Uff, udało się – mogą powiedzieć fani Piasta Gliwice. Śląski klub w końcówce meczu ze Śląskiem wyszarpał punkt. Nie zmienia to jednak faktu, że na Okrzei słowem, które ciągle będzie odmieniane przez wszystkie przypadki, jest kryzys, a podopieczni Radoslava Latala wyrastają na jednego z głównych kandydatów do spadku.
Nie będziemy dokładnie analizować spotkania ze Śląskiem, bo oprócz emocjonującej końcówki i bramek Bilińskiego oraz Heberta nie wydarzyło się nic godnego zapamiętania i o tym pojedynku za kilka godzin większość z was już pewnie zapomni. Skupmy się jednak na szerszym kontekście ostatnich tygodni bądź nawet miesięcy gliwiczan, którzy w tym czasie zanotowali spektakularny zjazd.
A jeszcze jesienią zeszłego roku wszyscy zachwycali się grą śląskiego zespołu, a o bramkach Nespora czy dośrodkowaniach z lewej strony boiska Mraza mówiono niemal w każdym medium piłkarskim. Piast 2015 rok zamknął na pozycji lidera i wielu wieszczyło, że do końca z sukcesem będzie się bił nawet o mistrzostwo Polski.
Piast 2015 rok zamknął na pozycji lidera i wielu wieszczyło, że do końca z sukcesem będzie się bił nawet o mistrzostwo Polski.
Tytułu nie udało się zdobyć, ale wicemistrzostwo już tak. Niech was jednak to nie zmyli, bo emocjonująca walka do końca wynikała przede wszystkim ze średniej gry Legii Warszawa, która często potykała się w najmniej spodziewanych momentach, dając dopływ świeżego tlenu „Piastunkom”. Podopieczni trenera Latala już nie grali tak efektownie i co najważniejsze tak skutecznie. Wystarczy powiedzieć, że w sezonie zasadniczym w 2015 roku zdobyli 45 punktów, w 2016 tylko 13 (oczywiście po nowym roku odbyło się mniej kolejek), natomiast w fazie finałowej jedenaście w siedmiu kolejkach.
W sezonie zasadniczym w 2015 roku Piast zdobył 45 punktów, w 2016 tylko 13 (oczywiście po nowym roku odbyło się mniej kolejek), natomiast w fazie finałowej jedenaście w siedmiu kolejkach.
Początek nowego sezonu nie tylko nie był lepszy, a wręcz przeciwnie, zaczął się tragicznie. Najpierw Piast poniósł klęskę w Lidze Europy z Goteborgiem i w lidze z Cracovią, potem przez klub przeszło tornado różnych zawirowań i dziwnych decyzji na czele ze zwolnieniem, a po dwóch miesiącach ponownym zatrudnieniem Radoslava Latala.
Do gliwickiego marazmu dostosowali się niemal wszyscy piłkarze (z wyjątkiem Jakuba Szmatuły), a już najbardziej linia ataku. Wicemistrzowie Polski strzelili osiem bramek w dziesięciu meczach (licząc też dzisiejszą ze Śląskiem), a uosobieniem zjazdu klubu może być Josip Barisić. Chorwat po przyjściu do Polski grał nieźle w bydgoskim Zawiszy i dobrze w Piaście (rozgrywki 2015/2016 zakończył z 11 golami). W bieżącej kampanii zaciął się jednak na dobre i po stronie zysków w jego bilansie bramkowym widnieje okrągłe zero.
Uosobieniem zjazdu Piasta może być Josip Barisić. Chorwat po przyjściu do Polski grał nieźle w bydgoskim Zawiszy i dobrze w Piaście (rozgrywki 2015/2016 zakończył z 11 golami). W bieżącej kampanii zaciął się jednak na dobre i po stronie zysków w jego bilansie bramkowym widnieje okrągłe zero.
Fani z Gliwic mogą oczywiście pocieszać się faktem, że potężne kryzysy przechodzą największe firmy na czele z Wisłą i Legią. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet gra w pucharach nie gwarantuje z automatu utrzymania, a o nie z taką formą będzie bardzo trudno. Przykładem błyskawicznego zjazdu może być Hertha Berlin. W sezonie 2009/2010 grała w Lidze Europy i doszła do 1/16 finału (w Berlinie występował wtedy Łukasz Piszczek), również w tym samym sezonie spadła z hukiem z Bundesligi.
Tak opisywaliśmy Piasta latem w naszym skarbie kibica.