Puchar Narodów Afryki od lat zrzesza przed telewizorami miliony widzów z całego świata, gwarantując ciekawe widowiska i niezapomniane emocje. Fanatyczni kibice, pełne polotu i finezji spotkania oraz nieprzewidywalność to główne zalety odbywającej się co dwa lata batalii o tytuł najlepszej reprezentacji tego kontynentu. Potwierdzeniem tych słów może być fakt, że w finałowej szesnastce tegorocznego turnieju zabrakło miejsca chociażby dla broniącej tytułu Nigerii.
Wczoraj zakończyła się pierwsza seria gier trzydziestego PNA, odbywającego się tej zimy w Gwinei Równikowej. Kto pozytywnie zaskoczył? Kto zawiódł? Czy wykreowali się już potencjalni faworyci?
Opisując wydarzenia z początku turnieju, wielkim faux pas byłoby niezwrócenie uwagi na baner „together we can beat ebola” (razem możemy pokonać ebolę), który ukazywał się dotąd przed każdym spotkaniem. Gorączka krwotoczna – ciężka choroba zakaźna – to jeden z najbardziej palących problemów dzisiejszej Afryki. Zdecydowana większość zarażonych przegrywa walkę ze śmiertelnym wirusem. Pozostaje mieć nadzieję, że takie akcje zmienią świadomość wielu ludzi, którzy mogą pomóc w zwalczeniu choroby.
https://twitter.com/aozga/status/555597013619073024
Na szczęście podczas trwania turnieju wszelkie zmartwienia schodzą na drugi plan, a atmosfera mu towarzysząca jeszcze mocniej zachęca do śledzenia poszczególnych spotkań.
Organizatorzy imprezy zrobili wszystko, aby w pełni usatysfakcjonować kibiców. Niestety, pomimo najszczerszych chęci, nie uniknęli kilku większych lub mniejszych „wpadek”.
Najistotniejszym problem bez wątpienia jest pozostawiający wiele do życzenia stan traw większości stadionów. Nierówności oraz pojawiające się przebarwienia na płytach boisk skutecznie utrudniają zawodnikom grę, a także mają negatywny wpływ na aspekt wizualny mistrzostw.
Włączyłem Puchar Narodów Afryki, a tam nożyczki na murawie….
— Leszek Błażyński (@L_Blazynski) January 20, 2015
Kolejnym mankamentem towarzyszącym afrykańskiemu turniejowi są bieżnie oplatające końcowe linie boisk, skutecznie ograniczające bezpośrednie obcowanie kibiców z piłkarzami, co nie pozwala na osiągnięcie stuprocentowej chemii między nimi. Mimo to fani poszczególnych ekip dzielnie wspierają swoich reprezentantów.
W meczu inauguracyjnym mistrzostwa, zakończonym wynikiem 1:1, zmierzyły się reprezentacje Gwinei Równikowej oraz Konga. Wynik remisowy stawia obydwie drużyny w dość trudnym położeniu przed kolejnymi meczami w grupie A.
Dotychczas największą niespodzianką, nie tylko tej grupy, ale i całego turnieju, jest porażka finalisty ostatniej edycji PNA Burkina Faso z reprezentacją Gabonu 0:2, w którego składzie funkcję kapitana pełni niespełna 26-letni Pierre-Emerick Aubameyang. Jednak tamtego wieczoru, wbrew oczekiwaniom wielu fanów, to nie zawodnik Borussii Dortmund świecił najjaśniej, a jego reprezentacyjny kolega Didier Ovono. Bramkarz, na co dzień występujący we francuskim FC Sochaux, kilkukrotnie w pojedynkę w sposób nieprawdopodobny ratował swoją drużynę przed utratą gola. Dlatego to właśnie golkiperowi z Gabonu bez wątpienia należy się tytuł najlepszego zawodnika meczu, a może nawet i całej kolejki.
W grupie B znalazło się miejsce dla takich reprezentacji, jak: Tunezja, Wyspy Zielonego Przylądka, Zambia oraz Demokratyczna Republika Kongo. O wyrównanym poziomie tych drużyn świadczą wyniki rozegranych dotychczas dwóch meczów, które zakończyły się remisami 1:1, w wyniku czego w tabeli widnieje aż czterech liderów.
O awans z grupy C, nazywanej przez specjalistów grupą śmierci, walczą: Algieria, Senegal, Ghana, a także Republika Południowej Afryki. W pierwszym meczu los skonfrontował ekipy Ghany i Senegalu. Widowisko było toczone w bardzo żywym tempie, a szalę zwycięstwa na korzyść „Lwów Terangi” przechylił dopiero w trzeciej minucie doliczonego czasu gry niezawodny Mussa Sow, ustalając tym samym wynik spotkania na 1:2. Już od początku meczu dało się zauważyć brak chorego na malarię Asamoaha Gyana. „Czarne Gwiazdy” bez swojego lidera były kompletnie zagubione w ataku, o czym świadczy tylko siedem sytuacji bramkowych przy aż dwudziestu Senegalu. W drugim meczu tej grupy stawiana przez wielu ekspertów w roli faworyta całej imprezy Algieria ze sporymi problemami zwyciężyła 3:1 niepokonaną od dziesięciu spotkań reprezentację RPA.
Jako ostatnie swoje boje stoczyły drużyny z grupy D. Etatowy faworyt do medalu Wybrzeże Kości Słoniowej w swoim pierwszym meczu przeciwko Gwinei, grając przez ponad 30 minut w osłabieniu, wywalczył cenny punkt, który w końcowej fazie może okazać się kluczowy. Mecz zakończył się wynikiem 1:1.
Taki sam rezultat kibice obejrzeli w spotkaniu Mali – Kamerun, w którym drużynie powadzonej przez Henryka Kasperczaka nie udało się dowieźć upragnionych trzech punktów do końca pojedynku.
Jak udowodniła pierwsza kolejka gier Pucharu Narodów Afryki, każdy tego typu turniej rządzi się swoimi prawami. Jest to impreza zrzeszająca zarówno wcześniej nikomu nieznanych piłkarzy, jak i światowej klasy gwiazdy na co dzień występujące w najsilniejszych europejskich ligach. Wysokie umiejętności techniczne, determinacja oraz wola walki skutecznie ukrywają braki w dyscyplinie taktycznej poszczególnych reprezentacji. Optymistyczny jest fakt, że żadna z pierwszych konfrontacji tegorocznego turnieju nie zakończyła się wynikiem bezbramkowym, co zwiastuje bardzo ciekawą drugą rundę zmagań o tytuł najlepszej reprezentacji Czarnego Lądu.
Na szczególną uwagę zasługują także kibice, którzy hałaśliwe wuwuzele zastąpili mniejszymi trąbkami oraz przyjemnymi dla ucha przyśpiewkami. Dzięki czemu każdy widz zasiadający przed telewizorem w trakcie oglądania meczu nie musi regulować odbiornika, aby dotrwać do końcowego gwizdka.
Reprezentacja Senegalu ma przydomek ,,Lwy Terangi,, a nie ,,Nieposkromione Lwy,, bo tak nazywa się graczy Kamerunu.
Błąd w tekście :)
Słuszna uwaga, mój błąd;) dziękuję za informacje;)