Real Madryt, choć od dłuższego już czasu zainteresowany jest pozyskaniem duetu z Valencii, nie zamierza za niego przepłacać, oferując w sumie 45 milionów euro za Davidów: Silvę i Villę.
Co więcej, jest to szczyt finansowych możliwości prezydenta „Los Blancos”, Florentino Pereza. Nowy-stary boss tego wielce zasłużonego dla hiszpańskiej piłki klubu nie zamierza bowiem szastać gotówką, by pozyskać czołowych reprezentantów „La Roja”. Jest to o tyle ciekawa sprawa, że za kartę zawodniczą Kaki rozrzutny z natury prezes jest w stanie przeznaczyć dużo większą sumę, oscylującą w granicach 65 milionów euro. Nie wydaje się jednak, by dwójka piłkarzy „Nietoperzy” aż tak odstawała umiejętnościami od Brazylijczyka, o ile w ogóle odstaje. Być może Perez liczy, że zadłużona po uszy Valencia, mając nóż na gardle, obniży swe wymagania i pozwoli odejść największym gwiazdom za niezbyt wygórowane kwoty.
Jeśli ekipa z Mestalla twardo będzie obstawać przy swoim, wtedy „Królewscy” być może dołączą do oferty dwóch swoich graczy: Alvaro Negredo i Estebana Granero, którzy nieustannie wypożyczani są do słabszych teamów, wskutek silnej konkurencji w stołecznym zespole. W chwili obecnej włodarze Realu wyceniają zdolności Silvy na 20 milionów euro, a Villi na 25 milionów mierzonych w tej samej walucie. W przypadku tego drugiego to może być stanowczo za mało, ponieważ londyńska Chelsea, po okresie bierności na transferowym rynku, ostro wzięła się do roboty, więc zaproponowała za króla strzelców Euro 2008 ponad 40 milionów euro.