PNA: Superorły i Superogiery


Któż by się spodziewał? Nigeria i Burkina Faso – przed rozpoczęciem Pucharu Narodów Afryki nie było chyba śmiałka, który obstawiłby, iż właśnie te drużyny zmierzą się ze sobą w wielkim finale. Wybrzeże Kości Słoniowej i Ghana były głównymi faworytami, nawet Mali i Zambia miały teoretycznie większe szanse na walkę o końcowy triumf. Ale to w końcu Puchar Narodów Afryki – w nim wydarzyć się może absolutnie wszystko.


Udostępnij na Udostępnij na

Świadkami niespodzianek byliśmy od samego początku turnieju. Wszak już na etapie fazy grupowej z rozgrywkami pożegnał się zeszłoroczny triumfator, reprezentacja Zambii. Jednak czy to „Miedziane Pociski” należy określać mianem największego rozczarowania Pucharu Narodów Afryki? Zambijczycy przed rokiem zaskoczyli całą Afrykę i to właśnie dzięki elementowi zaskoczenia sprawili nie lada niespodziankę i odnieśli końcowy triumf. Jeśli przyjrzymy się kadrze prowadzonej przez Herve Renarda, nie dostrzeżemy w niej jednak piłkarzy o uznanych w świecie futbolu nazwiskach. Francuski trener zdołał jednak z grupki piłkarzy stworzyć drużynę, w której jeden walczył za drugiego – wola walki i nieco szczęścia sprawiły, że Zambia dwanaście miesięcy temu była na ustach wszystkich. Tym razem się nie udało, choć reprezentacja od zeszłorocznego turnieju praktycznie się nie zmieniła.

Dlaczego nie uznajemy postawy Zambii za zaskoczenie? Ano właśnie dlatego, że na Czarnym Lądzie znaleziono przepis na grę „Miedzianych Pocisków”, choć nie ulega wątpliwości, że podopieczni Renarda sami nieco pokpili sprawę, odpadając w fazie grupowej trochę na własne życzenie. Rozczarowaniem numer jeden zakończonego dopiero co Pucharu Narodów Afryki trzeba określić Wybrzeże Kości Słoniowej. „Słonie” miały w końcu zademonstrować swój potencjał i sięgnąć po upragniony tytuł. Do meczu ćwierćfinałowego przeciwko Nigerii podeszły jednak bardzo słabo skoncentrowane. Didier Drogba i spółka myśleli chyba, że Nigeryjczycy, którzy przecież od dobrych kilku lat bardzo mocno zawodzą, położą się przed nimi i będą prosić o jak najmniejszy wymiary kary. Było zgoła inaczej i reprezentanci Wybrzeża Kości Słoniowej zapłacili za to olbrzymią cenę.

To Nigeryjczycy są teraz na ustach wszystkich. Czy zasłużenie sięgnęli po złoto? Po dziewiętnastu latach posuchy czas na medal w końcu musiał nadejść. Dobrze, że stało się to teraz, bo wydaje się, że „Superorły” staną przed kolejnym bardzo trudnym zadaniem – odbudowania kadry. Triumf w Pucharze Narodów Afryki jest zwieńczeniem pewnej epoki i wszystko teraz będzie się zmieniać. Proces zmian już tak naprawdę się rozpoczął i trochę potrwa. Stephen Keshi nie jest już bowiem selekcjonerem reprezentacji Nigerii. Swoje odejście zapowiadał dużo wcześniej, twierdząc, że zrezygnuje nawet w przypadku triumfu w turnieju. Słowa dotrzymał, ale czy słusznie? Keshi swoją decyzję argumentuje brakiem wsparcia ze strony nigeryjskiej federacji. Decyzja wydaje się jednak zaskakująca, bo z momentem, w którym arbiter meczu finałowego PNA gwizdnął po raz ostatni, wszystko się zmieniło. Nigeria potrzebowała tego triumfu i Keshi podał go na tacy. A to jeszcze nie koniec, bo zmian będzie prawdopodobnie zdecydowanie więcej. Wraz z nowym trenerem przyjdą nowe pomysły, a więc i nowe metody. Nowi piłkarze? Wszystko wskazuje na to, że tak. Sporo mówiło się przecież o tym, że nigeryjska kadra musi zostać odświeżona, przewietrzona i zreorganizowana. Proces ten właśnie się rozpoczął.

Ubolewam jednak nad tym, że to właśnie Nigeryjczycy okazali się ostatecznie najlepszą drużyną Czarnego Lądu. Nie wynika to bynajmniej z mojej niechęci do tej reprezentacji. Żal było po prostu patrzeć na reprezentantów Burkina Faso, którzy mężnie i dzielnie przez cały turnieju podążali za swoimi marzeniami. Burkińczycy pozostawili po sobie jeszcze lepsze wrażenie niż przed rokiem Zambijczycy. Zastanawiam się, jak potoczyłby się finałowy pojedynek, gdyby „Ogiery” nie miały w nogach 60 minut biegania więcej od „Superorłów”. Dogrywki w ćwierćfinale i półfinale odbiły się na dyspozycji Burkina Faso w starciu o złoty medal. Doświadczeni Nigeryjczycy perfekcyjnie to wykorzystali. „Ogiery” są jednak mentalnymi zwycięzcami tegorocznego Pucharu Narodów Afryki. Drugie miejsce w debiucie? Przed rozpoczęciem turnieju każdy Burkińczyk brałby taki wynik z zamkniętymi oczyma.

Trochę szkoda, że to wszystko już za nami. Puchar Narodów Afryki po raz kolejny nie rozczarował. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania – ceremonia zakończenia turnieju była naprawdę imponująca. Na wysokości zadania stanęło także szesnaście rywalizujących ze sobą drużyn – byliśmy świadkami tego, co w mistrzostwach Czarnego Lądu najpiękniejsze – emocji i nieprzewidzianych rezultatów. Taka jest właśnie specyfika tego turnieju i dlatego ma on tak wielką rzeszę fanów. Nam pozostaje czekać na przyszłoroczne zmagania. Czy którejś drużynie uda się nas zaskoczyć tak jak przed rokiem Zambijczykom i teraz Burkińczykom? Miejmy nadzieję, że tak.

Komentarze
~przemo (gość) - 12 lat temu

Super Orły z meczu na mecz grali coraz lepiej .Faza
pucharowa była świetna w ich wykonaniu .Ogiery
można nazwać Super Ogierami .zwyciężyli gr.z
Nigerią .Grali dogrywki z Togo iGhaną gdzie sędzia
w meczu z tymi drugimi był ich dwunastym zawodnikiem
a mimo to wygrali.

Odpowiedz
~Biker (gość) - 12 lat temu

@przemo a nie myslales , zeby za dwa lata pojechac do
Maroka i kibicowac na zywo ? To calkiem
niedaleko...jak byloby troche kasy odlozonej to
pojechalbym bez zastanowienia. Napewno Michal
Zichlarz - autor bloga Afryka gola bedzie jechal. A
co do tematu to madre zmiany i rozsadna reorganizacja
moze tylko Nigerii pomoc , a Burkina musi trzymac
poziom i walczyc o pierwszy , historyczny awans do
mundialu.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze