Podbeskidzie Bielsko-Biała — solidność gwarantem sukcesu


23 marca 2015 Podbeskidzie Bielsko-Biała — solidność gwarantem sukcesu

Często naszej ekstraklasie zarzuca się, że zawodnicy w niej grający nie muszą mieć wysokich umiejętności piłkarskich, że samą walką i zaangażowaniem można wywalczyć wysokie miejsce w lidze. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego w dużej mierze potwierdzają tę tezę.


Udostępnij na Udostępnij na

Podbeskidzie Bielsko-Biała to zespół, którego styl gry jest łatwy do scharakteryzowania, nawet przez laika. Zawodnicy grający w klubie spod Klimczoka to w większości wybiegani, wytrzymali wyrobnicy, grający dość prostą taktycznie piłkę, trochę w dawnym, angielskim stylu. Gdyby spojrzeć na kadrę zespołu, zobaczymy w niej głównie piłkarzy bazujących na szybkości, sile lub generalnie warunkach fizycznych. Wybitnych techników w niej brak, zawodnikami bazującymi na technice są tylko Maciej Iwański i ewentualnie Anton Sloboda, pauzujący od jakiegoś czasu z powodu kontuzji.

Wydawać by się mogło, że tak mała liczba kreatywnych piłkarzy spowoduje, że mecze Podbeskidzia będą nudną kopaniną, a drużyna do końca bić się będzie o utrzymanie. Tak się jednak nie dzieje, po ostatniej wygranej z Jagiellonią Białystok bielszczanie są na dobrej drodze, by zakończyć sezon w grupie mistrzowskiej, a może nawet przy odrobinie szczęścia powalczyć o grę w Lidze Europy w przyszłym sezonie.

Styl adekwatny do ligi?

Kilka dni temu pisałem o kreatywnej drugiej linii Piasta Gliwice. Od tego momentu gliwiczanie zdążyli przegrać trzy mecze (dwa w lidze i jeden w pucharze, przeciwko Podbeskidziu właśnie). Wydaje się więc, że kreatywność jest w naszej lidze tylko dodatkowym atutem, kluczem do sukcesu czasem jest zwyczajna wydolność i zgranie drużyny.

Leszek Ojrzyński (fot. Rafał Rusek / iGol.pl)

Trener Leszek Ojrzyński znany jest ze swoich technik motywacyjnych. Jego styl prowadzenia zespołu przypomina trochę relacje generała z podwładnymi żołnierzami. Jego armia musi być gotowa na oddanie za siebie życia na boisku, co skutkuje bardzo pozytywną atmosferą w zespole. Tak było w Koronie Kielce, wydaje się, że tak samo jest w Podbeskidziu.

Odkąd tylko Ojrzyński przejął zespół, dało się zauważyć zwiększone zaangażowanie piłkarzy, dobrze też wprowadzili się nowi zawodnicy, których trener ściąga, patrząc nie tylko na umiejętności, ale też na charakter. Pod skrzydłami selekcjonera rozkwitł talent Damiana Chmiela, jednego z najskuteczniejszych skrzydłowych ligi (osiem bramek w tym sezonie), którego niektórzy dziennikarze widzieliby nawet w reprezentacji Polski, co akurat jest lekką przesadą.

Coraz lepiej wygląda też gra Bartosza Śpiączki, wyciągniętego latem z Floty Świnoujście. Jego podanie w meczu z Górnikiem Zabrze śmiało może kandydować do miana asysty sezonu. Od czasu do czasu błysnąć potrafi też ulubieniec trybun pod Klimczokiem, czyli Piotr Malinowski. Jest to zawodnik, którego właściwie jedynym boiskowym atutem jest szybkość, niemniej jednak w połączeniu z ambicją często wystarcza to na obrońców ligowych rywali.

Mimo wszystko wydaje się, że największym sukcesem trenera Ojrzyńskiego w Podbeskidziu jest wskrzeszenie Macieja Iwańskiego. Zaczyna on grać tak jak za swoich najlepszych lat, gdy stanowił o sile Zagłębia Lubin czy Legii Warszawa. Jego stałe fragmenty gry znów sieją popłoch w szeregach obronnych drużyn przeciwnych, do tego jednym nieszablonowym zagraniem potrafi uruchomić jednego z ofensywnych zawodników, co dotychczas czterokrotnie kończyło się bramką dla drużyny z Bielska.

24.08.2013 Zawisza Bydgoszcz - Podbeskidzie Bielsko - Biała 2:2
Andre Micael oraz Damian Chmiel (fot. Anna Kaszuba / iGol.pl)

Czy sukces zespołu tkwi wyłącznie w osobie trenera? Wydaje się, że nie. Klub jest bardzo dobrze zarządzany, nie ma w nim kominów płacowych. Najlepiej zarabiający zawodnik w drużynie, Maciej Korzym, utrzymywany jest przez sponsora klubu. Generalnie piłkarze grający w Podbeskidziu nie mogą liczyć na wybitne pensje, mogą być natomiast spokojni, że każda wypłata dojdzie na czas. Takich klubów, solidnych średniaków, mierzących swoje siły na zamiary dotychczas w Polsce brakowało.

Drżyj, Europo?

Wszystkie opisane wyżej składowe doprowadziły klub do wysokiego, szóstego miejsca w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Jeśli chodzi o zmagania ligowe, dużą rolę odgrywa atut własnego boiska, rywale Podbeskidzia wygrali bowiem zaledwie trzy z trzynastu meczów na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej w tym sezonie. Dodatkowo klub doskonale spisuje się w tegorocznych rozgrywkach o Puchar Polski. Dotychczas drużyna spod Klimczoka wygrała wszystkie cztery spotkania (trzy na wyjeździe!), za każdym razem mierząc się z drużynami z ekstraklasy (kolejno: Zawisza Bydgoszcz, Górnik Zabrze, Piast Gliwice) i grając raczej rezerwowym składem.

Jeśli w półfinale udałoby im się wyeliminować Legię Warszawa, zawodnicy będą już tylko o krok od reprezentowania Polski w przyszłorocznej Lidze Europy. Czy drużyna złożona głównie z solidnych wyrobników przyniosłaby wstyd swoją postawą w pucharach? Biorąc pod uwagę ambicje i zaangażowanie zawodników, mogliby oni bardzo miło nas zaskoczyć.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze