Podbeskidzie – co było, co jest i co będzie


Podsumowujemy pierwszą rundę beniaminka ekstraklasy i oceniamy, co musi się poprawić w 2021 roku

10 stycznia 2021 Podbeskidzie – co było, co jest i co będzie
Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus

Czternaście spotkań, 9 porażek, 3 remisy, 2 wygrane i aż 38 – słownie trzydzieści osiem – straconych bramek przez Podbeskidzie, to musi robić wrażenie, ale niestety negatywne. Można by tu zwalić wszystko na obronę i bramkarzy, ale problem nie leży tylko tam. Co zrobiono źle, a co teraz trzeba poprawiać?


Udostępnij na Udostępnij na

Podbeskidzie przed próbą “podboju” ekstraklasy dokonało sześciu wzmocnień, do klubu przyszli:

  • 26-letni Węgier – Gergo Kocsis
  • 28-letni Serb – Milan Rundic
  • 19-letni Polak – Maksymilian Sitek
  • 18-letni Polak – Dominik Frelek
  • 20-letni Polak – Kondrad Gutowski
  • 27-letni Ukrainiec – Serhii Miakuszko

I niestety, trzeba powiedzieć, że obronił się tak naprawdę tylko wychowanek Legii Warszawa Maksymilian Sitek. Postawę Kocsisa trzeba ocenić 50/50, Rundicia Negatywnie, Frelek w ogóle nie zagrał, ale to przez liczne kontuzje i choroby, Gutowski rozegrał raptem 126 minut w Ekstraklasie, a Miakuszko, czyli tzw. “Ukraiński Messi”, oprócz dobrej techniki i kilku sztuczek nie pokazał nic. Do drużyny dołączył jeszcze Michael Pesković. Ale trzeba powiedzieć jasno, Podbeskidzie zrobiło słabe, a może nawet bardzo słabe transfery.

Jesień na jedynkę

Na papierze przed sezonem najlepszy beniaminek, po pierwszej rundzie najgorsza drużyna ligi. Zaczęło się od 4:2 w Zabrzu, a skończyło na 4:1 w Płocku. W między czasie było zwycięstwo w kiepskim, żeby nie powiedzieć w fatalnym stylu z Stalą Mielec oraz wygrana z “Miedziowymi” 2:1 po błędzie bramkarza gości, wtedy mówiono, że to światełko w tunelu. Niestety, to światełko szybko zgasło, 0:2 ze Śląskiem Wrocław i znów to samo. Do tego trzy remisy z Cracovią 2:2, Jagiellonią 2:2 i 1:1 z Pogonią. We wszystkich meczach masę błędów indywidualnych, w kryciu, ustawieniu i najprostszych rzeczach i tak mamy najgorszą drużynę ligi, najgorszą obronę ligi i jeden z dwóch najgorszych ataków w lidze.

Oprócz fatalnej defensywy jest jeszcze bardzo przeciętny atak. Gdy ma się w składzie takiego napastnika jak Kamil Biliński, to po prostu trzeba mieć za jego plecami zawodnika kreatywnego, który wypracuje “Bili” dogodne okazje. Niestety ani Tomasz Nowak, ani Mateusz Marzec i Desley Ubbink nie są na tym poziomie co ich klub. Alternatywą dla kreatywnej “10” może być dostawienie do Bilińskiego drugiego napastnika np. Marko Roginicia, to było testowane w meczu w Szczecinie i raczej wyglądało dobrze niż źle.

Czekać na cud?

Ostatnie w tabeli po rundzie jesiennej Podbeskidzie rozpoczęło przygotowania do heroicznej walki o utrzymanie w ekstraklasie. Cel jest jeden, ale wykonawcy tego celu się zmienili w porównaniu do początku sezonu. W klubie nie ma już Trenera Krzysztofa Brede który został zwolniony w dość niejednoznacznych warunkach, bowiem w dzień zwolnienia Brede, prezes Klubu Bogdan Kłys zapewniał piłkarzy, że trener pozostanie na stanowisku – mówił o tym na antenie Weszło Kamil Biliński, a kilka godzin później – po spotkaniu w ratuszu – doszło do rozwiązania umowy ze Szkoleniowcem “Górali”. Nie będziemy tutaj nikogo o nic oskarżać, ale pytania nasuwają się same.

Za Krzysztofa Brede do klubu przyszedł stary-nowy trener – Robert Kasperczyk. Człowiek który Podbeskidziu zawdzięcza praktycznie wszystko, gdyby nie klub z Bielska-Białej to Kasperczyk byłby anonimowy prawdopodobnie do dziś. Były szef działu skautów Cracovii, dziesięć lat temu zrobił z Podbeskidziem historyczny awans do Ekstraklasy i doprowadził przy tym Bielszczan do 1/2 Pucharu Polski.

Jeśli ktoś z osób związanych z Podbeskidziem w Bielsku może liczyć na pomnik to, tylko trener Robert Kasperczyk. Jeśli nazwisko jakiegoś trenera ma być skandowane na trybunach to tylko Roberta Kasperczyka. Jeśli dla Argentyńczyków Maradona był Bogiem to dla Bielszczan Kasperczyk jest Jezusem. I to jest czynnik, który w moim odczuciu był decydujący przy doborze trenera a mianowicie serce, serce, które Kasperczyk w Bielsku nie wątpliwie zostawi. Dziś, równo dziesięć sezonów od tego awansu Kasperczykowi zostaje powierzona misja ratowania Ekstraklasy dla Bielszczan, dla wielu kibiców ekstraklasy i ekspertów misja nie do wykonania. Jeśli trener Kasperczyk będzie potrafił, jak Jezus rozmnożyć nie wino, ale punkty to możemy być świadkami cudu i kolejnego sukcesu Roberta Kasperczyka w Bielsku-Białej.

Z Bielskiem-Białą pożegnają się na pewno: Rafał Leszczyński, Aleksander Komor, Bartosz Jaroch, Rafał Figiel, Tomasz Nowak, Ivan Martin. Zaś “Górale” potwierdzili już transfery Rafała Janickiego i Petara Mamicia, odpowiednio stopera i lewego obrońcy. Na ostatniej prostej jest finalizacja wypożyczenia prawego obrońcy – Andreja Kadlca z Jagiellonii Białystok. Według doniesień medialnych klub interesuje się również Olafem Nowakiem (ex. Zagłębie Sosnowiec, ma przyjechać na testy do klubu), Adamem Frączczakiem (Pogoń Szczecin) i Maciejem Wiluszem (Raków Częstochowa), z tym ostatnim kontrakt prawdopodobnie nie zostanie podpisany z powodu urazu jakiego nabawił się obrońca Rakowa na treningu. Na testach jest również środkowy pomocnik drugoligowego Hutnika Kraków Dawid Linca, dysponuje on dobrym dryblingiem i niezłą szybkością. Na konferencji prasowej trener Robert Kasperczyk potwierdził również, że klub poszukuje jeszcze środkowego obrońcy i kreatywnego pomocnika. Na ostatniej prostej znajduje się finalizacja wypożyczenia (z opcją wykupu) czeskiego ofensywnego zawodnika Jakuba Hory z FK Teplice, ma on w najbliższym czasie przejść testy medyczne i dołączyć do ekipy z Bielska-Białej.

W ostatnim czasie umowę z klubem podpisał były dyrektor Slovana Liberec i Slavi Praga Jan Nezmar. Będzie on przez najbliższe pół roku pełnił rolę doradcy zarządu ds. Sportowych, po zakończeniu studiów w Czechach zostanie Dyrektorem Sportowym Bielskiego klubu.

Wiara w sukces – wiara w utrzymanie

Za Podbeskidziem bardzo trudna i słaba jesień. Bielszczanie już z nowym trenerem i nowymi twarzami będą musieli wspiąć się na szczyt swoich możliwości, aby uniknąć degradacji, kluczowe mogą okazać się mecze z bezpośrednimi rywalami do spadku, czyli Stalą Mielec, Wartą Poznań i Wisłą Płock. Zadanie jest ciężkie, ale nie niemożliwe. Przy odrobinie szczęścia Podbeskidzie może nawet spokojnie się utrzymać, ale do tego potrzeba jeszcze co najmniej 3 wzmocnień i bardzo ciężkiej pracy na treningach. Potrzeba drużyny, która będzie walczyć, która nie spuści głowy w dół po straconej bramce, potrzeba kolektywu, walki, zaangażowania, konsekwencji w swojej grze i drużyny, która uwierzy w swoje umiejętności. Wiary dodaje to, że z ekstraklasą w tym sezonie pożegna się tylko jedna drużyna.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze