W meczu kończącym 25. kolejkę I Ligi Pogoń Szczecin zremisowała z GKS-em Bogdanka 3:3. Trenerzy obu ekip mieli po tym spotkaniu sporo pretensji do arbitra.
Artur Płatek był zawiedziony postawą swojego zespołu w pierwszej części gry. Miał również sporo uwag, dotyczących decyzji sędziego. Cieszył się jednak z gry Pogoni do samego końca i cennego punktu. – Oglądaliśmy dziś dwie połowy, w których wystąpił inny zespół Pogoni. W pierwszej tylko asystowaliśmy piłkarzom z Łęcznej. Wygląda na to, że niektórzy moi zawodnicy zamiast biegać po boisku, byli jeszcze myślami z koszyczkami w kościele. W drugiej części gry oglądaliśmy już zupełnie inną drużynę. Po straconej bramce nie załamaliśmy się. Pogoń pokazała charakter, grała do końca i dzięki temu doprowadziła do wyrównania. Moim zdaniem sytuacja z 68. minuty, kiedy to Lebedyński przewrócił się w polu karnym, była kluczowa. Sędzia niestety nie dopatrzył się przewinienia, co zaważyło na losach tego spotkania. Gdyby rzut karny został podyktowany, moglibyśmy spokojnie wygrać to spotkanie. Gdyby arbiter lepiej przyjrzał się sytuacji z ostatniej minuty, powinien uznać bramkę strzeloną przez Lebedyńskiego. Z mojego punktu widzenia gol został zdobyty prawidłowo – powiedział szkoleniowiec Pogoni.
Trener gości przyznał, że nie preferuje gry defensywnej i jego zespół zaprezentował się bardzo dobrze. Żałował jedynie tego, że piłkarzom GKS-u nie udało się utrzymać przewagi do końca spotkania. – Czytałem w prasie wypowiedzi, że GKS Bogdanka gra piłkę defensywną. Zarzucano nam, że w każdym spotkaniu tylko się bronimy. Wydaje mi się, że jest to spore nieporozumienie, bo ja takiej gry nie preferuję. Myślę, że dzisiejsze spotkanie było najlepszym dowodem na to, że mój zespół potrafi grać piłką, prowadzić grę i przeprowadzać ciekawe akcje ofensywne. Zagraliśmy dziś dobry mecz, jednak nie udało nam się dowieźć wyniku do końca. To spotkanie dobrze się dla nas ułożyło, bo przez pewien czas prowadziliśmy różnicą dwóch bramek. Żałuję, że po strzeleniu trzeciego gola nie potrafiliśmy się dłużej utrzymać przy piłce. Kiedy szliśmy na konferencję prasową Artur przyznał, że Pogoń zagrała najgorsze spotkanie w rundzie wiosennej. Moim zdaniem jednak jego podopieczni mogą być zadowoleni z tego meczu. Oba zespoły stworzyły bardzo ciekawe widowisko, a spotkanie mogło się kibicom podobać. W końcu nieczęsto ogląda się sześć bramek.Dziwi mnie trochę sytuacja z ostatniej minuty spotkania i kontrowersyjna decyzja o podyktowaniu rzutu karnego. Moim zdaniem nie było ruchu ręki do piłki, więc ciężko mówić o rzucie karnym. Warto też dodać, że czerwoną kartą został ukarany zupełnie inny zawodnik niż ten, który rzekomo dotknął piłkę ręką. Świadczy to tylko o tym, że arbiter nie widział dobrze całej sytuacji – zakończył Mirosław Jabłoński.