Pogoń Szczecin może czuć gorycz, ale radość przede wszystkim!


Mecz z Rakowem w najgorszym przypadku miał być bitwą o srebrny medal. Tymczasem jest meczem o nic. Co wiemy na koniec sezonu o „Dumie Pomorza”?

16 maja 2021 Pogoń Szczecin może czuć gorycz, ale radość przede wszystkim!
Szymon Górski / PressFocus

Pogoń Szczecin jest sama sobie winna, że dzisiejsze spotkanie z zawodnikami z Częstochowy to mecz o nic. Monolit, który przez cały sezon tak dobrze funkcjonował, zawiódł na koniec sezonu. Jednak czy brązowy medal za kampanię 2020/2021 to rozczarowanie? Przecież przed rozgrywkami każdy kibic szczecinian wziąłby takie rozstrzygnięcie z pocałowaniem ręki. W historii tego klubu jest to osiągnięcie wybitne, a z perspektywy systematycznego rozwoju – wynik potwierdzający, że stabilizacja daje rozwój.


Udostępnij na Udostępnij na

Odkąd Kosta Runjaić prowadzi „Dumę Pomorza”, można zauważyć ciągły progres. Zarówno płaszczyzna sportowa, jak i finansowa tego klubu bezustannie idą w górę. Postawienie na własne, zdolne produkty z akademii oraz dobry skauting, który przynosi realne wzmocnienia, potwierdzają, że cały projekt zmierza w dobrym kierunku. Przecież Pogoń Szczecin to nie jest jeszcze drużyna, która będzie walczyć cały sezon z Legią Warszawa o tytuł mistrzowski. Jednak kładzie podwaliny, by być może takim klubem być. Kluczem do wszystkiego jest wyciągnięcie wniosków z końcówki bieżącego sezonu oraz kontynuacja dalszego rozwoju projektu piłkarskiego według wytyczonej drogi. O szersze spojrzenie w kwestii końcówki kampanii poprosiliśmy Adama Krokowskiego z serwisu Dumapomorza.pl oraz stałego eksperta podcastu „Głos Portowców”.

Koniec, który wskazał, co Pogoń Szczecin musi poprawić

Niby wszystko jest fantastyczne. Brązowy medal na koniec sezonu. Równa forma na przestrzeni całego ligowego cyklu. Debiuty wychowanków w różnych kategoriach wiekowych reprezentacji Polski. Fenomenalny rozwój Kacpra Kozłowskiego. Odrodzenie Michała Kucharczyka. Wspaniale grająca formacja defensywna. Lecz gdzieś ostatnio odeszło to w niepamięć. Słaba końcówka rundy wiosennej sprawiła, że jeszcze wydający się miesiąc temu pewny srebrny medal stał się klęską przeistaczającą się tylko w brąz.

Jeśli do czegoś można się przyczepić w grze piłkarzy ze Szczecina, to tym elementem będzie skuteczność. Właśnie tego zabrakło najbardziej na przestrzeni całej tegorocznej kampanii. Owszem, wielu powie, że przecież był Michał Kucharczyk. Jednak on jest bardziej skrzydłowym niż snajperem. Pewnie gdyby w stolicy Pomorza Zachodniego mieli lepszego napastnika, to oni dzisiaj przystępowaliby do meczu z Rakowem jako druga drużyna w kraju, a nie ich rywal. Podobnie ostatnie mecze widzi Adam Krokowski:

Pogoń przegrała niespodziewanie ze Stalą Mielec, ale poza skutecznością – czyli tym, co jest problemem na przestrzeni całego sezonu – nie można drużynie zarzucić, że zagrała słaby mecz. Remis z Wartą to na pewno bardziej strata dwóch punktów niż uzyskanie jednego. Jednak przeciwnik ten to rewelacja sezonu i wiosną czołowy zespół ligi. W Lubinie Pogoń nie wykorzystała swojej przewagi w pierwszej połowie. Znów była nieskuteczna, a w drugiej części spotkania opadła z sił. Spotkanie zakończyło się zasłużonym podziałem punktów. Na pewno jedną z przyczyn słabszych wyników osiąganych w ostatnich meczach jest obniżka formy kilku czołowych zawodników, krótka i niezbyt jakościowa ławka rezerwowych oraz tak, jak już wspomniałem, brak skutecznych pod bramką przeciwnika piłkarzy. Michał Kucharczyk, który jest jednym z nielicznych piłkarzy, którzy ciągną zespół wiosną, to niestety za mało.

Jak słusznie zauważa nasz rozmówca, zimna krew pod polem karnym rywala to nie jest jedyny problem, jaki ma Pogoń Szczecin. Kolejny taki stanowi ławka rezerwowych, na której trudno znaleźć kogoś, kto zmieni chociażby znajdującego się ewidentnie w słabszej formie Sebastiana Kowalczyka.

Kosta Runjaić potwierdził tym sezonem, że…

…jest dobrym trenerem. Szkoleniowcem, który umie stworzyć drużynę i przekonać ją do grania według swojego pomysłu. Potrafi ulepić dobrze grający dla oka zespół. W pewien sposób potwierdza też stereotypy, jakie w naszym kraju można usłyszeć – cudze chwalicie, swego nie znacie. Pokazuje, jak ważna jest praca organiczna u podstaw.

Mając tak wspaniałą akademię, trzeba bazować na niej, a nie ściągać zagranicznych piłkarzy, którzy są słabsi od rodzimych. Jeśli już sięgać po obcokrajowców, to takich pokroju Stipicy czy Zecha. Zawodników, którzy są bezdyskusyjnie siłą i bazą spokoju drużyny podczas sezonu.

To właściwy wybór dla klubu z Pomorza Zachodniego. Chyba każdy się z tym zgodzi. Systematyczny rozwój, który notuje Pogoń Szczecin pod okiem Kosty Runjaicia, jest widoczny. Mówi o tym ligowa tabela. Odkąd objął zespół, to „Duma Pomorza” kończyła sezon kolejno na miejscu 11., 7., 6. i teraz 3. Również wynik punktowy na koniec kam panii pokazuje systematyczny postęp, odpowiednio – 45, 52, 54, 52* (*przed meczem z Rakowem Częstochowa).

Następnym plusem w pracy szkoleniowca urodzonego w Wiedniu jest umiejętność kształtowania młodych piłkarzy. Eksportowym towarem próbującym swoich sił za granicą jest Sebastian Walukiewicz, a tylko kwestią czasu wydaje się transfer Kacpra Kozłowskiego, czyli piłkarskiego „syna” Kosty Runjaicia, bo właśnie tak go traktuje.

Również odkurzanie i stawianie na nogi bardziej zardzewiałych piłkarzy zostało pokazane przez tego szkoleniowca. Przykład? Rafał Kurzawa. Nie można mu też odmówić dawania drugiej młodości piłkarzom pokroju Michała Kucharczyka.

Ten trener ciągle się uczy, chce się rozwijać i być może dlatego przegrał srebrny medal. Zarówno Pogoń Szczecin, jak i Kosta Runjaić nie byli przyzwyczajeni do walki o piłkarski świecznik. Dla obu stron w tym związku małżeńskim jest to sytuacja nowa, jak mówi nam nasz ekspert.

Walka o srebro na pewno nie przeraziła Kosty Runjaicia. To dla niego była szansa na największe osiągnięcie w karierze. Może trenerowi zaczyna brakować trochę doświadczenia w takich sytuacjach. Często w jego karierze trenerskiej końcówki sezonu są nieco słabsze w wydaniu prowadzonych przez niego drużyn. Runjaić udowodnił już jednak kilkukrotnie w czasie swojego pobytu w Pogoni, że jest specjalistą w wychodzeniu z kryzysów i dołków.

Mecz o pietruszkę, ale z publiką

Takie znaczenie ma mecz z Rakowem Częstochowa. W ligowej tabeli nic nie wniesie poza liczbą powiększonych punktów. Ostateczny układ medalowy brzmi: pierwsza Legia Warszawa, drugi Raków Częstochowa, a trzecie miejsce zajmie Pogoń Szczecin. Dlatego też w tym meczu nie mamy co spodziewać się fajerwerków.

W lepszych nastrojach do meczu z pewnością przystąpią goście, którzy wygrali Puchar Polski i zapewnili sobie wspomniany wcześniej srebrny medal. Co innego zawodnicy ze Szczecina. Ci od kilku tygodni raczej notują regres formy. Widać ewidentnie, że w zespole prowadzonym przez Runjaicia zaczyna brakować sił. Jednak jeśli coś ma je wyzwolić, to powrót kibiców na stadion.

Na pewno rewolucja nie ma teraz sensu. W ofensywie nic bym nie zmieniał i na wielkie zmiany nie ma co liczyć. Zespół „jedzie” już trochę na oparach i nie ma wielu wartościowych zmienników. Na pewno do poprawki jest skuteczność, ale mówimy o tym od miesięcy i jest to już nudne. Zespół z przodu ciągną Michał Kucharczyk, Kacper Kozłowski, Rafał Kurzawa, a Adrian Benedyczak zaczyna fajnie wyglądać jako typowa „dziewiątka” i też potrafi dochodzić do sytuacji jak w meczu z Wartą. Jedyne, nad czym bym się zastanowił, to nad tym, czy nie lepiej, gdyby do składu wrócił Jakub Bartkowski, a parę środkowych obrońców tworzyli znów Zech z Triantafyllopoulosem – mówi nam Adam Krokowski i kontynuuje:

Piłkarze często podkreślali, jak bardzo brakuje im kibiców na stadionie. Fani na trybunach to zawsze dodatkowy atut, gdy gra się na swoim obiekcie. Kibice w kluczowych momentach potrafią dodać wiatru w żagle, a po tak długiej nieobecności fani na trybunach na pewno będą bardzo „nakręceni” i piłkarze to odczują. Sam nie mogę się doczekać powrotu kibiców na stadiony.

***

Dlatego dobrze, że ten sezon już się kończy. Cały projekt, jaki został stworzony w Szczecinie, jest w fazie rozwoju. Ta kampania tylko to potwierdza, że było warto być konsekwentnym. Nawet jeśli przy końcu rozgrywek pojawiła się rysa. Tego sezonu Pogoń Szczecin nie może zapisać inaczej jak na plus.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze