Wystartowały igrzyska olimpijskie, a wraz z nimi 27. turniej mężczyzn w piłce nożnej. Warto przyjrzeć się bliżej drużynom grającym w Brazylii oraz potencjalnym gwiazdom tego wspaniałego sportowego święta. Wskazanie faworyta nie jest wielkim problemem, ale już Francuzi pokazali, że nie zawsze przewidywania bukmacherów muszą się sprawdzać. Kto więc oczaruje nas na brazylijskiej imprezie?
Faworyt jest jeden…
…i jest nim Brazylia. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. „Canarinhos” mają cały czas w pamięci upokorzenie sprzed dwóch lat, kiedy to Niemcy ograli ich aż 7:1, oraz porażkę na igrzyskach w Londynie, kiedy to pomoc Neymara wystarczyła tylko na drugie miejsce. Tym razem jest bardzo podobnie, gracz Barcelony, który jest absolutną gwiazdą całej imprezy, ma być głównym architektem zwycięstwa Brazylii, a wspomagać go mają: jego klubowy kolega z Barcelony Rafinha, Marquinhos z Paris Saint-Germain czy Felipe Anderson z Lazio.
W porównaniu z resztą stawki Brazylia wygląda najbardziej okazale. Oczywiście, ambitne plany gospodarzy z pewnością będą chcieli pokrzyżować Niemcy, którzy zawsze mają świetne drużyny młodzieżowe. Nasi zachodni sąsiedzi wydają się największym zagrożeniem dla Brazylijczyków w kontekście zwycięstwa na igrzyskach. A ich liderem ma być znany z występów w Borussii mistrz świata z 2014 roku – Matthias Ginter. Swoją istotną rolę piłkarz ten potwierdził już w pierwszym meczu Niemiec z Meksykiem rozegranym w Salvadorze, kiedy strzelił bramkę ratującą dla swojej drużyny cenny punkt.
Matthias Ginter swoją istotną rolę potwierdził już w pierwszym meczu Niemiec z Meksykiem, kiedy strzelił bramkę ratującą dla swojej drużyny cenny punkt.
Gwiazdozbiór
Mimo że na igrzyskach bardzo rzadko grają piłkarze ze światowej czołówki, na brazylijskich boiskach kilka gwiazd znaleźć możemy. Nie są to co prawda nazwiska tak głośne jak te z Pekinu z 2008 roku, kiedy Argentyna przywiozła do Chin Messiego, Aguero, Di Marię, Mascherano czy Riquelme, ale znanych twarzy nie brakuje.
Poza wspomnianymi Brazylijczykami czy Ginterem na igrzyska wybrali się z Niemiec bracia Benderowie oraz Max Mayer z Schalke. W kadrze Kolumbii jest pamiętany z udanego występu w mundialu w 2014 roku Teofilo Gutierrez, Argentyńczycy powołali m.in. Angela Correę z Atletico Madryt, a broniący tytułu Meksykanie – Oribę Peraltę – strzelca czterech bramek z poprzednich igrzysk.
Mecz Nigeryjczyków z Japonią wyklarował bardzo szybko nową gwiazdę imprezy w osobie Oghenekaro Etebo – strzelca aż czterech goli.
W Korei Południowej (brązowym medaliście igrzysk z Londynu) liderem powinien być Son Heung-min z Tottenhamu, wspomagany m.in. przez Suk Hyun-juna z FC Porto. Natomiast w Nigerii John Obi Mikel z londyńskiej Chelsea, aczkolwiek pierwszy mecz Nigeryjczyków z Japonią wyklarował bardzo szybko nowa gwiazdę imprezy w osobie Oghenekaro Etebo – strzelca aż czterech goli przeciwko Azjatom. Dwudziestolatek z portugalskiego Feirense pokazał się z bardzo dobrej strony i o ile podtrzyma formę z pierwszego spotkania, nowy sezon zacznie w znacznie silniejszym klubie.
Polski akcent
Niestety naszym reprezentantom nie udało się awansować na igrzyska. Nie oznacza to jednak, że nie ma w Brazylii polskich akcentów. Takim najmniej spodziewanym jest dobry występ Romella Quioto, który w brawach Hondurasu strzelił gola w meczu przeciwko Algierii, walnie przyczyniając się do zwycięstwa swojej drużyny w pierwszym meczu turnieju olimpijskiego. Quioto mogą pamiętać kibice ekstraklasy z występów w barwach krakowskiej Wisły. Kto wie, może Honduranin okaże się kolejną gwiazdą igrzysk?
***
Ogromna szkoda, że na tak wspaniałej imprezie brakuje Polaków, jednak mimo to igrzyska z pewnością przyniosą wiele pięknych i emocjonujących widowisk. A na pytanie, czy Brazylia i Neymar sprostają roli murowanego faworyta, odpowiedź dadzą brazylijskie boiska. Przed nami wspaniałe kilka tygodni sportowej rywalizacji.