Ostatniego dnia styczniowego okna transferowego Burnley dokonało zaskakującego wzmocnienia. Do zespołu Seana Dyche'a dołączył Peter Crouch, zaledwie po pół roku powracając do Premier League. Przed byłym zawodnikiem m.in. Liverpoolu stanęła niepowtarzalna szansa na odejście z przytupem z wielkiego futbolu. Szansa na piękne zakończenie historii o zawodniku, który łamał stereotypy i niejednokrotnie zadziwił świat.
Po raz pierwszy głośno o ponaddwumetrowym napastniku zrobiło się podczas kampanii 2004/2005. Udane występy Anglika na przestrzeni całego sezonu w barwach Southampton przyciągnęły uwagę mediów. Gra Petera Croucha z powodu wzrostu zawodnika była przedmiotem licznych analiz. Eksperci dopatrywali się fenomenu rosłego snajpera, który w całej kampanii ligowej zanotował dwanaście trafień. Jedno z nich w spotkaniu z Liverpoolem, olśniewając swoją grą menedżera „The Reds”, Rafaela Beniteza. Hiszpan aktywnie poszukiwał wzmocnień formacji ataku, która często zawodziła. Rozwiązanie problemów szkoleniowiec widział w osobie Petera Croucha.
– W ostatnim sezonie nasi najlepsi strzelcy zdobyli po trzynaście bramek, a to nie jest wystarczająca liczba. Napastnicy zawsze muszą strzelać więcej niż trzynaście bramek, ale jestem pewny, że jeśli zwiększymy posiadanie piłki w nadchodzącym sezonie i będziemy grać lepiej, to wykreujemy więcej szans – mówił podczas letniej przerwy Rafael Benitez.
Transfer ponaddwumetrowego napastnika wywołał mieszane reakcje. Powątpiewano w przydatność „wieżowca”, który niezgrabnym poruszaniem się po boisku często wywoływał śmiech kibiców rywali. Menedżer Liverpoolu doceniał jednak w zawodniku zachowanie niezwykłej równowagi względem wzrostu oraz przewagę, jaką dawał zespołowi w walce o górne piłki. Świetna gra Anglika tyłem do bramki również przemawiała na korzyść napastnika. Początki Petera Croucha na Anfield Road były jednak usłane cierniami.
Minuty bez gola i bramka, która zadziwiła świat
Zgodnie z przewidywaniami sceptyków Peter Crouch długo nie mógł odnaleźć się w zespole Rafaela Beniteza. Pokraczne ruchy, problem z ustawieniem na boisku i brak skuteczności sprawiały, że na hiszpańskiego menedżera spadały gromy. Zastąpienie Milana Barosa rosłym napastnikiem uznano za sporą pomyłkę szkoleniowca. Media zaczęły liczyć Anglikowi kolejne minuty bez strzelonej bramki. Z każdym spotkaniem frustracja kibiców oraz zawodnika tylko narastała. Tym bardziej, że napastnik nie potrafił wykorzystać nawet rzutu karnego. Dopiero w osiemnastym występie w barwach Liverpoolu trafił do siatki rywali. Sezon rosłego gracza zakończony trzynastoma bramkami we wszystkich rozgrywkach uznano za nieporozumienie. Tak samo jak transfer Petera Croucha. Rafael Benitez bronił jednak podopiecznego, jednoznacznie podkreślając, że Anglik zostaje w klubie.
Kolejna kampania w wykonaniu zawodnika nie była dużo lepsza. Choć Anglik grał regularnie w Premier League, to zdobył zaledwie dziewięć bramek. Lepiej graczowi Liverpoolu wiodło się w Lidze Mistrzów. Wraz z „The Reds” dotarł do finału rozgrywek, po drodze szokując świat.
O cudownej bramce Petera Croucha mówiono w całej Europie. Piękne złożenie się do strzału przy ponad dwóch metrach wzrostu wydawało się wręcz niemożliwe. Anglik przełamał stereotyp, że wysocy gracze nie dysponują świetną techniką. Po cudownym trafieniu z Galatasaray nikt już się nie śmiał z pokracznego poruszania się zawodnika po boisku. Pozyskanie przez klub z Anfield Road latem 2007 roku Fernando Torresa znacznie jednak osłabiło pozycję Petera Croucha w zespole „The Reds”. Po zakończeniu sezonu Anglik został sprzedany do Portsmouth.
W barwach „Pompey” rosły piłkarz znów zaczął występować regularnie. Piętnaście strzelonych bramek we wszystkich rozgrywkach wzbudziło zainteresowanie napastnikiem Tottenhamu Hotspur. Rosnący w siłę klub z północnego Londynu w osobie byłego gracza Liverpoolu widział gwarancję kilkunastu bramek. Po transferze na White Hart Lane Peter Crouch nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei. Po zaledwie dwóch sezonach „Spurs” sprzedali Anglika do Stoke City.
Stoke i ofiara zmian
Futbol preferowany przez szkoleniowca „The Potters”, Tony’ego Pulisa, bardzo przypasował rosłemu zawodnikowi. Styl oparty na grze długimi podaniami oraz licznymi dośrodkowaniami w pole karne był wręcz stworzony pod Petera Croucha. Napastnik toczył wiele pojedynków główkowych, a także był centralną postacią ofensywy Stoke City. Władzom klubu z Britannia Stadium z czasem przestało jednak wystarczać bezpieczne miejsce w drugiej połowie tabeli. Po zastąpieniu Tony’ego Pulisa nowym szkoleniowcem, Markiem Hughesem, przyszłość Petera Croucha stanęła pod znakiem zapytania.
Po objęciu zespołu przez Walijczyka pozycja napastnika nie uległa jednak dużej zmianie. Anglik nadal był filarem ofensywy, w każdej kampanii zdobywając dla „The Potters” około dziesięć bramek w rozgrywkach ligowych. Sytuację zmieniła jednak decyzja władz klubu o dołączeniu do obecnych trendów w futbolu. Stoke City miało przestać prezentować starobrytyjski styl gry, a zamiast tego zacząć rozgrywać akcje ofensywne szybkimi i krótkimi podaniami, dłużej operując piłką. To przekształciło Petera Croucha z podstawowego zawodnika w zadaniowca. Anglik od tej pory najczęściej wchodził z ławki rezerwowych, mając za zadanie wykonać polecenia szkoleniowca. Zarówno ofensywne, jak i w sferze obronnej. W nowej roli sprawował się na tyle dobrze, że w listopadzie 2017 roku klub zaoferował 37-letniemu Anglikowi nową dwuletnią umowę.
– Myślę, że ludzie koncentrują się zbyt bardzo na jego wieku (…). To warte uznania, że gra na takim poziomie. Może robię mu niedźwiedzią przysługę, mówiąc, że ma 37 lat, ale może na tym poziomie (Premier League) grać jeszcze co najmniej dwa lub trzy lata. Będziemy bardziej niż szczęśliwi z możliwości przedłużenia z nim umowy. Chcielibyśmy, aby został tu na długi czas. Peter jest wyjątkowym graczem i wspaniałym gościem – mówił Mark Hughes w rozmowie z Press Association kilka dni przed parafowaniem nowej umowy przez Anglika.
U Dyche’a jak u Pulisa
Mimo desperackiej walki o utrzymanie pół roku później Stoke City pożegnało się z Premier League. Peter Crouch był wymieniany wśród graczy, którzy z tego powodu opuszczą latem Britannia Stadium. Chętnych jednak zabrakło i nowy sezon napastnik rozpoczął tylko na zapleczu angielskiej ekstraklasy. Spadek do Championship i zmiana szkoleniowca nie zmieniła sytuacji rosłego gracza w klubie. Peter Crouch zdecydowaną większość spotkań rozpoczynał na ławce rezerwowych. Dlatego tym większe zdziwienie wywołał transfer zawodnika do Burnley w ostatnim dniu styczniowego okienka.
Crouch Is A Clarethttps://t.co/8jYkODWcwt
— Burnley FC (@BurnleyOfficial) January 31, 2019
Pozyskanie Anglika przez klub z Turf Moor wydaje się jednak korzystne dla każdej ze stron. Zespół Seana Dyche’a prezentuje wręcz idealną kopię stylu, który zaszczepił w Stoke City Tony Pulis. Peter Crouch powinien więc bez większych przeszkód i przede wszystkim szybko wkomponować się w nową drużynę. Determinacji Anglikowi na pewno nie zabraknie. Tym bardziej że pobyt w Burnley może być ostatnią szansą napastnika na piękne zakończenie historii. Historii o zawodniku, który łamał stereotypy i niejednokrotnie zadziwił świat.