Podbeskidzie Bielsko-Biała w poszukiwaniu własnej tożsamości


Brak stabilności, konflikty wewnątrzklubowe oraz blamaż na każdej płaszczyźnie, czyli problemy drużyny spod Klimczoka

28 października 2024 Podbeskidzie Bielsko-Biała w poszukiwaniu własnej tożsamości
Tomasz Folta / PressFocus

Trudno wytłumaczyć sytuację, w której znalazło się Podbeskidzie. „Górale” nie dość, że nie weszli najlepiej w ten sezon, to w dodatku borykają się z problemami finansowymi i organizacyjnymi. Niezrozumiałe decyzje, chaos i prezes, który zdaje się w tej całej sytuacji nie pomagać, nie są jedynymi przyczynami największego w historii klubu kryzysu. Nie wróży to dobrze na przyszłość i trudno spodziewać się, że Podbeskidzie zdoła szybko wrócić na zaplecze PKO BP Ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

Plan trzyletni – spadek i natychmiastowy awans

W sezonie 2020/2021 Podbeskidzie rywalizowało w ramach PKO BP Ekstraklasy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Wówczas TSP spadło z hukiem z ligi, a na swoim koncie uzbierali raptem 25 punktów. Po spadku na zaplecze PKO BP Ekstraklasy, plan ówczesnego sternika bielskiego klubu Bogdana Kłysa zakładał awans do „elity” w ciągu najbliższych trzech sezonów. Jednakże w sezonie 2021/2022 „Górale” zajęli 9. miejsce w tabeli I ligi i uplasowali się za plecami takich drużyn, jak: GKS Katowice, Sandecja Nowy Sącz czy Chrobry Głogów. W kolejnym sezonie drużyna była prowadzona aż przez trzech trenerów. Warto nadmienić, że żaden ze szkoleniowców nie zagrzał miejsca w Bielsku przez więcej niż 150 dni.

Kiedy wydawało się, że wyniki się ustatkowały, a zespół wygrał kilka ważnych meczów (w tym jeden z Wisłą Kraków 2:1), niespodziewanie dla niektórych został zwolniony trener Grzegorz Mokry. Mowa o kimś, kto notabene jest aktualnym asystentem Goncalo Feio w Legii Warszawa. Od tego momentu zaczęło robić się coraz gorzej, ponieważ 6 grudnia 2023 roku Bogdan Kłys przestał pełnić obowiązki prezesa zarządu TS Podbeskidzie Bielsko-Biała.

Od tego momentu władzę w klubie przejął Krzysztof Przeradzki. Jest on właścicielem przedsiębiorstwa wielobranżowego Adamex w Bielsku-Białej. Działa jako deweloper i buduje kameralne osiedla w Bielsku. Jak można się domyślić, Przeradzki nie był odpowiednim wyborem na to stanowisko, gdyż jedyne doświadczenie związane ze sportem miał poprzez… zarządzanie klubem jeździeckim. Z całym szacunkiem, jednak trudno porównać to do tak specyficznego miejsca pracy, jakim jest klub piłkarski.

Nienajlepsze wyniki, ale czy to koniec marzeń o awansie?

Podbeskidzie niezbyt dobrze rozpoczęło obecny sezon. Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Brede w pierwszych trzech spotkaniach zdobyła zaledwie punkt. Zaznaczyć warto, że na początku sezonu Podbeskidzie zmagało się z kilkoma kontuzjami między innymi Pawła Tomczyka, który naruszył więzadła w kolanie. W kolejnych meczach bielszczanie grali w kratkę. Mimo tego udało się im pokonać faworyzowaną Wieczystą Kraków oraz rozegrać, jak równy z równym, mecz w ramach Pucharu Polski, w którym dopiero po serii jedenastek ulegli Zagłębiu Lubin.

Kolejne mecze to pasma rozczarowań drużyny z Bielska-Białej. Dopiero w meczu z Resovią drużyna potrafiła wygrać mecz, w którym po 25 minutach na tablicy wyników widniał wynik 0:2 dla zespołu z Rzeszowa. „Górale” od tego momentu wygrali jeszcze z rezerwami Zagłębia, notując tym samym pierwsze w tym sezonie drugie zwycięstwo z rzędu. Do strefy barażowej Podbeskidzie traci sześć punktów, co nie oznacza końca marzeń o awansie. Drużyna Krzysztofa Brede jak dotąd uzbierała 16 punktów w ligowej tabeli i zajmuje 13. miejsce. Jednakże przed nimi jeszcze wciąż nierozegrane spotkanie w ramach 15. kolejki Betclic 2. Ligi, a przeciwnikiem będą rezerwy ŁKS-u Łódź.

Niekompetentny prezes, dziwne zakazy i nakazy

Decyzje, zakazy oraz przepisy trudno w jakikolwiek sposób racjonalnie wytłumaczyć. Wiadomo, że Przeradzki to osoba enigmatyczna, co potwierdzają wypowiedzi pracowników, które jasno dają do zrozumienia, że prezes to co najmniej osoba intrygująca.

– Prezes to człowiek z innej epoki. Na początku kompletnie nie rozumiał specyfiki funkcjonowania klubu piłkarskiego, z czasem tylko nieco się wyrobił, ale nie na tyle, żeby stać na czele takiej organizacji. Styl jego komunikacji i relacji ze środowiskiem odbiega od norm. Co innego obiecuje kibicom, a co innego później robiPodobnie ma się to wewnątrz klubu – powiedział jeden z pracowników w rozmowie z goal.pl

Na początku swojej przygody z klubem pożegnał się z działem sportowym, a dokładniej ze Sławomirem Cienciałą i Markiem Sokołowskim. Więc oznaczało to, że do klubu zawitają nowe twarze. Tak się również stało i w klubie zjawili się Kamil Kosowski oraz Marcin Kuźba. Jednakże oni też nie zagościli pod Klimczokiem na dłużej, gdyż po kilku miesiącach zostali zwolnieni.

Podobna sytuacja miała się z jednym z ówczesnych trenerów, Jarosławem Skrobaczem. Człowiek, który wywalczył awans z Ruchem Chorzów, podjął się pracy ,,Strażaka”, jednak jak wiemy, nie udało mu się utrzymać Podbeskidzia na zapleczu PKO BP Ekstraklasy. Skrobacz rozpoczął z drużyną okres przygotowawczy, jednak Przeradzki zaczął ingerować w struktury sztabu trenerskiego, z czym Skrobacz się nie zgodził. Niedługo po tym zajściu trener podjął decyzję o odejściu z klubu.

***

Warto przypomnieć również konieczność rozliczania się pracowników za prąd, oraz zakazie korzystania z aut służbowych dla pracowników. W parze z tymi dziwnymi zakazami idą również zaległości finansowe wobec pracowników klubu i zawodników podsekcji AMP Futbolu.

– Praca w takim klubie jak Podbeskidzie to spore wyróżnienie. Na przestrzeni lat udało się zbudować wiele ciekawych rzeczy, doprowadzić do rozwoju tego projektu na wielu polach, co jest jednoznacznie widoczne w Polsce. Dziś nie da się już jednak normalnie pracować i działać dla dobra klubu. Przewlekłe cięcie kosztów, deprecjonowanie pomysłów i wszechobecny chaos. Mówiąc wprost: mam dość i nie chcę już dłużej firmować tego projektu pod przywództwem Krzysztofa Przeradzkiego swoją twarzą i nazwiskiem – dodał we wspomnianym wyżej reportażu jeden z pracowników.

Blamaż organizacyjny podczas pierwszych derbów

Wróćmy do pamiętnego meczu z Rekordem Bielsko-Biała. „Górale” przegrali wtedy to spotkanie 0:3 i nie zaprezentowali się najlepiej. Niemniej jednak nie o tym mówiło się najwięcej, a o zajściach, które miały miejsce na trybunach. Mianowicie kibice BKS-u wtargnęli na sektor najzagorzalszych fanów Podbeskidzia, a ci w rewanżu postanowili zerwać flagę Rekordu. W ten sposób doszło do burd. Służby porządkowe zaczęły interweniować, używając gazu łzawiącego w kierunku kobiet i dzieci. Ciekawy jest fakt, iż władze klubu zostały poinformowane o możliwych tego typu zajściach już w środę, tj. 02.10. Niestety, osoby w postaci kierownika do spraw bezpieczeństwa Lesława Czyża zbagatelizowały te ostrzeżenia.

Kto poniesie za to konsekwencje?

Jak do tej pory klub wydał oświadczenie tylko w stosunku do Lesława Czyża.

– Zarząd klubu TS Podbeskidzie, po szczegółowym przeanalizowaniu zdarzeń w dniu 6.10.2024 r. podczas meczu derbowego TS Podbeskidzie – Rekord, zdecydował zawiesić w obowiązkach Kierownika ds. Bezpieczeństwa Imprez Masowych Pana Lesława Czyża do czasu zakończenia postępowania prowadzonego przez Komendę Miejską Policji w Bielsku-Białej.

Natomiast czy podobny los spotka prezesa? Jeszcze nie można niczego potwierdzić, jednakże wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że wkrótce może dojść do zmiany na tym stanowisku. 24 października br. spotka się Rada Nadzorcza TS Podbeskidzie S.A. Na niej z kolei Krzysztof Przeradzki będzie musiał przedstawić sprawozdanie finansowe oraz to dotyczące działań za ostatni rok. Patrząc jednak na wszystkie czynniki można śmiało stwierdzić, że Przeradzki nie utrzyma posady. Bardzo możliwe, że nowy sternik „Górali” zostanie wyłoniony na zasadzie konkursu.

Czy to koniec problemów „Górali”? Wydaje się, że na obecną chwilę tak, aczkolwiek dużo zależy zarówno od tymczasowego prezesa, jak i tego, który wygra wcześniej wspomniany konkurs.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze