Przed meczem z Jagiellonią Białystok, który odbędzie się już dziś wieczorem, wypowiedział się bramkarz Ruchu Chorzów, Michal Peskovic. Golkiper dobrze wie, że aby w Chorzowie była spokojna zima, trzeba wygrać ostatni pojedynek tej jesieni.
Ruch Chorzów zajmuje dopiero 14. miejsce w tabeli, co jak na wicemistrza Polski z pewnością nie jest dobrym rezultatem. Peskovic wie, że ostatnie spotkania w wykonaniu jego drużyny nie były zadowalające, i zapowiada zwycięstwo nad Jagiellonią. – Niedawno wygraliśmy cztery mecze, lecz później karta się odwróciła. Cztery ostatnie mecze nie zakończyły się tak, jak byśmy chcieli. Chcemy na koniec rozgrywek w tym roku przełamać złą serię gier i wygrać. Musimy bowiem poprawić dorobek punktowy. Nie wygląda on dobrze – powiedział golkiper chorzowian.
Na temat swoich przeciwników wypowiada się w dobrym tonie, szczególnie jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, piłkarze „Jagi” nie pamiętają już bowiem fatalnej serii spotkań bez zwycięstwa na obcych stadionach. – Widać, że jest w tym zespole moc. I nie brak indywidualności. To naprawdę bardzo solidna drużyna. Na mnie wrażenie zrobił jej ostatni mecz, kiedy na wyjeździe zdołała odrobić straty i wynik 0:3 wyciągnęła na 3:3. Rzeczywiście, kiedyś Jagiellonia wygrywała przede wszystkim u siebie, a teraz sytuacja jest odwrotna, bo lepiej radzi sobie na obcych stadionach. Dlaczego tak się stało? Mnie trudno to oceniać. Dostrzegam za to, że detale w meczach z Jagiellonią przechylają szalę zwycięstwa na jej korzyść – kontynuował Peskovic.
Na koniec Peskovic pokusił się jeszcze o krótkie podsumowanie roku. Jak powiedział, pierwsza połowa roku była bardziej udana niż ostatni okres, jednak wszystko ma swoje złe i dobre strony. – Pierwsza jego połowa była świetna. Każdy z nas był dumny z tego, co osiągnęliśmy. Drugie miejsce, finał Pucharu Polski… To był świetny okres. Ostatnie miesiące już tak udane nie były. Zatem ocena tego roku jest bardzo trudnym zadaniem – zakończył.