W pierwszym niedzielnym meczu szóstej kolejki T-Mobile Ekstraklasy Łódzki Klub Sportowy pokonał 1:0 na wyjeździe Cracovię. Jest więc to udany debiut Michała Probierza w roli trenera drużyny z alei Unii. W innej sytuacji jest Jurij Szatałow, który ma chyba nóż na gardle.
W 6. kolejce przy ulicy Kałuży w Krakowie w słoneczne popołudnie zmierzyły się przedostatnia z ostatnią drużyną T-Mobile Ekstraklasy. I było to widać na murawie w pierwszych dwóch kwadransach. Jedyna sytuacja, kiedy można było poderwać się z fotela, to ta z 11. minuty. Wówczas Wolodja Papikjan zaliczył świetne podanie do Sebastiana Szałachowskiego, lecz skrzydłowy z Łodzi w sytuacji sam na sam nie zachował się najlepiej i na strachu Cracovii się skończyło.
Skoro brakowało składnych akcji na boisku, to zagrożenie ŁKS stwarzał głównie ze stałych fragmentów gry, lecz niewiele z tego wynikało. Do czasu, a konkretniej do 30. minuty. Właśnie wtedy łodzianie świetnie rozegrali rzut wolny, który dał im bramkę. Marek Saganowski wyłożył piłkę do Marcina Kaczmarka, ten dograł na głowę Antoniego Łukasiewicza, który skierował futbolówkę głową do siatki Wojciecha Kaczmarka.
Po stracie bramki Cracovia wzięła się do roboty. Zaczęła grać dużo lepiej i co najważniejsze, szybciej. Mogła zostać nagrodzona w 42. minucie, lecz Andraż Struna w doskonałej okazji minimalnie chybił. Do przerwy 1:0 dla ŁKS-u.
Pierwszy kwadrans drugiej części gry nie stał na wysokim poziomie. Cracovia wymieniała podania, ale im bliżej była łódzkiej bramki, tym gorzej. Zmieniło się to po godzinie gry. Najpierw świetną okazję miał Niedzielan, ale jego strzał w ostatniej chwili wybronił Velimirović. Kilka minut potem jeszcze bliżej strzelania gola był Van der Biezen, który nie wykorzystał małego kiksa Kaczmarka. Zawodnik ŁKS-u tak chciał zatrzymać na skrzydle Ntibazonkizę, że podał do rywala. Na jego szczęście Holender nie zachował się jak rasowy snajper.
Cracovia poprawiła nieco grę w drugiej części gry, lecz nie wystarczyło to na dobrze dysponowany dziś Łódzki Klub Sportowy, który sprawiał wrażenie bardziej zmotywowanego. Przyszedł Michał Probierz i ŁKS odbił się od dna. A Cracovia? Spadła na ostatnie miejsce i Jurij Szatałow i jego podopieczni mają nóż na gardle.
Kto by pomyślał, że trener i kilku zawodników,
którzy jeszcze nie zgrali się z drużyną zrobi
taką różnicę. Wydaję się, że ŁKS przestanie
być "chłopcem do bicia" :)
-----------------------------------------------------
http://fep.za.pl - rozbudowany i darmowy manager
piłkarski