Peter Moore – facet, który nie przyszedł do Wisły tylko pogadać


Co wejście Petera Moore'a do Wisły może dać Białej Gwieździe?

7 lipca 2025 Peter Moore – facet, który nie przyszedł do Wisły tylko pogadać
Wisła Kraków

Peter Moore w Wiśle Kraków? Jeszcze kilka lat temu taki nagłówek mógłby uchodzić za clickbait z dolnych rejonów internetu. Dziś to rzeczywistość. Były prezes Liverpoolu, człowiek, który pracował z Jürgenem Kloppem i widział od środka, jak buduje się klub na poziomie mistrzów Anglii i Europy, zostaje akcjonariuszem Wisły Kraków. Brzmi jak science fiction, ale ten film właśnie się zaczyna.


Udostępnij na Udostępnij na

Strateg z planem – długofalowe myślenie zamiast szybkich strzałów

Kiedy Peter Moore objął stanowisko CEO Liverpoolu w 2017 roku, klub już miał na pokładzie Jürgena Kloppa, ale nadal brakowało mu solidnych struktur wspierających rozwój drużyny. Moore szybko skoncentrował się na realizacji długoterminowej strategii, wdrażając plan oparty na trzech filarach: inwestycji w infrastrukturę, transparentnym zarządzaniu finansami oraz globalnej ekspozycji marki.

W czasie jego kadencji zakończono rozbudowę trybuny głównej stadionu Anfield, co znacząco zwiększyło przychody z dni meczowych. Klub wdrożył także nowoczesne modele analizy danych i scoutingowej współpracy – efektem tych działań było m.in. pozyskanie takich graczy jak Alisson Becker czy Virgil van Dijk.

„Fenway Sports Group zbudowała długoterminową strategię sukcesu… Doświadczyli wzlotów i upadków, ale trzymali się obranego kursu i nigdy nie wyciągnęli z klubu ani pensa.” – mówił Moore w 2019 roku.

Dla Wisły Kraków, klubu znajdującego się w trudnej sytuacji finansowej i organizacyjnej, taka wizja może być bezcenna – nie chodzi o szybką promocję, lecz o trwałą przebudowę. Tego od dłuższego czasu poszukiwał Jarosław Królewski.

Silne korzenie – wartości, które budują klub

Moore nigdy nie udawał, że futbol to tylko tabelki, KPI i marketing. Zawsze podkreślał, że klub piłkarski to wspólnota. W Liverpoolu nie raz cytował Billa Shankly’ego. Nie dla poklasku. Dla zasady.

Dziś, gdy rozmawiamy o kwestiach biznesowych, pytamy siebie: co zrobiłby Shankly? – mówił w wywiadzie dla El País.

Brzmi jak ładny slogan, ale kiedy podczas pandemii COVID-19 Liverpool ogłosił, że skorzysta z programu furlough czyli bezpłatnego urlopu, często zarządzanego przez pracodawcę, w celu zmniejszenia kosztów w trudnych okresach, a kibice wyrazili wściekłość. Moore wziął to pod uwagę. Klub w ciągu kilku dni wycofał się z tej decyzji a sam CEO wystąpił z przeprosinami. Nie z korpo-komunikatem. Z normalnym, ludzkim przekazem:

– Chcieliśmy chronić ludzi i pracować z odpowiedzialnością, ale doszliśmy do wniosku, że podjęliśmy złą decyzję. Przepraszamy naszych fanów i opinię publiczną. – mówił Moore w kwietniu 2020 roku.

Takie przywództwo może być tym, co zrobi największą różnicę przy Reymonta. Takie przywództwo może okazać się gamechangerem. Szczególnie w klubie, który przez lata cierpiał na deficyt zaufania i transparentności.

Kibice na pierwszym miejscu – marka budowana przez ludzi

Jednym z cichych, ale fundamentalnych sukcesów Moore’a w Liverpoolu była odbudowa relacji z kibicami. Rozumiał ich, bo sam był jednym z nich. Wiedział, że globalna marka nie może istnieć bez lokalnych korzeni.

Budujemy wszystko w oparciu o lokalnych fanów… Atmosferę tworzą miejscowi kibice.

Moore wspierał inicjatywy społeczne, organizował kampanie edukacyjne, apelował do fanów o odpowiedzialność – jak choćby przed wyjazdowym meczem z Barceloną w 2019 roku. Nie było tam PR-u. Była wiara w sens relacji z ludźmi.

Wisła, klub z potężną bazą kibiców, ale i z trudną przeszłością relacyjną może tylko zyskać. Bo tu nie chodzi tylko o stadion. Chodzi o odbudowanie mostów – lokalnych i krajowych. Zwłaszcza, że fani Białej Gwiazdy wciąż mają pod górkę, jeśli chodzi o mecze wyjazdowe. Tu Moore może nie tylko pomóc, ale wyznaczyć standard.

Nowoczesność i technologia – myślenie kategoriami jutra

Zanim został prezesem Liverpoolu, Peter Moore był CEO Electronic Arts. Wie, czym są dane, cyfry, zasięgi. Wie, co przyciąga młode pokolenie. Nigdy nie udawał, że futbol musi być wyłącznie analogowy.

90 minut to długo, by młody człowiek wysiedział na kanapie… Musimy podawać treści w porcjach po 60–90 sekund, żeby utrzymać ich zaangażowanie – mówił.

Dlatego za jego kadencji Liverpool zainwestował w podcasty, streamingi, treści mobilne, a nawet gaming. Nie chodziło tutaj tylko o marketing. Chodziło o budowanie nowego pokolenia fanów.

Wisła dopiero wchodzi w ten świat. Jest lepiej niż było, ale do ligowego topu wciąż daleko. Moore może być tym, który pomoże to przeskoczyć. Nie siłą budżetu, tylko strategią cyfrowej obecności. W tym temacie Moore z Królewskim mogą stanowić bardzo skuteczny duet.

Peter Moore człowiek z charakterem – empatia, odpowiedzialność, pokora

W świecie piłki pełnym politycznych uników i PR-owego bełkotu, Moore potrafi mówić prosto. Bez pozy. Bez maski.

W pożegnalnym liście do fanów Liverpoolu napisał:

Jak mawiała moja babcia: „zostaw pokój w lepszym stanie, niż go zastałeś”. Głęboko wierzę, że tak właśnie jest w przypadku Liverpoolu.

To prosty przekaz. Taki jaki właśnie teraz może być potrzebny Wiśle Kraków. Klubowi, który przez lata zbierał kurz, błoto i kurzopodobne decyzje. Peter Moore wchodzi do pokoju w którym panuje chaotyczny bałagan, a zakup akcji krakowskiego klubu wyraźnie wskazuje na to, że ma zamiar go posprzątać, odświeżyć i unowocześnić.

Więcej niż doradca – 5% akcji to sygnał zaangażowania i wpływu

Peter Moore stał się udziałowcem Wisły Kraków, przejmując 5% akcji spółki. To niewielki pakiet – ale o ogromnym znaczeniu symbolicznym i operacyjnym. W świecie sportowego zarządzania nie ma nic bardziej wiarygodnego niż osobiste pojawienie się w akcjonariacie i właśnie to zrobił Moore. Zamiast zostać wyłącznie konsultantem czy doradcą zarządu jakich już w Polsce mieliśmy wielu, związał się z klubem także jako współwłaściciel.

Co to oznacza w praktyce?

Po pierwsze, głos przy stole właścicieli – choć 5% nie daje władzy decyzyjnej, pozwala na realny wpływ na kierunek strategiczny klubu, zwłaszcza, że Jarosław Królewski darzy Petera Moore’a ogromnym zaufaniem, więc z pewnością będzie słuchał jego rad.

Po drugie, długoterminowe zaangażowanie. Moore znany jest z tego, że nie działa impulsywnie. Skoro inwestuje własny kapitał, oznacza to, że dostrzega potencjał wzrostu i rozwoju Wisły w perspektywie kilku lat. To wyraźny sygnał, że nie przyjechał do Krakowa na chwilę.

Po trzecie, transfer know-how i networku. Jako współwłaściciel będzie miał większą motywację, by dzielić się kontaktami, doświadczeniem i wiedzą wyniesioną z Premier League, świata technologii czy branży gier. Taki „kapitał relacyjny” może przełożyć się na współprace z partnerami medialnymi, sponsorami, a nawet skautami.

Po czwarte, wzmocnienie pozycji klubu medialnie i wizerunkowo. Nazwisko Moore’a, w połączeniu z zaangażowaniem finansowym, może przyciągnąć uwagę międzynarodowych mediów i środowisk inwestorskich. Zaczynamy już powoli to dostrzegać po wczorajszym ogłoszeniu współpracy. Nie tylko polskie media o tym piszą. To potencjalne drzwi do szerszych rynków – nie tylko transferowych, ale i komercyjnych.

Wisła Kraków wysyła sygnał – chcemy być inni

Podjęcie współpracy Petera Moore’a z Wisłą Kraków to wydarzenie, które wykracza poza ramy sportu. To sygnał, że polskie kluby są w stanie sięgać po globalne doświadczenia z najwyższej półki i chcą uczyć się od najlepszych.

Jeśli Moore rzeczywiście wniesie do Wisły tę samą pasję, wizję i odpowiedzialność, które wprowadził do Liverpoolu, krakowski klub ma szansę na transformację, która wykracza daleko poza boisko. Mimo, że Moore nie rozegra na murawie ani minuty, może stać się jednym z najważniejszych „transferów” w historii Białej Gwiazdy.

Moore z udziałami w Wiśle to nie tylko symbol prestiżu. To także pragmatyczny sygnał wysłany przez niego samego: wierzę w ten projekt na tyle, by być jego częścią nie tylko słowami, ale i czynami. 

Jeśli spojrzymy na social media Petera Moore’a możemy jednoznacznie stwierdzić, że ten sygnał został usłyszany, a dzięki temu Wisła Kraków „kupiła” sobie atencję ludzi bliskich Moore’owi od 30 lat.

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze