Pogoń w górę, Wisła w dół


Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu 3:0 Pogoń ma spore szanse na wywalczenie awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na przeciwległym biegunie znajduje się jej dzisiejszy rywal – Wisła Płock – który w przyszłym sezonie zagra jedynie w II lidze.


Udostępnij na Udostępnij na

Dzisiejszy mecz pomiędzy Pogonią Szczecin a Wisłą Płock był bardzo istotny dla obu drużyn. Gospodarze ciągle liczą się w rywalizacji o awans do ekstraklasy, za to ich rywale liczyli na przedłużenie szans na utrzymanie. Dodając do tego kiepską formę miejscowych, mogliśmy się spodziewać typowego meczu walki.

Szybko można było jednak zauważyć, kto jest lepszy piłkarsko. To Pogoń prezentowała się bardziej dojrzale i właśnie szczecinianie stworzyli pierwszą groźną akcję. W 12. minucie Kolendowicz minął bocznego defensora Wisły i dośrodkował na pole karne, w którym bramkarz gości zachował się bardzo niepewnie, piąstkując piłkę tuż przed siebie. Niestety, znakomitej okazji nie wykorzystał Sotirović, który minimalnie chybił.

Dwie minuty później golem mogło zakończył się kolejne dobre dośrodkowanie. Tym razem jednak z najbliższej odległości przestrzelił Emill Noll. Pogoń nie zamierzała zwalniać tempa choćby na moment, tworząc kolejne akcje. W 20. minucie bardzo bliski szczęścia był Akahoshi. Japończyk zdecydował się na niesygnalizowane uderzenie z dystansu, piłka minęła jednak słupek.

Prawie kwadrans później powinno być 1:0 dla gospodarzy. Najpierw zakotłowało się w polu karnym Wisły, co dzisiaj nie było czymś specjalnie dziwnym, lecz w końcu futbolówka trafiła do Budki, który spudłował na pustą bramkę. Chwilę później bramkarz ekipy z Płocka znów został zmuszony do interwencji. Zachował się kapitalnie, broniąc arcytrudny strzał Ediego.

Prawdziwą nawałnicę defensywa Wisły musiała przeżyć między 51. a 55. minutą. Trudno tak naprawdę wymienić jakieś konkretne akcje, które miały wtedy miejsce, gdyż piłka nie opuszczała okolic pola karnego „Nafciarzy”. Podkreśliłbym znakomite okazje Budki, Ediego czy Akahoshiego, którzy próbowali uderzeń z kilkunastu metrów. Chyba najlepsza była jednak próba Kolendowicza i Sotirovicia, ci dwaj zawodnicy znaleźli się w sytuacji dwóch na jednego, jednak pierwszy z wymienionych zagrał zdecydowanie za słabo.

W 62. minucie blisko wpisania się na listę strzelców był Djossue. Kameruńczyk wyszedł sam na sam z bramkarzem rywali, lecz Kamiński wykazał się sporym refleksem i zapobiegł utracie bramki.

Co nie udało się w tak wielu sytuacjach, dokonała się dopiero w 82. minucie. Wprowadzony w 67. minucie Ława zwlekał z oddaniem strzału, jednak kiedy wreszcie się na to zdecydował, zrobił to kapitalnie. Zupełnie załamanych gości ostatecznie dobił Djossue, ustalając rezultat meczu w 87. minucie. W ten oto sposób Pogoń, jeśli zdoła wygrać w ostatnim spotkaniu sezonu, awansuje do ekstraklasy, za to z I ligą, lecz w przeciwnym kierunku, żegna się również Wisła. Trzeba przyznać, iż dziś szczególnie wyraźnie było widać dysproporcje umiejętności między czołówką a dołem tabeli I ligi.   

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze