Piast Gliwice pokonuje bezbarwną Wisłę Płock i jest coraz bliżej utrzymania


„Piastunki” wygrały czwarty ligowy mecz z rzędu

16 kwietnia 2023 Piast Gliwice pokonuje bezbarwną Wisłę Płock i jest coraz bliżej utrzymania
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

W Gliwicach doszło do starcia dwóch ekip, które zajmowały sąsiednie miejsca w tabeli PKO Ekstraklasy. Faworytem tego meczu od początku byli gospodarze, którzy ostatnie spotkanie przegrali w połowie lutego. Dodatkowo do gry wrócił ważny dla Piasta Gliwice Patryk Dziczek. Piłkarze Aleksandara Vukovicia mieli przed tym spotkaniem serię trzech meczów wygranych 1:0. Ostatecznie dokonali tego wyczynu po raz czwarty i z dużym spokojem mogą myśleć o utrzymaniu się w polskiej elicie.


Udostępnij na Udostępnij na

Piast Gliwice pod wodzą serbskiego szkoleniowca wygląda jak nowo narodzony. Od czasu objęcia przez Vukovicia drużyny z województwa śląskiego „Piastunki” są jedną z najlepiej punktujących ekip w ekstraklasie. Inaczej ma się sytuacja Wisły Płock, która po fatalnym początku rundy wiosennej zaczęła zdobywać punkty, lecz w ich przypadku nie można mówić o spokoju w kontekście walki o ligowy byt.

Przeważający Piast Gliwice

Mecz rozpoczął się spokojnie, lecz po upływie paru minut coraz bardziej była widoczna przewaga Piasta Gliwice. Gospodarze oddawali strzały, lecz lądowały one nad poprzeczką. „Piastunki” rozgrywały akcje głównie prawą stroną boiska, a dzięki aktywnej grze Michaela Ameyawa i będącemu w bardzo dobrej dyspozycji Arkadiuszowi Pyrce rywale mieli duże problemy w tej części boiska.

Wisła Płock popełniała błędy w rozgrywaniu piłki i musiało się to w końcu zemścić. W 20. minucie gospodarze rozegrali akcję lewą stroną boiska. W środku pola niepilnowany był Grzegorz Tomasiewicz, do którego została zagrana piłka. Ten świetnie przyjął ją na klatkę piersiową i popędził środkiem boiska. Odegrał piłkę do Ameyawa, który oddał niezbyt mocny strzał, lecz zamienił go na gola. Fatalnie w tej sytuacji zachował się bramkarz Wisły Płock, któremu futbolówka wyślizgnęła się z rąk i wpadła do siatki.

Po bramce Piast nie zwalniał tempa i dalej atakował rywala z taką samą intensywnością. Trzy minuty później ponownie serce Bartłomieja Gradeckiego zabiło mocniej, kiedy po stracie w środku pola piłkę w światło bramki skierował Tomasiewicz. Na szczęście dla przyjezdnych, Gradecki na raty złapał piłkę. Później gra się nieco uspokoiła i częściej przy piłce byli piłkarze z Płocka, lecz nie potrafili oni wejść w pole karne rywala. W ostatnich minutach ponownie Piast przeważał na boisku, lecz był niecelny w swoich uderzeniach. Po pierwszej połowie na tablicy widniał wynik 1:0 dla „Piastunek”, ale w meczu widać było znaczną przewagę gości. Przerażająca za to była statystyka strzałów piłkarzy Wisły Płock, którzy nie oddali ani jednego uderzenia.

„Niecelna” druga połowa

Po przerwie lepiej prezentował się Piast Gliwice. Od razu ruszył do ataku, choć Wisła Płock również zaczęła podchodzić pod pole karne rywala. W 53. minucie drugiego gola mógł zdobyć Michael Ameyaw, ale sędzia asystent dopatrzył się spalonego. Po pierwszym kwadransie drugiej części gry piłkę zaczęła mieć Wisła Płock, lecz nie mogła się przebić przez dobrze broniących graczy Vukovicia.

Piłkarze z Gliwic nastawili się na odbiory piłki i szybkie kontrataki. W 69. minucie Wisła Płock oddała pierwszy celny strzał na bramkę Frantiska Placha i jak się później okazało, jedyny taki w całym meczu. Po dośrodkowaniu gości z prawej strony boiska piłkę wybił Gabriel Kirejczyk, lecz futbolówka trafiła wprost pod nogi Bartosza Śpiączki. Polak oddał mocny strzał po ziemi, ale bardzo dobrą interwencją wykazał się słowacki golkiper.

Chwilę później z kontrą ruszyli zawodnicy Piasta, których akcja skończyła się gwizdkiem sędziego wskazującego na „wapno”. Jak się po chwili okazało, przed faulem jeden z graczy gospodarzy był na spalonym, przez co grę wznawiali piłkarze przyjezdnych. W następnych minutach obie ekipy atakowały, ale u jednej, jak i drugiej drużyny było widać rażącą nieskuteczność przy strzałach. Potem gra się uspokoiła i wydawało się, że ten pojedynek zakończy się jednobramkowym prowadzeniem „Piastunek”. Mogli oni jednak podwyższyć prowadzenie po błędzie w rozegraniu Gradeckiego, jednak w porę zareagował obrońca z Płocka i nie skończyło się to kolejnym dużym błędem bramkarza.

Piast Gliwice spokojny o utrzymanie

Po dzisiejszym spotkaniu wielu kibiców ekipy Aleksandara Vukovicia może coraz śmielej myśleć o pozostaniu ich ukochanego klubu w ekstraklasie. Piast jest najlepiej punktującą ekipą w ostatnich pięciu meczach ex aequo z Legią Warszawa. To, co wyróżnia zespół z Gliwic w ostatnim czasie, to wygrane 1:0. W tym aspekcie przypominają Atletico Madryt sprzed paru lat. Gdyby drużyna serbskiego szkoleniowca grała tak od początku sezonu, biłaby się teraz o mistrzostwo kraju. Obecnie jednak jest spora szansa na zakończenie sezonu na piątej lokacie z uwagi na stratę wyłącznie dwóch „oczek” do Warty Poznań, której ostatnio zdarza się tracić punkty.

Niekomfortowa sytuacja Wisły

Zwycięstwo w dzisiejszym starciu dałoby „Nafciarzom” bardzo wiele. W przypadku zdobycia trzech punktów drużyna z Płocka mogłaby już myśleć o zmaganiach w przyszłym sezonie w najwyżej klasie rozgrywkowej. Obecnie jednak ma przewagę pięciu punktów nad strefą spadkową i parę trudnych spotkań przed sobą. W kwietniu przyjdzie im walczyć z Legią, która nie przegrała ligowego starcia od połowy października. Co ciekawe, polegli wtedy właśnie z drużyną z Płocka. Kolejnym problemem Jakuba Rzeźniczaka i spółki jest fakt, iż ponieśli oni porażkę w każdym z ostatnich sześciu ligowych spotkań na wyjeździe. W maju będą jeszcze musieli się zmierzyć z zaczynającą punktować Stalą Mielec i Rakowem Częstochowa, który zmierza po mistrzostwo Polski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze