Piotr Zieliński, czyli Il Segnore spod ręki Gattuso


To już nie jest piłkarz, który ginie, jak zespołowi nie idzie. Teraz próbuje być liderem na boisku i nadawać tempo drużynie. "Rino" wymyślił go na nowo

14 marca 2021 Piotr Zieliński, czyli Il Segnore spod ręki Gattuso
Grzegorz Rutkowski

Prawdopodobnie jesteśmy świadkami metamorfozy naszego reprezentanta. Piotr Zieliński w końcu nie boi się brania gry na siebie. Mało tego, do odwagi dochodzą liczby, których tak brakowało. To wszystko powoduje, że popularny „Zielu” znów rozkochał w sobie fanów calcio, a w Polsce pojawiają się głosy, że w kadrze może być tak samo.


Udostępnij na Udostępnij na

Wydaje się, że w końcu Piotr Zieliński uwierzył w siebie. Czasami jest tak, że to kryzysy rodzą liderów. W tym sezonie zespół „Azzurrich” w takim dołku właśnie się znajduje. Przetrzebiony kontuzjami, z wahnięciami formy, nieregularnością punktowania To wszystko powoduje dość przeciętny sezon zawodników spod Wezuwiusza. Jednak na przestrzeni całego sezonu wykreował się na nowo „Zielu”, który w końcu zmężniał. Dużą rolę odgrywa w tym Gattuso, który w końcu uwolnił Polaka od zadań w defensywie, aby mógł realizować się w ofensywie.

Poszukiwanie „tego” trenera

Aby dojść do tej pozycji, Piotr Zieliński musiał przejść sporą drogę. Zaczynało się to jeszcze w czasach Sarriego, kiedy były piłkarz Empoli został pierwszym zmiennikiem w zespole z Neapolu. Jego zadanie polegało na tym, by dawać impuls swoimi wejściami na boisko, kiedy drużyna potrzebowała wzmocnienia siły ognia. Jednak nigdy nie dostał prawdziwej szansy w wyjściowej jedenastce na dłuższy okres.

Zmiana zaczęła się dopiero u Carlo Ancelottiego, który postawił na Polaka, widząc w nim szczyptę magii tak cenionej przez wielkich trenerów. Problemem jednak była wiara we własne możliwości. Kiedy Napoli grało dobrze, Zieliński również tak grał, jednak ginął, kiedy zespołowi nie szło. Choć Włoch nigdy nie obwiniał swojego pomocnika za taki stan rzeczy, to jednak nie potrafił go zbudować, dać mu poczucia zaufania, jakiego wydaje się, że „Zielu” potrzebuje.

Takim obdarzył go dopiero Gattuso, o czym wspomina nam jeden z naszych ekspertów, Antoni Partum ze Sport.pl: – U Sarriego Zieliński był ważny, ale głównie pełnił funkcję pierwszego rezerwowego. Dopiero Carlo Ancelotti postawił w pełni na Polaka, ale to Gennaro Gattuso go najbardziej wychwala.

To za kadencji Gattuso stał się – obok Koulibaly’ego i Lolo Insgine – najważniejszym piłkarzem. 

Proces budowy lidera Zielińskiego

Choć brzmi to jak paradoks, bo Piotr Zieliński nigdy nie pokazywał cech przywódczych, to właśnie ostatnio on pcha zespół byłego gwiazdora Milanu do przodu. O czym wspomina nam Radosław Laudański z Calcio Merito: – Wyróżnianie się na tle słabo wyglądających kolegów jest pewną nowością u Piotra Zielińskiego, wcześniej w takich momentach on również przepadał w marazmie. Świadczy to o wielkim rozwoju mentalnym i wysokich umiejętnościach piłkarskich.

Skąd mógł stworzyć się ten plan wykreowania z Polaka postaci wiodącej? Jak wiadomo, potrzeba jest matką wynalazku. Dlatego więc kiedy piłkarze pokroju Mertensa wypadają ze składu, musisz kreować nowych liderów. Niespodziewanie na takiego wyrósł  Piotr Zieliński. Za punkt przełomowy Laudański wskazuje mecz z Granadą: – Przełom nastąpił podczas meczu pierwszego meczu z Granadą w Lidze Europy, wówczas Zieliński był jedyną wyróżniającą postacią w zespole. Potwierdził to w późniejszym meczu z Atalantą, w którym strzelił przepiękną bramkę. Jego zespół grał fatalnie, a Zieliński samodzielnie brał odpowiedzialność za grę i był latarnią nadziei dla załamanych grą swojej drużyny fanów klubu z Kampanii.

To właśnie podczas tego sezonu popularny „Zielu” uwierzył w siebie. Dostrzegają to również włoskie gazety sportowe, które nie boją się pisania „Il Signore” Zieliński. Włosi stwierdzają u Polaka niezwykły rozwój mentalny i to właśnie Gattuso przypisują tę zasługę. Wszyscy przecież pamiętają, jak lepił piłkarzy w Mediolanie. To on odbudowywał tam między innymi Bakayoko. To Włoch wychwala swojego rozgrywającego w mediach i podkreśla, jak jest dla niego ważnym zawodnikiem. Popularny „Rino” nie boi się o nim mówić jak o swoim liderze czy materiale na wielkiego gracza.

https://twitter.com/bartekrzeminski/status/1345804426137767937?s=20

Reggista, Mezzalla, Trequartista = Piotr Zieliński

To wszystko może kumulować się tylko w nim. Przez lata gry we Włoszech, podobnie jak i w polskiej kadrze, Piotr Zieliński odbywał podróż po pozycjach na boisku. Wszak atuty, aby grać na tych wszystkich pozycjach, reprezentant Polski ma. Gdyby zdefiniować jego wszystkie walory, to będzie brzmiało to tak: bajeczna technika, rzadko spotykana obunożność, wielki luz w grze, kreator akcji z umiejętnością ich wykończenia. To tylko pokazuje nam olbrzymi potencjał, jaki w „Zielu” drzemie.

U każdego trenera pełnił inną funkcję. Maurizio Sarri często lubował się w wystawianiu swojego podopiecznego na pozycji reggisty, doceniając jego przegląd pola i umiejętność rozprowadzania piłki właśnie od tyłu. Dzięki temu korzystał z jego atutu napędzenia akcji. Carlo Ancelotti widział w Polaku (podobnie też Gattuso) mezzalę, a więc zawodnika grającego w środku, ale jednak bliżej linii bocznej, np. jak Nicolo Barella w Interze. Dzięki czemu mógł pokazywać swoją kreację z przodu i zostać tak zwanym otwieraczem, który napoczyna rywala w rozegraniu.

Jednak ostatnio popularny „Rino” powrócił do czegoś, co znamy z naszej reprezentacji. Trener Napoli zaczyna ustawiać Polaka coraz częściej na pozycji trequartisty, a więc popularnej „dziesiątki”, co zauważa nasz ekspert Antoni Partum:

Gattuso coraz częściej wystawia go wyżej, wręcz na „dziesiątce”, i od razu widać efekty. Jest zwolniony z wielu zadań defensywnych, więc otrzymuje podania bliżej pola karnego, co przekłada się na bramki i asysty

Plusy tej zmiany dostrzega nasz drugi głos, Radosław Laudański: – Trener Gattuso, widząc potencjał w jego strzałach z dystansu, nakazał mu to robić częściej, co w 2021 roku przyniosło zamierzony skutek. Mowa tu o trzech bramkach zdobytych po strzałach zza pola karnego.

Realne double-double

Choć „Azzurri” są w dołku, to Piotr Zieliński statystycznie rozgrywa swój najlepszy sezon w klubie z Neapolu od swego przybycia. Wystarczy spojrzeć na wykres poniżej. Z niego możemy łatwo wyczytać, że w tym sezonie jest realna szansa na podwójną zdobycz, a więc double-double. Mało tego, już po 26 kolejkach osiągnął swój rekord bramek i asyst. Przebicie takiego sufitu, bo przecież nie z liczb na boisku we Włoszech go rozliczano, powoduje dodatkowy zastrzyk pozytywnej energii na resztę sezonu.

Wszystkie te zdobycze nie byłyby możliwe, gdyby nie zmienił się styl gry Neapolu. Bo choć Piotr Zieliński dalej gra swoje, to charakter Gattuso odbija się na drużynie. W tym sezonie, tak jak i całe Napoli, Zieliński gra bardziej bezpośrednio, przez co tu już nie ma nic z filozofii Sarriego. Teraz w cenie są doskok i umiejętność szybkiego kontrataku. To wszystko pozwala grać wychowankowi Zagłębia Lubin do przodu, a nie jak w minionych latach – bezpieczne klepanie piłki od tyłu. Aby lepiej zrozumieć rolę Polaka, warto obejrzeć poniższy skrót meczu z Bologną. To na nim widać, czego wymaga od swojej drużyny i każdego jej piłkarza były reprezentant Włoch.

Pora na punkt zwrotny w kadrze?

Tutaj Piotr Zieliński ma spore straty u kibiców. Bo choć momentami umiał w Neapolu cieszyć publiczność, to sympatykom reprezentacji kojarzy się raczej z nieudolnością. Jednak czy może być lepszy moment niż najbliższe zgrupowanie, by to odmienić? Sam prezes Boniek nakręca oczekiwania:

Zieliński jest jednym z pięciu najlepszych pomocników w Europie. Gdyby miał w sobie trochę więcej złości, to rozmawialibyśmy o prawdziwym mistrzu. To pozytywny, uprzejmy, dobry człowiek, który jest gotowy na to, by grać w każdej drużynie. Dobrze radziłby sobie, gdyby trafił do Barcelony. Zbigniew Boniek w Radiu Kiss Kiss

Takie słowa mogą pokazywać, że sternik polskiej piłki oczekuje od Zielińskiego właśnie takiej gry w reprezentacji. Kibice nie chcą ułożonego, grzecznego Piotrka. Sympatycy reprezentacji chcą w niej „Il Seniora” Zielińskiego. Człowieka, który weźmie na swoje barki kreacje sytuacji dla Roberta Lewandowskiego, a czasem nawet go wyręczy, oddając dobry strzał zza pola karnego. Czyli dokładnie to, co teraz robi w lidze włoskiej dla swojego klubu.

Misja Sousy to reaktywacja „Ziela”

Okoliczności, by wreszcie być pozytywną postacią w kadrze, są sprzyjające. W końcu kadrę objął Paulo Sousa, człowiek, który rozumie calcio. Zna ligę włoską. Kto lepiej pomoże odpalić Zielińskiemu niż człowiek, który w reprezentacji Portugalii był piłkarzem regulującym tempo, a przede wszystkim inteligentnym?

Głos w tej sprawie Antoniego Partuma jest dość powściągliwy: – Myślę, że od dawna Zieliński jest bardzo ważnym graczem kadry. Nie wiemy jednak, jaki plan na reprezentację ma Paulo Sousa, więc trudno wróżyć z fusów. Mimo to redaktor „Calcio Merito” jest bardziej nastawiony pozytywnie i twierdzi, że jest szansa na zobaczenie gracza Napoli w takiej formie, w jakiej jest w klubie. Warunek to znaleźć drugiego zawodnika, który stworzyłby duet: – Gracze pokroju Zielińskiego grają u Sousy na pozycji fantasisty. Jednak z reguły fantasistów musi być dwóch do grania. Dlatego trzeba by znaleźć partnera w reprezentacji dla „Ziela” do tego systemu gry. Aktualnie podobne rozwiązanie taktyczne widzimy w Romie Paulo Fonseki, w której rolę fantasistów pełnią Mkhitaryan i Pellegrini.

Trudno się nie zgodzić z Laudańskim, że to właśnie znalezienie tego drugiego będzie największą misją dla nowego selekcjonera, bo jeśli ktoś ogląda uważnie ligę włoską i śledzi poczynania Piotra Zielińskiego, to wie, że nie jest demonem szybkości na pierwszych metrach. Dlatego w tym układzie może być Pellegrinim. W tym wypadku trzeba jeszcze znaleźć Mkhitaryana, być może to Sebastian Szymański będzie próbowany w tej roli.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze