Powoli zbliżamy się do końca rozgrywek Pucharu Narodów Afryki. Jak dobrze wiemy – ten turniej nie słynie z dużej liczby bramek i raczej nic się w tej kwestii nie zmieni. Jednak na szczególną uwagę zasługuje Egipt. Drużyna z Mohamedem Salahem w składzie dotarła do ćwierćfinału, ledwie dwukrotnie umieszczając piłkę w siatce.
Ten minimalizm pomógł dostać się Egipcjanom aż do ćwierćfinału, choć trzeba zaznaczyć, że dużą rolę odegrało tu również szczęście. Maroko, ich dzisiejszy rywal, zrobi wszystko, by w końcu ukarać Egipt za takie podejście. Ten turniej jednak rządzi się swoimi prawami i być może filozofia hygge (czyli zrobić tyle, ile trzeba, ale się przy tym nie napracować) okaże się kluczem do zwycięstwa.
Egipt: kto miał odpowiadać za strzelanie bramek?
Selekcjoner reprezentacji Egiptu, Carlos Queiroz, od początku turnieju konsekwentnie stawia na formację 1-4-3-3. Mogłoby się wydawać, że takie ustawienie daje dużo możliwości strzeleckich i rzeczywiście tak jest. „Faraoni” oddali całkiem sporo strzałów podczas Pucharu Narodów Afryki (52), ale nie licząc konkursu rzutów karnych z Wybrzeżem Kości Słoniowej, tylko dwa znalazły drogę do bramki.
Oprócz Mohameda Salaha od początku konsekwentnie stawiano na 24-letniego Mostafę Mohameda. Napastnik mierzący 185 centymetrów jest gwiazdą ostatnich dni, ale nie z powodów sportowych. Przez turniej nie był w stanie zameldować się na jeden z egzaminów w szkole, więc poprosił swojego przyjaciela o zastępstwo. Oczywiście odpowiednie organy szybko się o tym dowiedziały i dwójkę dżentelmenów czekają niemałe kłopoty. I w zasadzie tyle ciekawego można o nim powiedzieć. Mohamed na boisku jest niewidoczny, a jak już dochodzi do szans, to koncertowo je marnuje.
A friend of Mostafa Mohamed has been arrested for taking exams instead of the Egyptian Striker, who plays right now at #AFCON2021 #Galatasaray pic.twitter.com/Dm5zbpbtvv
— KingFut.com (@King_Fut) January 24, 2022
Nie wszyscy wyglądają jednak tak tragicznie. Na duży plus swój udział w turnieju może zaliczyć Omar Marmoush. Co prawda widać u niego pewne kłopoty z panowaniem nad piłką, ale mimo wszystko jest jednym z najlepszych w zespole. W meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej Omar cechował się odwagą, bardzo dobrze dryblował i kto wie – gdyby nie został zdjęty w 71. minucie, to być może znalazłby drogę do bramki. Nie nazwałbym go odkryciem tego turnieju, ale z pewnością jest nieoczywistym bohaterem reprezentacji Egiptu.
Warto też zwrócić uwagę na Trezeguet. Jakiś czas temu bardzo popularny zawodnik, który zawitał do Aston Villi. Na stan dzisiejszy jednak zapomniany i kompletnie bez formy – w tym sezonie Premier League zagrał jedynie 11 minut w przegranym meczu z Brentford. Mimo wszystko jest to piłkarz, który swoim wachlarzem umiejętności powinien się wyróżniać na tle kolegów z Egiptu. Niestety, nie sposób powiedzieć, że tak rzeczywiście jest. Trezeguet przez wzgląd na swoją sytuację w klubie jest jedynie zawodnikiem rotacyjnym.
Taktyczna skostniałość
Mało bramek to jedno, ale Egipt nie broni się nawet stylem. Założenia taktyczne selekcjonera Carlosa Queiroza wydają się bardzo prostolinijne. Oczywiście czasem takie podejście do futbolu skutkuje, ale „Faraoni” są przypadkiem pewnej skrajności. Idealnym przykładem tej tezy był otwierający mecz z Nigerią. Cały pomysł na to spotkanie w ofensywie był oparty na jednym założeniu – grajmy wszystkie piłki przez Mohameda Salaha. Zero idei w konstruowaniu i próby przełamania schematów. Liczyło się tylko to, aby największa gwiazda otrzymała piłkę i potem czekajmy na gotowe. Egipt oczywiście przegrał, ale 0:1 to najniższy wymiar kary.
Taki styl gry bardzo mocno działa na poczynania drugiej linii. Jestem świadomy, że Hamdi Fathi, Amr Al Sulaya czy Mohamed Elneny nie są wirtuozami, ale koncepcja Queiroza powoduje, iż nie mogą ukazać pełni swojego potencjału. Największy problem jest jednak z tym trzecim, paradoksalnie najbardziej doświadczonym i utalentowanym. Jego gra na tym turnieju momentami wołała o pomstę do nieba. To chyba nie jest problem jego umiejętności, ale złego umiejscowienia na boisku. To człowiek zadaniowiec, ale w reprezentacji dostaje po prostu niewłaściwe wytyczne.
Jednakże nie można się tylko pastwić. Egipt kilkukrotnie pokazał na Pucharze Narodów Afryki, że potrafi grać, o ile dostanie trochę więcej swobody. Niektóre akcje wskazują na to, że warto by było zmienić nieco kurs zarządzania zespołem, ale Queiroz najwidoczniej nie wykazuje takiej chęci. To oczywiste, że trzeba brać pod uwagę braki kadrowe i umiejętności, ale na afrykański czempionat są one jak najbardziej odpowiednie. Wystarczy tylko spojrzeć na akcję z Gwineą-Bissau dającą zwycięstwo.
Osamotniony Mohamed Salah
Na koniec zostawiłem najważniejsze, czyli postać Mohameda Salaha. Oglądając pierwsze starcie Egiptu z Nigerią, nie sposób było nie czuć żalu dla piłkarza Liverpoolu. Widać po nim, że naprawdę mu zależy na tej reprezentacji i jest w stanie wykrzesać z siebie 200% zaangażowania, ale to po prostu nie wystarcza. Taktyka oparta na graniu futbolówki w większości przypadków do niego nie jest mu w smak. Salah z Liverpoolu, a Salah z Egiptu to dwie różnie postacie i każda z nich specjalizuje się w czymś innym.
Warto zaznaczyć, że Mohamed nie jest zawodnikiem, który sam wygra mecz. Jasne – szybko biega, fantastycznie drybluje i potrafi zrobić różnicę na boisku, ale potrzebuje do tego wsparcia całej drużyny. To największa gwiazda w kraju i musi się liczyć z tym, że to głównie od niego zależą losy reprezentacji, lecz wszystko nie może spoczywać na jego barkach. Reprezentacyjni koledzy odstają od niego poziomem sportowym, jednak w afrykańskich rozgrywkach są w stanie pomóc swojemu liderowi. Mam wrażenie, że tego właśnie brakuje Egiptowi, ale i samemu Salahowi. Oddechu i próby zdjęcia całej odpowiedzialności.
Szkoda Salaha. Widać, że mu bardzo zależy, ale Egipt kompletnie w niczym mu nie pomaga. Wydawało się, że granie filozofią Engela „po co grać krótkimi podaniami, skoro jednym można rozmontować całą defensywę” odeszło do lamusa, ale Queiroz to wierny kontynuator. #AfrykaGra 🇳🇬-🇪🇬 pic.twitter.com/AuAtHjru1Z
— Marek Wadas (@Marek_Wadas9) January 11, 2022
Taktyka grania na jednego zawodnika przestaje istnieć, gdy ten kluczowy trybik ma gorszy dzień. Taki właśnie dzień nastał podczas meczu z Nigerią. Salah próbował, walczył z całych sił, ale defensorzy byli dobrze przygotowani i nie pozwalali mu na rozwinięcie skrzydeł. Bez swojego lidera cały zespół wyglądał niczym dzieci we mgle. Masa rażących błędów, brak jakiegokolwiek pomysłu i ogólnopanujący marazm. Mohamed Salah musi być trzonem tej reprezentacji, lecz ona powinna nauczyć się radzić, gdy ten ma słabszy moment.
Kiepski Egipt z szansą na sukces
Pojawiło się tu dużo słów krytyki, ale nie zapominajmy, że Egipt dotarł do ćwierćfinału (co już jest lepszym wynikiem niż 3 lata temu u siebie) i szanse na końcowy sukces wciąż są. Puchar Narodów Afryki nauczył nas, że nie trzeba grać pięknie, a nawet i dobrze, by wygrać spotkanie. Starcie z Maroko będzie należało do jednych z najtrudniejszych dla Salaha i spółki, ale to nie oznacza, że nie mają szans. Jeśli jakimś cudem uda im się wygrać ten turniej, to ten tekst pójdzie w zapomnienie, a za kilka lat cały świat będzie jedynie pamiętał o tym, że Salah zrobił swoje i wygrał coś dla własnego kraju.