Polacy zaczęli eliminacje Euro 2020 od zwycięstwa 1:0 na trudnym terenie z Austrią. Po tym meczu należy jednak wyciągnąć kilka wniosków, które trudno nazwać pozytywnymi. Jednym z nich jest mimo wszystko to, kto powinien grać obok Roberta Lewandowskiego w napadzie naszej reprezentacji.
Gra Polaków w dzisiejszym meczu, mówiąc najdelikatniej, nie powalała i nie urywała żadnej części ciała. Nadal nie gramy najpiękniejszej piłki i mamy drobne problemy z takimi rzeczami jak celność podań i strzałów. W zasadzie po tym meczu najbardziej można pochwalić jednego piłkarza – Krzysztofa Piątka.
Piątek najlepszym napastnikiem
Dzisiejsza gra Krzysztofa Piątka stała na bardzo wysokim poziomie. Napastnik AC Milan spędził na boisku raptem nieco ponad pół godziny i nie tylko strzelił gola na wagę trzech punktów, ale też w pewnym momencie wydatnie odciążył Roberta Lewandowskiego z kreowania gry ofensywnej Polaków. Jednocześnie Piątek dosyć długo czekał na wejście i pojawił się na boisku dopiero w momencie, gdy urazu doznał Piotr Zieliński. Wcześniej z murawy zszedł Milik i wówczas wpuszczono Przemysława Frankowskiego.
Wracając do dzisiejszej gry Piątka, spisał się on znacznie lepiej niż Arkadiusz Milik, który był jednym z najsłabszych Polaków na boisku w pierwszych 45 minutach. Efektem tego było to, że piłkarz Napoli nie wybiegł już na drugą połowę. Podczas gdy wielu kibiców twierdziło, że to właśnie Milik powinien stanowić z Lewandowskim duet napastników, ponieważ lepiej się rozumieją, dziś kompletnie nie mogliśmy tego zauważyć. Co innego w grze Piątka, który świetnie rozumiał się z Lewandowskim, a dziś był liderem napadu. Myślę, że po tym meczu wyjaśniło się, kto powinien wyjść obok Roberta w ataku na spotkanie z Łotwą.
Wciąż mamy tylko jedno skrzydło
Dziś Jerzy Brzęczek na skrzydle wystawił Piotra Zielińskiego, dla którego nie jest to pozycja nominalna. W drugiej połowie mieliśmy już okazję oglądać zestawienie skrzydłowych złożone z dwóch graczy rzeczywiście występujących na tej pozycji. O ile do Kamila Grosickiego nie można mieć właściwie żadnych zastrzeżeń i śmiało można powiedzieć, że zagrał mecz na swoim tradycyjnym, dobrym poziomie, o tyle z Przemysławem Frankowskim jest kompletnie na odwrót.
„Franek” nieźle zaczął swoją przygodę z MLS i można było liczyć, że dobrą formę pokaże w kadrze. Jednak zamiast solidnej dyspozycji Frankowski pokazał dziś raczej słabą grę, popełniając dość dużo błędów. W drugiej połowie był najgorszym Polakiem na placu gry. Na miejscu Jerzego Brzęczka zastanowiłbym się, czy wartościowszym od Frankowskiego skrzydłowym nie jest Damian Kądzior, grający bardzo dobrze w Chorwacji, lub nawet Kuba Błaszczykowski, który wygląda z każdym kolejnym meczem coraz lepiej w barwach Wisły Kraków. Na dziś jednak wciąż nie mamy drugiego obok Grosickiego skrzydłowego dla kadry. Wygląda na to, że na razie na tej pozycji numerem jeden będzie fałszywy skrzydłowy, Piotr Zieliński.
Problemy z blokiem defensywnym
Naszą największą bolączką jednak wciąż pozostaje defensywa. O ile do Wojciecha Szczęsnego, który dziś zagrał bardzo dobre spotkanie, może nawet w pewien sposób podobne do tego, które rozegrał na austriackiej ziemi Artur Boruc w naszym ostatnim pojedynku z Austrią 11 lat temu, nie można mieć żadnych zastrzeżeń, o tyle do reszty naszej defensywy jak najbardziej.
Mniej możemy się przyczepić do stoperów. Duet Glika z Bednarkiem nie wyglądał dziś źle. Fakt, zdarzyło im się kilka błędów. Byli niekiedy nieco spóźnieni, ale nie można się ich czepiać w zbyt wielu kwestiach. Acz parę sytuacji po lekkich omyłkach tak jednego, jak i drugiego musiał wyjaśniać Wojciech Szczęsny.
Gorzej wygląda sytuacja na bokach defensywy. Tomasz Kędziora i Bartosz Bereszyński rozegrali mecz, po którym trudno określać ich grę mianem dobrej. Bereszyński wyraźnie nie czuł się komfortowo na lewej stronie defensywy i gra po tej stronie boiska pozbawiła go części jego atutów. Kędziora zaś był nad wyraz elektryczny w swojej grze i popełnił parę błędów, które kładą się wyraźnym cieniem nawet na fakt, że to on wypracował bramkę Krzysztofowi Piątkowi. Najgorsza jest zaś świadomość, że lepszych boków obrony w tej chwili nie jesteśmy w stanie posiadać.
Źle funkcjonujący środek pola
Bez dwóch zdań dziś można krytykować grę duetu Mateusz Klich – Grzegorz Krychowiak. Obaj zagrali poniżej poziomu, który prezentują w klubach, i praktycznie oddali środek pola Austriakom, tworząc im autostradę pod polską bramkę. Dodatkowo obaj mieli lekkie problemy z rozgrywaniem piłki, co wydatnie było widać po tym, jak z boiska zszedł Piotr Zieliński. Być może jednak taki styl gry został im poniekąd narzucony przez taktykę.
Brawo Paweł rzeczowa analiza jak zawsze.