Llorente, który ponoć od końca czerwca ma być zawodnikiem Realu Madryt. Wtórować mu będzie zapewne Javi Martinez, który w ostatnich meczach osiągnął kapitalną dyspozycję i równie dobrą skuteczność.

W Atletico zabraknie kontuzjowanych Reyesa i Suareza oraz zawieszonego Garcii. W środę niepewny był również występ Tiago. Z Athletiku nie dochodzą żadne sygnały o kontuzjach.

Osasuna Pampeluna – Real Madryt

Zespół z Nawarry podejmie wicelidera, który chcąc jeszcze marzyć o mistrzostwie, nie może pozwolić sobie na jakąkolwiek stratę punktów. Drugim warunkiem zmiany czegokolwiek w ścisłej tabeli musi być strata punktów przez „Barcę”, a kiedy takowa nastąpi i czy w ogóle będzie jeszcze miała miejsce – nie wiadomo.

Osasunie ubył ostatnio wyróżniający się zawodnik, Juanfran, który za kwotę ok. 4,5 miliona euro odszedł do Atletico. Co ciekawe, zawodnik zadebiutował w barwach „Los Colchoneros” w meczu z Realem, który, co zrozumiałe, teraz go ominie. Podopieczni Jose Camacho dryfują tuż nad strefą spadkową, ale w przypadku jednej porażki i korzystnych wyników zespołów plasujących się poniżej, może spaść nawet na samo dno tabeli. Symptomów wskazujących, że tak się niebawem stanie, jest sporo. Najważniejszym jest fakt, że zawodnicy z Pampeluny nie odnieśli zwycięstwa od… 12. kolejki, czyli od połowy listopada! Wtedy też pokonali równie słaby Sporting Gijon. Od tej pory notowali przeważnie porażki, a jedynym godnym odnotowania wynikiem jest strzelenie trzech bramek Valencii na Mestalli i w efekcie wywiezienie stamtąd punktu. Obecna dyspozycja Osasuny nie ma jednak prawa wystarczyć na choćby przyzwoicie prezentujący się Real. Chyba że Camacho wzniesie się na szczyt umiejętności motywacyjnych.

Ostatnie wyniki Realu mogą u postronnego obserwatora wzbudzić myśli, iż „Los Blancos” nie grają w piłkę, a okrutnie się męczą. Poczynając od sensacyjnego remisu z Almerią (przypomnijmy, to ta sama drużyna, której w dwóch ostatnich meczach „Barca” zaaplikowała trzynaście bramek!), podopiecznym Mourinho przytrafiły się trzy najniższe, bo po 1:0, zwycięstwa. Aby być sprawiedliwym, trzeba przyznać, że kiepsko wyglądał jedynie mecz z Mallorką sprzed tygodnia, natomiast pucharowy rewanż z Atletico oraz pierwszy półfinałowy mecz z Sevillą były rozegrane niemal perfekcyjnie pod względem taktycznym. Miało być 1:0, gol miał paść szybko i tak się stało. Teraz, po przyjściu Emmanuela Adebayora, Jose Mourinho będzie miał  zdecydowanie większe pole manewru, jeśli chodzi o taktykę i ustawienie ataku, toteż gra „Los Merengues” powinna wyglądać bardziej efektownie.

W ekipie Osasuny zabraknie Rupera i Cejudo, do niedzieli wydobrzeć powinni za to Pandiani i Monreal. Po powrocie z Pucharu Azji indywidualnie trenują Masoud i Nekounam, ale oni również powinni być gotowi na niedzielę.

Espanyol Barcelona – Villarreal CF

W starciu dwóch największych rewelacji tego sezonu Villarreal zmierzy się z Espanyolem
W starciu dwóch największych rewelacji tego sezonu Villarreal zmierzy się z Espanyolem (fot. as.com)

Czyli pojedynek o miano największej rewelacji sezonu. W trakcie bieżących rozgrywek Villarreal był nieustannie chwalony za świetne wyniki oraz styl gry. Jednak kto wie, czy większej sztuki niż Juan Garrido, trener „Żółtej Łodzi Podwodnej”, nie dokonał Mauricio Pochettino, który osiąga niemal te same wyniki z zespołem złożonym ze słabszych piłkarzy?

Argentyński trener potrafił wycisnąć z materiału ludzkiego, jakim dysponuje, dosłownie wszystko, a może nawet więcej, za co należą mu się niemałe słowa uznania. Klub z El Prat, mimo odpadnięcia z Pucharu Króla w 1/8 finału z Atletico, w lidze radzi sobie bodaj jeszcze lepiej niż przed przerwą świąteczno-noworoczną. O ile wbicie sporej liczby bramek Saragossie, nawet bez strat własnych, nie jest wielkim osiągnięciem, to już wygrane na boiskach Sevilli i Getafe, czyli zespołów o określonej renomie, należy uznać za spory sukces i zwiastun stabilizacji formy na wysokim poziomie. Pytanie tylko, czy nawet bardzo wysoka i stabilna forma wystarczy na zespół, który w tej chwili posiada kadrę na poziomie ćwierćfinalisty Ligi Mistrzów, grający bodaj najładniejszą po Barcelonie piłkę na Półwyspie Iberyjskim?

Tak dobrej opinii o „Żółtej Łodzi Podwodnej” nie może popsuć nawet rewanżowy mecz ćwierćfinału Pucharu Króla z Sevillą. Zawodnicy Garrido już w pierwszym meczu, u siebie, niespodziewanie zremisowali z będącymi w nie najwyższej formie Andaluzyjczykami 3:3. W rewanżu na Ramon Sanchez Pizjuan Villarreal zaprezentował się wręcz bezradnie, przegrywając z podopiecznymi Gregorio Manzano z kretesem – 3:0. Z jednej strony odpadnięcie z pucharu oznacza, że Villarreal może skupić się na obronie szalenie korzystnego, trzeciego miejsca, tym bardziej że na plecach czuć może już oddech Valencii, która plasuje się dwa oczka za nim. Druga strona medalu jest taka, że w gablocie na El Madrigal przydałoby się jakieś trofeum, od założenia klubu stoi ona bowiem pusta. A kiedy mierzyć w puchary i inne laury, jak nie teraz, gdy ma się bodaj najmocniejszy skład w historii klubu?

W ekipie „Los Pericos” nie wystąpią dochodzący do siebie po kontuzji Raul Baena oraz Victor Ruiz, sprzedany na dniach za 6 milionów euro do Napoli, natomiast jeśli chodzi o zespół gości, to dalej niegotowi do gry są Angel, Senna i Nilmar, natomiast wystąpić powinien powracający po urazie Marchena.

Racing Santander – Valencia CF

Rozpaczliwie ciułający punkty Kantabryjczycy spróbują pozbawić ich czwartą drużynę ligi, Valencię, która z kolei potrzebuje ich do skutecznej pogoni za Villarrealem, a jednocześnie do odpierania coraz groźniejszych ataków Espanyolu.

20 rozegranych meczów jest dobrym momentem, żeby podsumować wyniki Racingu. Dlaczego? Ponieważ w tej chwili zestawienie wygranych, remisów i porażek wygląda zadziwiająco symetrycznie, co jednak nie oznacza, że przyzwoicie. Pięć zwycięstw, tyle samo meczów bez rozstrzygnięcia oraz dziesięć porażek. Bramki 15-29, więc i tutaj równowaga niemal idealna. Nie należy jednak zapominać, że owe statystyki jak i momentami nie najgorsza wizualnie gra Kantabryjczyków to jedyne dobre rzeczy, jakie można o nich powiedzieć. Tym bardziej w ostatnim czasie. Ostatni raz podopieczni Miguela Portugala wygrali bowiem w listopadzie, z Deportivo. Po drodze notowali porażki lub bezbramkowe remisy po meczach nudnych jak flaki z olejem. Z taką grą Racingowi z pewnością bliżej do Segunda Division niż do niezagrożonych spadkiem rejonów tabeli.

A co słychać w Valencii? Tak jak w przypadku kilku innych zespołów, odpadnięcie z Copa del Rey nie tylko nie spowodowało obniżenia morale u zawodników i spadku dyspozycji, ale wręcz wywindowało ją w górę. Gracze Unaia Emery’ego nieco zlekceważyli krajowy puchar, w którym już na szczeblu 1/8 finału odpadli z Villarrealem. Przymykając jednak oko na te spotkania, okazuje się, że od czasu przedziwnego remisu u siebie z Osasuną, który przydarzył się w połowie grudnia, Valencia wygrywa wszystko jak leci. Real Sociedad, Espanyol, Levante, Deportivo i Malaga – zwycięstwa z tymi zespołami dały „Los Ches” szereg punktów, który pozwolił uplasować się tuż za plecami Villarrealu, jednocześnie trzy punkty przed wspomnianym klubem z Barcelony. Jest to dobry rezultat, zważywszy na to, że zawodników Valencii w omawianym okresie, a także wcześniej, nie oszczędzały kontuzje. Teraz, niemal wszyscy poza Chorim Dominguezem, doszli już do pełni sprawności, zatem zawodnicy Emery’ego powinni wrócić z Santander z trzema punktami.

W poniedziałkowym meczu nie wystąpią kontuzjowani zawodnicy gospodarzy: Serrano, Diop, Tziolis, a także zawieszony Munitis. Jeśli chodzi o Valencię, mały znak zapytania należy jeszcze postawić przy nazwisku Juana Maty, który w ostatnich dniach narzeka na ból w kostce.

Komentarze
~Marcin77 (gość) - 14 lat temu

Więc może Hercules Alicante znów urwie jakieś
punkty Barcelonie???;P

Odpowiedz
~Cruijff (gość) - 14 lat temu

Dlaczego Villarreal niespodzianką? Espanyol
rozumiem, ale Villarreal? Od kilku sezonów walczą o
miejsca 3-5

Odpowiedz
~Cygan93 (gość) - 14 lat temu

http://afrykanskapilka.npx.pl Zapraszam na pierwszą
polską stronę o piłce nożnej w Afryce! Na stronie
znajdziecie informacje o Pucharze Narodów Afryki,
Lidze mistrzów, reprezentacjach, wszystkich
większych ligach itp.

Zapraszam!

Odpowiedz
zasz (gość) - 14 lat temu

licze na Hercules :D:D

Odpowiedz
~Halamadrid (gość) - 14 lat temu

A ja jestem ciekawy wystepu adebayora...

Odpowiedz
darkos (gość) - 14 lat temu

Real i Barcelona raczej wygraja,a Villareal remis.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze