Mecz 1/16 finału Ligi Europy między FC Porto i Manchesterem City zakończył się zwycięstwem Anglików 2:1. Pierwszą bramkę po świetnym podaniu Hulka strzelił Varela, a gola wyrównującego dla gości zdobył obrońca FC Porto, Alvaro Pereira. Wygraną podopiecznym Manciniego dał Sergio Aguero.
Pierwszy kwadrans na pewno nie zachwycił kibiców na Estadio do Dragao. Przeważały nieudolne próby przedostania się pod bramkę przeciwnej drużyny. Najbardziej aktywny był Mario Balotelli, który dwa razy został złapany na pozycji spalonej. Z minuty na minutę mecz nabierał tempa. W 20. minucie groźnie było pod bramką FC Porto, gdy trudne dośrodkowanie Heltonowi podarował Nasri. Bramkarz Porto odbił piłkę, która trafiła później do Richardsa, a strzał Anglika został wybity przez brazylijskiego golkipera.
Chwilę później Nasri otrzymał dobre podanie i w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać dobrze dysponowanego Heltona. Mimo przewagi Manchesteru City to piłkarze Porto otworzyli wynik meczu. W 28. minucie po lewej stronie znalazł się Hulk. Brazylijczyk świetnie wbił piłkę w pole karne, a tam nogę dostawił Varela. Joe Hart był bez szans i na tablicy wyników było już 1:0. Piłkarze „Citizens” nie zwalniali tempa i chwilę po stracie bramki w stuprocentowej sytuacji znalazł się Balotelli. Włoch nie skorzystał tym razem ze swojego geniuszu i trafił wprost w Heltona, zaprzepaszczając szansę na remis.
W ostatnim kwadransie pierwszej części spotkania Joao Moutinho zastosował wślizg na Nasrim, co spowodowało kontuzję Portugalczyka i kilkuminutową przerwę w grze. Do głosu chciał dojść także Balotelli, ewidentnie szukając zaczepki, ale nie został jednak dopuszczony do epicentrum całej sytuacji przez kolegów z boiska. Po chwili gra została wznowiona, a jej tempo nieco spadło. Dobrą okazję miał w 38. minucie Lucho Gonzalez, ale jego niezły strzał został zablokowany przez Lescotta. W końcówce pierwszej połowy „Citizens” szukali okazji do wyrównania, ale byli mniej skuteczni niż rywale. W ostatniej minucie piłka trafiła jeszcze na drugą stronę, zajął się nią Hulk, ale jego strzał był niecelny. Na Estadio do Dragao piłkarze obu drużyn schodzili do szatni przy stanie 1:0 dla gospodarzy.
Drugą połowę rozpoczęła gra w środku pola. Pierwsza groźna okazja miała miejsce po pięciu minutach gry, kiedy to w pole karne gospodarzy wbiegł Micah Richards, a jego strzał trafił w słupek. Kibice na stadionie wstali z miejsc, ale gra toczyła się dalej, a wynik się nie zmienił. Obrońca FC Porto, Alvaro Pereira, został bohaterem… Manchesteru City. Skąd takie stwierdzenie? W 55. minucie spotkania świetnie w pole karne „Smoków” dośrodkował Yaya Toure, a o spadającą piłkę walczyli Mario Balotelli i Alvaro Pereira. Pojedynek wygrał ten drugi, który z niewiadomych przyczyn wbił piłkę do własnej bramki.
Gospodarzom nie podobał się wynik i od razu zaczęli atakować. W 60. minucie rzut wolny dla FC Porto odgwizdał arbiter Cuneyt Cakir. Świetnym strzałem popisał się Hulk, ale futbolówkę wybił w ładnym stylu Joe Hart. Przez kolejny kwadrans brakowało podbramkowych okazji z obu stron. W końcu boisko opuścił Mario Balotelli, a w jego miejsce wszedł Sergio Aguero, co miało podwyższyć tempo meczu. Tak się właśnie stało, o czym świadczy bramka zdobyta w 85. minucie. Świetne podanie otrzymał Yaya Toure, który obsłużył Sergio Aguero, a Argentyńczyk bez problemów wbił piłkę do pustej bramki.
Mecz na Estadio do Dragao zakończył się zwycięstwem gości. To sprawia, że szanse Porto na awans do 1/8 finału są bardzo małe. Mimo to ze zniecierpliwieniem czekamy na rewanż, który odbędzie się w Manchesterze.