Podbeskidzie liczy na pierwszą wygraną u siebie


8 grudnia 2012 Podbeskidzie liczy na pierwszą wygraną u siebie

W pierwszym niedzielnym spotkaniu podczas ostatniej ligowej kolejki w rundzie jesiennej Podbeskidzie będzie podejmować na własnym boisku Widzew. Czy gospodarzom uda się odnieść drugie zwycięstwo w sezonie i jednocześnie dopiero pierwsze w Bielsku-Białej?


Udostępnij na Udostępnij na

Goście przystępują do tego meczu w zdecydowanie lepszych humorach niż gospodarze. W poprzedniej kolejce Widzew pokonał na własnym boisku Koronę Kielce i tym samym odniósł szóste zwycięstwo w obecnych rozgrywkach. Na kolejkę przed zakończeniem rundy jesiennej łodzianie zajmują miejsce w samym środku ligowej stawki z dorobkiem 20 punktów. Zupełnie odmienne nastroje panują u gospodarzy. „Górale” przegrali cztery ostatnie mecze (łącznie w tej rundzie mają już 11 porażek na koncie) i nic dziwnego, że okupują ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem wynoszącym zaledwie pięć punktów.

Czy Ireneusz Jeleń (Podbeskidzie) zapewni gospodarzom pierwszą wygraną na własnym stadionie?
Czy Ireneusz Jeleń (Podbeskidzie) zapewni gospodarzom pierwszą wygraną na własnym stadionie? (fot. Mikołaj Olszewski / iGol.pl)

Widzew po świetnym początku sezonu i nagromadzeniu sporej liczby punktów drugą część tej rundy ma zdecydowanie słabszą. Wystarczy dodać, iż przed ostatnią wygraną nad Koroną łodzianie odnotowali trzy porażki z rzędu. Warto jednak zaznaczyć, że przegrywali z samą czołówką naszej ekstraklasy (kolejno z Lechem, Lechią oraz Legią). Tak czy inaczej, bez względu na wynik niedzielnego spotkania widzewiacy będą mieli spokojną zimę. Gospodarze natomiast przystępują do tego meczu z tzw. nożem na gardle. Oni po prostu muszą to spotkanie wygrać, choć nawet w przypadku zwycięstwa ich sytuacja w tabeli będzie bardzo nieciekawa. Do pierwszego bezpiecznego miejsca, które gwarantuje utrzymanie się w lidze, Podbeskidzie traci w chwili obecnej już dziewięć punktów. Tak więc mecz z Widzewem jest dla popularnych „Janosików” nie tylko walką o pierwsze zwycięstwo w sezonie na własnym stadionie, ale także jedną z ostatnich szans na przedłużenie marzeń o grze w ekstraklasie w przyszłym sezonie.

Goście przystąpią do niedzielnego meczu bez Macieja Mielcarza, który kontuzji nabawił się kilka tygodni temu. Najprawdopodobniej na boisku nie ujrzymy również Aleksandra Lebiediewa, którego kontrakt z Widzewem wygasa co prawda w grudniu, ale piłkarz dostał zgodę na wcześniejszy powrót do ojczyzny. Gospodarze natomiast zagrają w tym spotkaniu osłabieni brakiem kontuzjowanego Bartłomieja Koniecznego, który grał zresztą w przeszłości w Widzewie.

Na kogo musi uważać Podbeskidzie? Zawsze groźnie dośrodkować czy też uderzyć z dystansu potrafi Kaczmarek. Czasem może błysnąć któryś z młodych gniewnych, czyli Stępiński lub Rybicki. Groźny w polu karnym jest również silny fizycznie Ben Dhifallah. Natomiast kogo ma się obawiać Widzew? Wydaje się, iż mimo wszystko Ireneusza Jelenia. Nasz niedawny kadrowicz nie może na razie zaliczyć epizodu w Podbeskidziu do udanych. Jedno zwycięstwo „Górali” w rundzie jesiennej stanowi mocny dowód na to, iż Jeleń nie odmienił w żaden sposób gry podopiecznych Marcina Sasala. Czy w końcu nastąpi jakiś przełom ze strony byłego reprezentanta kraju i pokaże on chociaż cząstkę tego, co prezentował, grając w Auxerre? – Żeby poprawić w drużynie nastroje, musimy wygrać mecz z Widzewem – skwitował krótko Ireneusz Jeleń. – Chcemy ostatni pojedynek wygrać, by powalczyć później wiosną o utrzymanie. Ta runda nie jest dla nas udana i możemy ją sobie osłodzić tym ostatnim spotkaniem. Na pewno spodziewaliśmy się jednak lepszych wyników, bo pięć punktów to bardzo skromny dorobek – mówił Marek Sokołowski, kapitan „Górali”. – Nie wkładamy głowy w piasek i jesteśmy bojowo nastawieni przed meczem. Punkty są nam potrzebne i wierzymy, że uda się je zdobyć w niedzielę. Nieudaną rundę chcemy zakończyć pozytywnie, a to może być motorem napędowym na spotkania rewanżowe, bo z walki o utrzymanie tak szybko nie zrezygnujemy – dodał z kolei Sebastian Ziajka.

Spotkanie poprowadzi w niedzielne popołudnie Krzysztof Jakubik z Siedlec. W tym sezonie arbiter ten przynosił „Janosikom” szczęście. 29-letni sędzia gwizdał bielskiej drużynie w zremisowanym 1:1 pojedynku z Wisłą Kraków oraz w jedynym zwycięskim meczu w tym sezonie rozegranym w Lubinie z Zagłębiem.

Jedno jest pewne – w niedzielne popołudnie nie zapowiada nam się starcie polskich gigantów. Jednak waleczność gospodarzy, którzy zrobią wszystko, aby wreszcie odnieść pierwsze zwycięstwo na własnym stadionie, oraz solidność i tzw. widzewski charakter gości powinny sprawić, iż spotkanie w Bielsku-Białej będzie naprawdę warte obejrzenia.

Komentarze
~Łajzun (gość) - 12 lat temu

Brawo Łachu!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze