Dawid Stelnicki & Wojciech Bąkowicz

Pogoń Szczecin i jej zgubna nieporadność w ofensywie


Ostatnimi czasy Pogoń Szczecin wygląda bardzo słabo w ataku. Zespół nie strzela bramek i trudno powiedzieć, w którą stronę zmierza

21 lutego 2020 Pogoń Szczecin i jej zgubna nieporadność w ofensywie
Szymon Gorski / PressFocus

Pogoń Szczecin w tym sezonie to jedna z najmniej efektywnie atakujących bramkę rywala drużyn w ekstraklasie. „Portowcy” kreować potrafią, lecz im bliżej bramki, tym gorzej ich ataki wyglądają. Mimo że szczecinianie dzięki ostatnim dwóm sezonom zapracowali na miano efektownej drużyny, w obecnej kampanii tą efektownością nie świecą. 22 mecze to zaledwie 25 goli i tylko trzy starcia z liczbą bramek przekraczającą dwa. Więcej od Pogoni strzelają nawet uważany przez wielu za siermiężny Górnik Zabrze czy pragmatyczna Lechia Gdańsk.


Udostępnij na Udostępnij na

Gorszym bilansem w ofensywie mogą się „pochwalić” jedynie tercet okupujący miejsca w strefie spadkowej i Piast Gliwice. Pierwsze dwa mecze rundy wiosennej mimo strzelenia trzech goli Wiśle Płock nie zapowiadają rewolucji w poczynaniach pod bramką rywali. Już starcie ze Śląskiem Wrocław pokazało, że celowniki są rozregulowane i to właśnie w tym elemencie gry jest najwięcej do poprawy. Braki w ataku zauważa także opiekun „Portowców”, Kosta Runjaić:

Szanse, które tworzymy, musimy lepiej wykorzystywać. Są mecze, gdy ich nie ma za wiele, ale chociażby ze Śląskiem były i przez brak skuteczności nie zdobyliśmy trzech punktów. Najważniejsza jest jedność w drużynie, ale także odpowiednie podejście do przeciwnika i do swoich obowiązków. W przerwie zimowej był czas na pracę nad stałymi fragmentami gry. (…) W ofensywie też mamy sporo do poprawienia. Podobnie jest też w innych zespołach. Nie tylko my liczymy na bramki ze stałych fragmentów gry. Pracujemy nad tym, ale nie jest to główne założenie naszych treningów – mówił Niemiec na konferencji prasowej przed meczem z ŁKS-em.

Strata jakości na pozycji napastnika

Ofensywne braki są widoczne przede wszystkim na pozycji napastnika. Adam Buksa, który w grudniu odszedł do MLS, był jednym z najbardziej uniwersalnych piłkarzy w lidze. Po jego transferze widać, jak bardzo Pogoń Szczecin była uzależniona od jego boiskowych poczynań. Może nie w takim stopniu jak ŁKS od Daniego Ramireza, ale bez Adama Pogoń traci wiele jakości. Od początku sezonu 2018/2019 w 17 meczach bez niego „Portowcy” zdobyli tylko 17 punktów. Dodatkowo strzelili raptem 20 goli, co daje średnią 1,18 bramki na mecz. Z nim prezentuje się to o wiele lepiej. Pogoń Szczecin w 40 meczach zdobyła 70 punktów i strzeliła 60 goli.

 

Statystyki byłego już snajpera „Granatowo-bordowych” pokazują, że taka różnica w liczbach, gdy go nie ma na boisku, nie jest przypadkiem. Od początku ubiegłej kampanii Buksa miał bezpośredni udział w aż 26 z 60 goli strzelonych przez Pogoń, gdy on przebywał na boisku. 18 razy znajdował drogę do siatki i ośmiokrotnie asystował rywalom. 43% bezpośredniego udziału przy zdobytych bramkach pokazuje, jak ważnym ogniwem był „Buksik” i ile Pogoń Szczecin traci bez niego na murawie. Aczkolwiek Adam nie tylko strzelał i asystował, Buksa to piłkarz jeszcze ważniejszy, niż podają statystyki. Napastnik w trudnych dla graczy Kosty Runjaicia momentach był motorem napędowym Pogoni. To on kreował dogodne sytuacje kolegom czy sam brał na plecy dwóch lub trzech obrońców i pokonywał bramkarza rywali. Jego boiskowa inteligencja jest nieoceniona. Doskonale wiedział, jak zachować się w wielu sytuacjach i nawet gdy nie miał piłki, potrafił tworzyć przestrzeń sobie czy kolegom do dogodnych sytuacji.

Jednak kolejną bolączką Pogoni, również związaną z odejściem Adama Buksy, jest brak odpowiedniego zastępstwa na jego pozycję. Przynajmniej Michalis Manias nie udowodnił, że można go za takiego piłkarza uznać. „Mike” sprawia wrażenie zagubionego we mgle dziecka na boisku, które zostało odcięte od reszty drużyny. Jest to kompletnie inny typ napastnika. Buksa potrafił sam sobie i kolegom kreować sytuację. Manias natomiast jest lisem pola karnego, do którego trzeba dograć piłkę i liczyć na to, że wykończy wypracowaną mu akcję. Jednak ten lis nie jest tak cwany i skuteczny jak jego poprzednik, co ma odzwierciedlenie na boisku.

Nie, ta statystyka nie jest żadnym błędem redaktora ani źle wpisaną cyfrą do wykresu. Pogoń Szczecin jako cała drużyna z Michalisem Maniasem na boisku nie strzeliła ani jednego ligowego gola przez 340 minut. Grek wciąż czeka na moment, w którym wraz z kolegami, gdy wyjdzie na murawę, będzie mógł się cieszyć z trafienia. Czy to swojego, czy innego piłkarza. W pierwszym meczu z Wisłą Płock, ŁKS-em i Piastem wchodził już po strzelonym golu. Natomiast w rewanżu z „Nafciarzami” zszedł chwilę przed trzema bramkami „Dumy Pomorza”. Ta statystka wygląda bardzo słabo i miejmy nadzieję, że licznik się zatrzyma jak najszybciej. Zarówno ten bez gola Maniasa, jak i ten bez gola Pogoni z Maniasem na boisku.

Pogoń Szczecin w poprzednich sezonach równie słaba w ataku?

Ten sezon to prawdziwy pokaz strzeleckiej słabości Pogoni. Większość meczów „Dumy Pomorza” kończy się co najwyżej strzeleniem jednej bramki. Pogoń Szczecin z przodu nie gra tak, jak oczekują tego kibice i zapewne nawet sam Kosta Runjaić. Równie słaby pod względem liczby strzelonych goli był tylko sezon 2017/2018. Sezon, w którym na początku „Portowców” prowadził Maciej Skorża, a trener Runjaić jako strażak uratował Pogoń przed spadkiem z ligi.

Duży regres widać nawet względem sezonu 2018/2019. „Duma Pomorza” strzela aż o siedem bramek mniej, a wtedy w lidze na tym etapie sezonu zajmowała szóste miejsce, mając na koncie pięć oczek mniej. Wówczas gracze Kosty Runjaicia długo nie mogli się wygrzebać z dolnej części tabeli w wyniku bardzo słabego początku rozgrywek.

Defensywa na plus

Polska ekstraklasa jest ligą specyficzną. Nie da się ukryć, że kluczem do sukcesu pozostają najczęściej żelazna defensywa oraz wysoka skuteczność. Drużyna chcąca bić się o najwyższe cele nie musi grać widowiskowego futbolu, ale za to powinna być do bólu pragmatyczna. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że podopieczni Kosty Runiajicia spełniają na chwile obecną wyłącznie 50% tych założeń.

O ile szczecinianom słabej gry w defensywie zarzucić nie można, o tyle, jak już wspomniano, w obecnym sezonie po prostu rażą nieskutecznością. Wracając do gry w tyłach – tylko Cracovia, czyli wicelider tabeli, ma mniej straconych goli od Pogoni Szczecin. Zresztą sam szkoleniowiec „Portowców” przekonuje, że jego podopieczni ostro pracują na to, by wiosną tracić jak najmniej goli. – Dużo poświęcamy uwagi na zachowania w defensywie. Nie chcemy tracić bramek, a do tego musimy pokazać kompaktową grę, każdy musi być skoncentrowany – tłumaczył na konferencji poprzedzającej najbliższe spotkanie z ŁKS-em Kosta Runjaić.

Natomiast wracając do skuteczności, tę podopieczni niemieckiego szkoleniowca powinni poprawić już przy najbliższej okazji. Nie da się ukryć, że szczecinianie całkiem przyzwoicie radzą sobie w delegacji. Ba, biorąc pod uwagę tylko mecze wyjazdowe, to Pogoń byłaby obecnie liderem tabeli. Co również warte podkreślenia, na wyjazdach więcej goli od „Dumy Pomorza” (13) zdobyły w obecnych rozgrywkach wyłącznie dwie ekipy – Lech Poznań (16) i Legia Warszawa (15). Także wszystko wskazuje na to, że w dzisiejszym starciu górą powinni wyjść „Portowcy”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze