Skandal w wykonaniu kiboli Lechii przyćmił pożegnanie legendy Piasta. Z powodu rzucanych przez nich rac mecz został przerwany po mniej więcej 60 minutach gry. Jak bardzo ucierpi na tym Lechia? Dlaczego race gości są gorsze od tych gospodarzy? Co dalej z trenerską karierą Davida Badii?
Przed meczem nic nie zapowiadało emocji, jakich doświadczyliśmy w starciu Piasta z Lechią. Szkoda, że były to w dużej mierze emocje negatywne. Starcie obu ekip było typowym meczem o pietruszkę – oba zespoły nie mogły już poprawić swoich sytuacji w tabeli. Piast sezon zakończył na 5. miejscu, podczas gdy Lechia pożegnała się z ligą już kilka kolejek temu. Wszystko wskazywało więc na spokojny mecz, rozgrywany w niemal piknikowej atmosferze.
Piast żegna legendę
Na atmosferę piłkarskiego święta wskazywał też sam początek meczu, kiedy po zaledwie kilku sekundach trener Vuković zarządził zmianę bramkarza. Jakub Szmatuła karierę oficjalnie zakończył już w grudniu, jednak dziś nastąpiło jego oficjalne pożegnanie. Obie ekipy uformowały szpaler, którego bohaterem był właśnie Szmatuła. Na trybunach nie zabrakło wzruszenia, gdy kibice po raz ostatni oklaskiwali jednego z architektów mistrzostwa Polski sprzed paru lat. To właśnie on obronił pamiętny rzut karny Jesusa Imaza w doliczonym czasie gry, czym dał Piastowi kluczowy w wyścigu o tytuł punkt.
Zasłużony bramkarz swoim cameo zapisał się także na kartach historii polskiej piłki. Stał on się bowiem drugim zawodnikiem, który wszedł na boisko po ukończeniu 42. roku życia. Szmatuła żegna się z karierą zawodniczą, jednak wciąż pozostanie w Piaście. Dołączył on bowiem do sztabu szkoleniowego zespołu z Gliwic, w którym jego doświadczenie przyniesie zapewne wiele korzyści całemu klubowi.
Kibole Lechii Gdańsk zaszkodzili przede wszystkim Lechii
Lechia Gdańsk z ekstraklasy spadła już jakiś czas temu. Powszechnie wiadome było, że klub również organizacyjnie nie radzi sobie najlepiej i na pewno nie narzeka na zbyt duże rezerwy gotówki. Kibole, bo kibicami nazwać ich nie można, postanowili jednak sytuację jeszcze pogorszyć. Około 58. minuty spotkania zamaskowani przestępcy zaczęli obrzucać murawę zapalonymi racami. Pomimo apeli spikera, kibiców gospodarzy, a nawet piłkarzy i sztabu Lechii kontynuowali oni obrzucanie płyty boiska do mniej więcej 73. minuty, kiedy to oba zespoły zeszły z boiska. Mecz próbowano wznowić z zastrzeżeniem, że każda kolejna raca będzie oznaczać zakończenie spotkania. To nastąpiło już kilkanaście sekund po wznowieniu gry, w okolicy 80. minuty. Sędzia Kochanek zagwizdał więc po raz ostatni, a kibice i piłkarze opuścili stadion. Absurdu sytuacji dodaje fakt, że to Lechia prowadziła, a teraz zapewne zostanie ukarana walkowerem.
Dlaczego jest to aż tak szkodliwe? Przecież kilkanaście minut wcześniej Piast również odpalił pirotechnikę. A dlatego, że przynajmniej gospodarze nie rzucali jej na murawę, w pobliże zawodników, stewardów czy ochrony. Swoim bezmyślnym zachowaniem kibole Lechii narazili zdrowie kilku osób oraz spowodowali ogromne straty finansowe dla klubu, który czekają teraz zarówno kary finansowe, jak i kara za niewypełnienie limitu gry młodzieżowców, co udałoby się, gdyby mecz został dokończony. Zapewne kolejne straty spowoduje także zamknięcie stadionu Lechii w przyszłym sezonie, co byłoby logiczną karą za tak antysportowe i skandaliczne działanie.
Zachowanie kibiców Lechii na pomeczowej konferencji prasowej potępił również trener zespołu z Gdańska David Badia. W odpowiedzi na pytanie jednego z naszych redaktorów dodał on również, że nie poprowadzi już Lechii Gdańsk w przyszłym sezonie i był to jego ostatni mecz w roli szkoleniowca „Zielono-białych”. Przygodę Hiszpana z gdańskim klubem trudno nazwać udaną. Do historii przejdzie ona raczej za sprawą niefortunnych wypowiedzi, jak np. tej o finałach.