Maj to najważniejszy miesiąc dla kibiców Pogoni Szczecin. Klub może wygrać pełną stawkę, czyli miejsce w ścisłej czołówce PKO Ekstraklasy i zwycięstwo w Pucharze Polski. Gdy gra się o wszystko, naturalnym zjawiskiem jest ryzyko. „Portowcy” przez swoje nietypowe rozdysponowanie sił i zaangażowania jednym momentem nieuwagi mogą sprawić, że europejskie puchary może i będą, ale co najwyżej w telewizorze Kamila Grosickiego i spółki. Wbrew pozorom pierwszoligowiec z Krakowa może przeszkodzić szczecinianom.
Dawno nie było takiego finału Pucharu Polski, który oba zespoły tak bardzo chciały wygrać. Dla Wisły Kraków byłby to największy sukces od czasu mistrzostwa Polski zdobytego w sezonie 2010/2011. Coś, czego klub teraz potrzebuje jak powietrza. Pogoń Szczecin gra o to, by pozbyć się miana klubu zero tituli i oczywiście, o miejsce w Europie na kolejny sezon. W ubiegłej kampanii w piłkarskiej przestrzeni publicznej pojawiły się opinie, że teraz ligę czeka dominacja kwartetu Lech, Legia, Raków i Pogoń. Rzeczywistość pokazuje nam dobitnie, jak srogo się myliliśmy, choć taka Pogoń Szczecin dalej mierzy wysoko i chce zagwarantować sobie pewne stabilne miejsce w polskiej elicie. Do niej jedyne drzwi prowadzą przez zdobycie Pucharu Polski.
Kiepska forma w PKO Ekstraklasie
Bo runda wiosenna dla Pogoni w PKO Ekstraklasie nie układa się zbyt korzystnie. Szczecinianie wygrali jedynie ze Śląskiem Wrocław, Radomiakiem Radom, ŁKS-em Łódź, Cracovią i Ruchem Chorzów. Cztery zespoły z dolnej części tabeli i bezbarwny Śląsk. Jeszcze jakiś czas temu można było myśleć o podwójnej koronie – zresztą, na papierze wciąż są na to szanse. Poprzeczka w tym sezonie założona jest wyjątkowo nisko, niemal kolejka w kolejkę duża część zespołów z czołówki gubi bowiem punkty. Wciąż jednak nie na tyle nisko, by wystarczyło pokonywać same najgorzej wyglądające drużyny PKO Ekstraklasy i wyjeżdżać bez punktów z takimi zespołami, jak: Piast Gliwice, Zagłębie Lubin czy Lech Poznań Mariusza Rumaka.
Najmocniejsza ofensywa w lidze?
Gustafsson dobrze wykorzystuje zasoby, jakimi dysponuje. Jak ryba w wodzie czuje się w Szczecinie Kamil Grosicki, który rozgrywa drugi kapitalny sezon w barwach Pogoni. Pokazał to w konfrontacji z Jagiellonią Białystok. W 15. minucie spotkania Vahan Bichakchyan fenomenalnie przerzucił piłkę na połowę rywala. Zagranie imponujące, bo pozycja Ormianina wcale nie sprzyjała technicznym popisom, i nie oszukujmy się – wielu piłkarzy PKO Ekstraklasy na jego miejscu szukałoby krótkiego, prostego i bezpiecznego dogrania. Tutaj był jednak „Grosik”, który dzięki swojej słynnej na cały kraj szybkości dopadł do piłki i otworzył wynik meczu.
Drugi gol: dośrodkowanie Kamila Grosickiego, zawodnicy Pogoni świetnie ustawiają się w ofensywie, piłka spada pod nogi Leo Borgesa i bramka staje się formalnością. Doskonałe widowisko i świetny pokaz ofensywnej, zaawansowanej technicznie i nieoczywistej gry. Ofensywa Pogoni potrafi nieraz pokazać, że jest skomponowana lepiej niż muzyka Hansa Zimmera.
Kamil Grosicki zdobędzie upragniony Puchar Polski z Pogonią❓ pic.twitter.com/OiuZ6kkmdR
— TVP SPORT (@sport_tvppl) May 1, 2024
W takim razie – w czym problem? Skoro już wzięliśmy na tapet spotkanie Pogoni z Jagiellonią, brnijmy w to dalej. Ten mecz doskonale ukazał nam aktualne bolączki „Portowców”. Z jednej strony, pomysłowa ofensywa, ale z drugiej – straszliwe problemy ze skutecznością. Te były obecne także po stronie Jagiellonii. Tylko dlatego Pogoń z tej rywalizacji wyjechała z jednym punktem.
Prezenty dla rywali
Afimico Pululu i Nene otrzymywali mnóstwo przestrzeni. Oczywiście, ta dwójka to trudne do upilnowania gwiazdy PKO Ekstraklasy, ale gra defensorów Pogoni Szczecin wyglądała tak, jakby udawali, że tego duetu nie ma na boisku. Iście groteskowo wypadła defensywa „Portowców” w końcówce spotkania. Zapanowała tam anarchia, brakowało tylko płonących koszów na śmieci. Dominik Marczuk otrzymał wolną przestrzeń w prawej strefie boiska, Benedikt Zech i Leo Borges dokonali wślizgu, ale kilka dobrych metrów przed nadbiegającym 20-latkiem… Pogoń tego meczu nie przegrała, choć trzeba przyznać – mocno się o to starała. Niechlujstwa w defensywie aż rażą w oczy.
📝 Jagiellonia Białystok zremisowała 2:2 przed własną widownią z @PogonSzczecin w starciu 30. kolejki @_Ekstraklasa_.
Bramki dla Żółto-Czerwonych zdobyli @AfimicoPululu i @JesusImaz11. Gole dla Portowców strzelili Kamil Grosicki i Leo Borges. #JAGPOG
— Jagiellonia 💛❤️ (@Jagiellonia1920) April 26, 2024
Podobnie było zresztą z Piastem Gliwice. Mecz przegrany. Gliwiczanie złapali swój rytm, ale w meczu z Pogonią nie były znowuż najgroźniejsi na świecie. Pogoń oba gole straciła… po autach. Przy pierwszym nie pokryła Jorge Felixa. Zostawianie wolnej przestrzeni gwiazdom rywali to mała tradycja defensywy tego klubu.
Zmęczeni Pucharem Polski?
Po stronie Pogoni nie brakuje błędów wynikających ze zmęczenia fizycznego – jej rywale często otrzymują przestrzeń na całkiem groźne kontrataki, bo trudno zdążyć z powrotem do własnego pola karnego. Trzeba rotować, a Pogoń szerokiego składu nie ma. Śmiejemy się, gdy trenerzy polskich zespołów gorszą dyspozycję w PKO Ekstraklasie tłumaczą występami w europejskich pucharach, dziś Pogoń Szczecin ma ewidentny problem z łączeniem PKO Ekstraklasy i Pucharu Polski. Ewidentnie z większym zaangażowaniem, od A do Z gra w tych drugich rozgrywkach.
To już jutro….
Finał Pucharu Polski.
Moje typy? Wisła…
Pogoń Szczecin regularnie udowadnia, że można zrobić fikołka na ostatniej prostej by nic nie wygrać.
Wisła Kraków – 0 presji. Myślę, że może to być spore zaskoczenie. pic.twitter.com/mHPKFKhjK1
— Szymon WKS (@SzymonWKS) May 1, 2024
W spotkaniu z Lechem Poznań szczecinianie strzelili gola tuż przed zakończeniem dogrywki. Nie pokazali się ze znakomitej strony – marzec nie był najlepszym czasem dla tego klubu. Wygrali mecz cierpliwością, pokonali „Kolejorza” w psychologicznej rozgrywce. Czasem brakuje tego zaangażowania w ekstraklasowych meczach. Trudno przypomnieć sobie drugi taki klub, który wyżej od ekstraklasy stawiałby krajowy puchar. Gustafsson i spółka poszli drogą nietypową, ale czy na pewno dobrą?
Gotowość do gry w Europie
Co wybierze Pogoń Szczecin, gdy przyjdzie łączyć jej PKO Ekstraklasę, Puchar Polski i europejskie puchary? To przecież czeka ten klub, gdy wielki plan islandzkiego szkoleniowca zakończy się powodzeniem. Oczywiście, trzeba będzie poszerzyć kadrę, ale tutaj szału pewnie nie będzie – polskie kluby raczej unikają wielkich zakupów, czasami dokonują ich na oślep. W któryś rozgrywkach Pogoń będzie wyraźnie słabsza. Obecnie Pogoń wkłada wielki wysiłek w Puchar Polski, a w PKO Ekstraklasie wygrywa tylko z największymi słabeuszami tej rundy. Czy taki klub jest gotowy na grę w europejskich pucharach?
Gdyby Pogoń Szczecin zrealizowała swój plan i pokonała Wisłę Kraków w finale Fortuna Pucharu Polski, z pewnością będzie musiała popracować latem nad wielozadaniowością, poszerzyć swoje zasoby, zmodyfikować plany treningowe w taki sposób, by zawodnicy wraz z trenerem nie musieli dokonywać wyboru, które rozgrywki są dla nich ważne, a które na razie trzeba olać.
Jak nie teraz, to nigdy
Abstrahując od wszystkich problemów Pogoni Szczecin, tego, że gra va banque – teraz jest najbliżej swojego pierwszego trofeum. Rywalizacja o Puchar Polski dziś uderza w serca kibiców obu drużyn bardziej niż kiedykolwiek. Z jednej strony, klub z ogromną bazą zdeterminowanych fanów, ale bez żadnego trofeum na koncie. Z drugiej, zespół z piękną historią, tradycjami, masą tytułów, ale pozostający od lat w kryzysie i niedoli.