Piotr Stokowiec i ŁKS. Trudne początki nowego szkoleniowca beniaminka


Czy zmiana trenera łódzkiego klubu miała jakiś sens?

25 listopada 2023 Piotr Stokowiec i ŁKS. Trudne początki nowego szkoleniowca beniaminka
Tomasz Folta / PressFocus

12 października Piotr Stokowiec został nowym szkoleniowcem ŁKS-u. Za nami zatem już ponad miesiąc pracy doświadczonego trenera w zespole z al. Unii 2. W tym czasie łodzianie nie zanotowali żadnego postępu w grze. Beniaminek okupuje ostatnie miejsce w tabeli. Boiskowa postawa i dorobek punktowy ełkaesiaków nie dają żadnych powodów do optymizmu.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeśli ktoś myślał, że odrobienie w poprzedniej kolejce trzybramkowej straty w meczu z Piastem będzie momentem przełomowym dla łodzian, w piątek srodze się zawiódł. ŁKS nie sprostał Zagłębiu. „Miedziowi” nie potrafili wygrać w lidze od sześciu spotkań, ale w Łodzi przełamali złą passę. Zupełnie inaczej niż gospodarze. Ełkaesiacy na ligowe zwycięstwo czekają od 20 sierpnia.

Piotr Stokowiec – specjalista od sytuacji kryzysowych?

Za nami miesiąc pracy nowego szkoleniowca ŁKS-u. Piotr Stokowiec tego czasu z pewnością nie nazwałby miesiącem miodowym. Wręcz przeciwnie – już na początku swojej przygody z łódzkim klubem przekonał się, jak trudne zadanie przed nim stoi. Stokowiec został ściągnięty do Łodzi z łatką specjalisty od wyciągania drużyn z kryzysu. Wszak w przeszłości sprawdził się w roli ratownika w Lechii Gdańsk, utrzymał też Zagłębie na finiszu sezonu 2021/2022. Sam zresztą po podpisaniu umowy z ŁKS-em przekonywał, że jest przygotowany na postawione przed nim zadanie.

Zdaję sobie sprawy z powagi sytuacji. Byłem zresztą już w podobnej i wierzę, że razem osiągniemy cel. Piotr Stokowiec po zawarciu umowy z łódzkim klubem

W jego słowa wierzyli też działacze beniaminka. Cóż im jednak pozostało. Wszak łatwiej było wymienić sztab szkoleniowy, niż dokonać kolejnej rewolucji kadrowej w szorującej po dnie ligowej tabeli drużyny. Nawet jeśli oznaczało to kolejne rozstanie z Kazimierzem Moskalem, ulubieńcem łódzkiej publiczności.

Trener ważniejszy od transferów

Z drugiej strony w kuluarach słychać głosy, że środki przeznaczone na wynagrodzenie dla nowego sztabu trenerskiego wystarczyłyby na apanaże dla dwóch doświadczonych graczy do środka pola. Włodarze klubu nie zdecydowali się jednak na kolejne transfery. Być może również dlatego, że dotychczasowe nabytki (przed sezonem doszło do drużyny 10 nowych zawodników) niemal w komplecie okazały się zupełnie nietrafione. Nie chciano podejmować kolejnych ryzykownych ruchów kadrowych, zwłaszcza że do zimy wybór ograniczony byłby jedynie do graczy bez kontraktów.

Wierzono zatem, że Stokowiec odmieni oblicze łodzian i z dotychczasowej kadry wyciśnie maksimum. Sprzymierzeńcem nowego szkoleniowca nie był ligowy terminarz. ŁKS z jednej strony czekały pojedynki z ligowymi potentatami (Lechem, Śląskiem) i pucharowy mecz z mistrzem Polski. Z drugiej na rozkładzie były też Górnik, Piast i Zagłębie, czyli zespoły, z którymi – przynajmniej w teorii – łodzianie powinni nawiązać wyrównaną walkę. Dziś wiemy, że były to tylko pobożne życzenia.

Piotr Stokowiec – od początku pod górę

Zaczęło się od porażki w Poznaniu, ale ta przyjęta została ze zrozumieniem. Podkreślano klasę rywala i krótki czas, jaki miał szkoleniowiec na zapoznania ze swoim nowym zespołem. Prawdziwym sprawdzianem miał być mecz u siebie z Górnikiem, który zakończył się spektakularną klęską. Drużyna ze Śląska wygrała aż 5:0 po fatalnych błędach w defensywie ŁKS-u. Kolejne mecze z Rakowem (pucharowy) i Śląskiem, chociaż zakończyły się porażkami, dawały nadzieję, że ŁKS powoli wraca na właściwe tory. Aż przyszło spotkanie z Piastem. Po 30 minutach gry wydawało się, że czeka nas powtórka ze spotkania z Górnikiem. Goście prowadzili 3:0, ale czerwona kartka dla przyjezdnych i determinacja łodzian sprawiły, że starcie zakończyło się podziałem punktów. Jak się okazało, był to tylko tymczasowy przebłysk formy. Wyjątek potwierdzający regułę. W piątek wszystko wróciło do normy. ŁKS przegrał z Zagłębiem po kiepskiej grze i błędach w defensywie.

Matematyki nie oszukasz

Z matematycznego punktu widzenia jest gorzej niż źle. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko ligowe starcia, bilans Stokowca to jeden punkt w pięciu spotkaniach (nie liczymy przegranego po dogrywce pojedynku z Rakowem w Pucharze Polski). ŁKS traci do bezpiecznego miejsca w tabeli aż siedem punktów, i to do Cracovii, która rozegrała dwa mecze mniej. Jeszcze gorzej wygląda bilans bramkowy łodzian w meczach pod wodzą Stokowca. Ełkaesiacy stracili aż 15 bramek, w tym czasie strzelili 5.

Dużo zmian, mało efektów

Wydaje się, że nowy trener ŁKS-u dobrze diagnozuje problemy, ale niekoniecznie znajduje sposoby na ich rozwiązanie. Bolączką łodzian jest ich gra w defensywie. Tak zresztą było już za kadencji Kazimierza Moskala. Łodzianie w tym sezonie stracili 34 bramki, co jest najgorszym wynikiem w lidze. Stokowiec szuka nowych zestawień personalnych. W każdym meczu pod jego wodzą linię defensywną łodzian tworzyli inni zawodnicy.

Z Lechem: Bobek – Dankowski, Nacho, Louveau, Flis
Z Górnikiem: Bobek – Szeliga, Nacho, Marciniak, Flis
Ze Śląskiem: Arndt – Dankowski, Nacho, Marciniak, Tutyskinas
Z Piastem: Bobek – Dankowski, Gulen, Marciniak, Tutyskinas
Z Zagłębiem: Bobek – Szeliga, Gulen, Marciniak, Tutyskinas

Zmian było zatem wiele, łącznie z rotacją na pozycji bramkarza (Arndt bronił również w meczu Pucharu Polski z Rakowem). Chwalony na początku sezonu Aleksander Bobek wyraźnie zalicza spadek formy. Problem w tym, że jest jedynym młodzieżowcem w kadrze łodzian, który prezentuje ekstraklasowy poziom. Dlatego z reguły i tak wybiega w podstawowym składzie, bo łodzianie muszą uzyskać wymagany regulaminem rozgrywek minimalny limit minut młodzieżowców przebywających na boisku. Bobkowi nie pomagają też koledzy z defensywy. Wystarczy wspomnieć, że liderem bloku obronnego pod wodzą Stokowca został ponownie Adam Marciniak, który z racji wieku momentami nie nadąża za napastnikami rywali. Inni stoperzy zawiedli jednak w tym sezonie już tyle razy, że Marciniak i tak może liczyć na miejsce w wyjściowym składzie.

Problem tkwi w głowach?

Postawa defensywy to jedno, ale łodzianie mają również problem z nastawieniem mentalnym. W tym sezonie wielokrotnie tracili bramki jako pierwsi, co zdecydowanie podcinało im skrzydła. Zdaje sobie z tego sprawę sztab trenerski łodzian. Stokowiec próbuje nauczyć ełkaesiaków odwracania losów pojedynku, na razie jednak (poza meczem z Piastem) sztuka ta mu się nie udaje.

Bycie piłkarzem to nie tylko umiejętności, ale i odpowiednia mentalność. W meczu z Zagłębiem tej mentalności nam zabrakło. To są elementy, które nie są łatwe do wypracowania, a my na tym polu mamy dużo do poprawy. Szkoda mi moich zawodników, z drugiej strony jestem na nich bardzo zły, że nie umieli zareagować na pewne boiskowe sytuacje, które już przerabialiśmy. W ostatnim czasie wydawało się, że idziemy do przodu, teraz jednak zrobiliśmy dwa kroki w tył. Piotr Stokowiec po meczu z Zagłębiem

Napastnicy na mały plus

Gdzie można szukać zatem jakichkolwiek pozytywów? Pod wodzą Stokowca nieco odblokowali się napastnicy. Z pięciu bramek zdobytych w tym czasie przez ŁKS aż cztery strzelili atakujący (pod warunkiem, że tak zaklasyfikujemy również Janczukowicza). Dwa razy do siatki trafił Jurić, gola zdobył też Tejan. Holender jest zresztą jednym z nielicznych graczy, który na boisku nie poddaje się mimo niesprzyjających okoliczności. Bywa jednak w swoich działaniach osamotniony, a w walce z czterema rywalami z góry skazany jest na niepowodzenie.

Piotr Stokowiec: Musimy zdobyć jakieś punkty jesienią

Czy ŁKS pod wodzą Stokowca ma jakieś szanse na utrzymanie? Wydaje się, że problem tkwi nie tyle w umiejętnościach sztabu szkoleniowego, ile w jakości zawodników, których trenerzy mają do dyspozycji. Dorobek punktowy łodzian jest kompromitujący, a do końca tegorocznych zmagań pozostały jeszcze tylko trzy spotkania, w tym prestiżowe starcie z Legią Warszawa. Nie odkryjemy Ameryki, jeśli stwierdzimy, że łodzianie nie będą faworytem tego spotkania.

Stokowiec stawia sprawę jasno.

Zrobię wszystko, by podnieść głowy piłkarzy i w końcówce tegorocznych rozgrywek wygrać jakieś spotkania. Jeśli chcemy się utrzymać, to absolutnie musi pojawić się na naszym koncie jeszcze jakaś zdobycz punktowa tej jesieni. Stokowiec o celach na końcówkę tegorocznych zmagań

„Jakieś” punkty mogą jednak nie wystarczyć. Wydaje nam się, że jeśli ŁKS chce zachować chociaż resztki szans na utrzymanie, do końca roku musi zdobyć co najmniej cztery oczka. W innym wypadku łodzianie rundę wiosenną będą mogli potraktować jako przygotowanie do nowego sezonu w Fortuna 1. Lidze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze