Nigdy się nie poddawaj, czyli historie piłkarzy, którzy wrócili do gry po poważnych kontuzjach


Oni pokonali poważne urazy i przypomnieli o sobie w świecie piłki

2 lutego 2021 Nigdy się nie poddawaj, czyli historie piłkarzy, którzy wrócili do gry po poważnych kontuzjach
Franco Romano / Sipa / PressFocus

Potwierdziła się fatalna diagnoza dla Krystiana Bielika. Polak drugi raz zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Około rok temu wydarzyło się dokładnie to samo. Mimo wszystko każdy żył jeszcze nadzieją, że to nic poważnego, a na pewno nie tak, jak zakładał najczarniejszy scenariusz. Niestety kolejny raz się on potwierdził. Teraz, w perspektywie zbliżającego się Euro, brzmi to jak wyrok. Jednak dla podniesienia na duchu i pokrzepienia 23-latka warto przypomnieć historie piłkarzy, którzy pokonali powtarzające się poważne kontuzje i wrócili do gry.


Udostępnij na Udostępnij na

Kontuzja, jaka by nie była, nigdy nie jest pożądana przez piłkarza. Zerwanie więzadła krzyżowego to szczególnie fatalna wiadomość. Zwykle wiąże się z minimum kilkumiesięcznym rozbratem z piłką, a potem czeka długotrwała, żmudna rehabilitacja i dopiero powolny powrót do gry. Nie można zbyt szybko i intensywnie wprowadzać wracającego po kontuzji piłkarza. Proces ten jest niezwykle długi i wymagający precyzji. Jednak jak najbardziej do wykonania, co potwierdzają niżej wymienione przykłady.

Polacy też to przezwyciężali

Pierwszy piłkarz, który przychodzi na myśl, gdy myślimy o dwóch poważnych kontuzjach, to prawdopodobnie Arkadiusz Milik. Dobrze pamiętamy, że praktycznie rok po roku zerwał więzadła w kolanie. Ledwo zdążył wykurować się po jednym, a już nabawił się drugiego urazu. Mówiąc o przypadku Milika, warto wspomnieć, w jaki sposób pierwszy raz doznał tego urazu.

W jednym z meczów reprezentacji Polski Polak upadł na ziemię po starciu z zawodnikiem rywali. To właśnie ten upadek i uderzenie kolanem o podłoże spowodowały ogromny ból, który potem okazał się mieć poważną przyczynę. Co ciekawe, Milik jeszcze kilka minut truchtał po boisku, gdzie był jednak tylko statystą, dopóki nie został zmieniony. Ponowne zerwanie, tym razem w spotkaniu Napoli, to już bardziej typowy ruch, który powoduje zerwanie więzadeł. Zbyt gwałtowny wykrok, może nie do końca równe boisko – to wystarczy, by potem męczyć się przez kolejne kilka miesięcy. Jednak Milik wrócił do gry i już kolejny rok mija spokojnie, bez komplikacji czy odnowienia. Obecnie wiadomo, że miał gorszy czas, ale ciągle gra w jednej z najlepszych lig oraz w jednym z najlepszych zespołów w Europie.

***

Niełatwą przeszłość, jeśli chodzi o urazy kolana, ma inny Polak – Rafał Wolski. Kariera wychowanka Legii Warszawa nie była imponująca, ale w dużej mierze spowolniły ją i przeszkodziły w niej liczne kontuzje. Również rok po roku zerwał więzadła, opuścił wiele spotkań, stracił sporo czasu. Przytrafiały mu się też inne urazy, które przeszkadzały i uniemożliwiały grę. Z czasem doszedł do pełnej sprawności. Gra w Wiśle Płock, zaliczył epizod we Fiorentinie czy Mechelen. Mimo zdrowotnych przeciwności nie podłamał się przytrafiającymi się kontuzjami i nadal gra w piłkę, choć na niższym poziomie, niż mu prognozowano.

***

Teraz troszkę cofnijmy się w czasie. Piłkarzem, który dwa razy doznał tego poważnego urazu, jest niegrający już w piłkę Mirosław Szymkowiak. Działo się to, gdy był w młodym wieku, bo mając 18 i 19 lat. Druga kontuzja, podobnie jak u Milika, przytrafiła się niedługo po pierwszej. Również obie nogi ucierpiały, raz jedna, raz druga. Mimo czasu, który stracił, gdy wrócił, wiele razy mógł się jeszcze cieszyć z odnoszonych sukcesów. Świętował mistrzostwa kraju czy grał w pierwszej reprezentacji.

Wielcy wracali do gry

Luis Nazario de Lima, szerzej znany jako Ronaldo. Z powrotów po poważnych kontuzjach mógłby dawać wykłady. Pół żartem, pół serio, ale wielokrotnie borykał się z kolanem. Miał z nim spore problemy, zrywał więzadła rzepki. Gdy pierwszy raz tego doświadczył i wydawało się, że zaleczył uraz, przyszedł kolejny cios. Rozegrał zaledwie kilka minut, a ponownie stało się to, co kilka miesięcy wcześniej. Z następnymi problemami z kolanem poradził sobie wzorcowo. Nie dość, że wrócił i zagrał na mundialu w 2002 roku, to został królem strzelców, a Brazylia triumfowała. Na ten turniej sprawił sobie szczególną fryzurę, z którą jest kojarzony do dziś. Miała ona odwrócić uwagę od niedawnego urazu. I to się udało!

***

Roberto Baggio również nie miał łatwo. Raz po zerwaniu więzadeł krzyżowych miał bardzo długi rozbrat z piłką. Opuścił sporo spotkań. Potem ta kontuzja już mu nie dokuczała, ale pojawiały się inne. Odzywała się kilka razy łąkotka, pojawiały się różne, mniej lub bardziej poważne urazy. Mimo przytrafiających się absencji Włoch zawojował swój kraj. Wspaniałe liczby w Juventusie, Fiorentinie czy klubach z Mediolanu. Czasu by brakło, aby mówić o jego znakomitych rzutach wolnych czy świetnej kontroli piłki. Nie złamały go kontuzje, a on pokazał swój potencjał i umiejętności w pełnej krasie.

Ciagle grają i dobrze się mają!

Do grona największych nieszczęśliwców, jeśli chodzi o przytrafiające się kontuzje, można zaliczyć Sergio Asenjo. Hiszpański bramkarz aż cztery (!) razy zrywał więzadła w kolanie. Trzy razy w jednej nodze i raz w drugiej. Niejeden piłkarz dałby sobie spokój, skończył z piłką, zajął się menadżerką czy czymś z tym związanym. Inni może tak, ale nie Asenjo! Musi mieć silny charakter, który doprowadził go do Atletico Madryt, jednego z najlepszych klubów w Hiszpanii. Obecnie gra w Villarrealu, a kontuzje omijają go szerokim łukiem. Chyba już swoje przeżył.

***

Przykład Alessandro Florenziego może mieć charakter moralizatorski. Taka kontuzja to oczywiście bardzo trudny czas, z którego zawodnik chce jak najszybciej uciec. Z tym że w takim przypadku nie ma się co nadto spieszyć. Wręcz przeciwnie – należy odczekać mecz czy dwa. Nie zbawi on nas, a może uchronić od odnowienia urazu i ponownego żmudnego procesu powrotu do zdrowia i sprawności. Florenzi pierwszy raz wrócił po zaskakujących czterech miesiącach. Radość szybko prysła, ponieważ za kilka dni sytuacja się powtórzyła, więzadło nie wytrzymało i musiał przeżywać to wszystko od nowa. Nie przeszkodziło mu to, gdy był już całkiem zdrowy i gotowy do gry, aby robić to naprawdę dobrze, a może nawet lepiej niż wcześniej.

***

Długi rozbrat z piłką spowodowany kontuzją to dla piłkarza wielka próba. Chwile załamania po usłyszeniu diagnozy, złość podczas patrzenia na normalnie trenujących i grających kolegów, aż wreszcie radość z małych kroczków zbliżających do wyczekiwanego wyzdrowienia. Często zawodnicy potrzebują pomocy pod względem mentalnym, czasem radzą sobie z tym sami. Co musi dziać się w ich głowie, gdy muszą przechodzić przez to drugi raz? Dziś w takiej sytuacji jest Krystian Bielik. Żal rozbudza fakt, że raz, szczęśliwie dla niego, wielki turniej został przesunięty o rok, a teraz, gdy myślał, że będzie w gronie kandydatów do wyjazdu, przytrafia się znowu taka historia. Jednak nadzieją niech będzie to, że wymienieni zawodnicy oraz wielu innych, niewspomnianych graczy przezwyciężyło trudne momenty, wróciło do gry oraz robią czy robili to na wysokim poziomie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze