Po odejściu Željko Buvača w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach ze sztabu szkoleniowego Liverpoolu dla „The Reds” miały nadejść ciężkie lata. Stało się inaczej. Z cienia wyłonił się cichy bohater, który przejął stanowisko po bośniackim szkoleniowcu i pomógł wznieść zespół na wyższy poziom. Pepijn Lijnders – specjalista od szkolenia młodzieży, który stał się zausznikiem i nową prawą ręką Jürgena Kloppa.
W sierpniu 2014 roku Liverpool ogłosił zakontraktowanie zaledwie 31-letniego trenera. Z pozyskaniem Pepijna Lijndersa wiązano jednak spore nadzieje. Tym bardziej że mimo młodego wieku szkoleniowiec dysponował już wieloletnim doświadczeniem w pracy z młodymi graczami w akademiach PSV Eindhoven oraz FC Porto. Co więcej, wprowadzając własną filozofię szkolenia, Pepijn Lijnders przyczynił się do promocji wielu zawodników do pierwszego zespołu. Pasmo sukcesów sprawiło, że Holender szybko stał się uznanym w świecie specjalistą od szkolenia młodzieży. Obejmując zespół Liverpoolu U-16, miał powtórzyć dokonania z poprzednich klubów i rozwinąć najbardziej utalentowanych nastoletnich graczy.
Metody pracy szkoleniowca bardzo szybko przypadły do gustu menedżerowi „The Reds”, Brendanowi Rodgersowi. Po niespełna roku pracy w Liverpoolu Pepijn Lijnders otrzymał propozycję dołączenia od sztabu pierwszego zespołu. Obejmując posadę trenera ds. rozwoju pierwszego zespołu Holender został swoistym łącznikiem między drużyną seniorów a klubową akademią.
– Jeśli chodzi o najlepszych piłkarzy z akademii, to menedżer naprawdę bardzo, bardzo dużego klubu nie ma czasu, aby pojechać i zobaczyć ich w akcji. W związku z tym powołaliśmy w tym roku do życia Grupę Talentów, którą tworzą najlepsi zawodnicy między czternastym a dwudziestym pierwszym rokiem życia. Zamiast zmuszać menedżera, żeby jechał do Kirkby (ośrodka treningowego akademii Liverpoolu), aby się im przyjrzeć, sprowadziliśmy ich do Melwood (ośrodka treningowego pierwszego zespołu) – mówił w rozmowie z klubową stroną internetową Pepijn Lijnders.
Idąc na swoje
Przygoda Holendra z pierwszym zespołem mogła jednak szybko się skończyć. W obliczu słabych rezultatów władze Liverpoolu postanowiły rozstać się z Brendanem Rodgersem. Zwolnienie Irlandczyka z Północy postawiło pod znakiem zapytania przyszłość na Anfield Road wszystkich członków sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu. Nowym menedżerem został Jürgen Klopp, sprowadzając do klubu sztab szkoleniowy skomponowany z zaufanych współpracowników – asystenta Željko Buvača i analityka Petera Krawietza.
– Jestem sercem mojego sztabu, Željko jest jego mózgiem, a Peter Krawietz okiem – komentował na pierwszej konferencji prasowej wybór niemiecki szkoleniowiec.
Mimo sporych zmian pozycja Pepijna Lijndersa w sztabie szkoleniowym Liverpoolu wzrosła jeszcze bardziej. Jürgen Klopp słynący ze stawiania na młodych graczy w Borussii Dortmund optymistycznie zapatrywał się na współpracę z Holendrem. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Szansę gry w pierwszym zespole w sezonie 2016/2017 otrzymał Trent Alexander-Arnold, obecnie kluczowy gracz „The Reds”. Skutki pracy Pepijna Lijndersa nie przeszły bez echa. W styczniu 2018 roku Holender przyjął ofertę poprowadzenia pierwszego zespołu NEC Nijmegen.
– Mam mieszana uczucia związane z faktem, że Pep nas opuszcza. Po pierwsze jestem rozdarty, że tracę tak cennego członka naszego sztabu szkoleniowego, tak błyskotliwego człowieka z naszej grupy. Jednak jestem bardzo podekscytowany faktem, że ma okazję [by objąć pierwszy zespół i NEC Nijmegen – przyp. red.]. Dlatego tak bardzo, jak byśmy chcieli, aby pozostał z nami, nie możemy stanąć na jego drodze do fantastycznej okazji. Nie będzie większego zwolennika NEC Nijmegen w Liverpoolu niż ja! Wiem, że jest to początek długiej podróży Pepa. Takiej, w której niewątpliwie odniesie sukces – komentował odejście Holendra menedżer Liverpoolu.
Przed Pepijnem Lijndersem władze NEC Nijmegen postawiły zadanie awansu do Eredivisie. Szkoleniowiec nie zdołał jednak osiągnąć celu, co poskutkowało zwolnieniem z pracy. Holender nie był jednak długo bezrobotny. Po zakończeniu zeszłego sezonu ponownie dołączył do Liverpoolu.
Popsuta atmosfera
W trakcie krótkiego pobytu Pepijna Lijndersa w Holandii atmosfera w pionie szkoleniowym „The Reds” uległa znacznemu pogorszeniu. Brytyjskie media co chwila informowały o trudnych relacjach Jürgena Kloppa z „mózgiem” sztabu trenerskiego, asystentem Željko Buvačem. Pomiędzy oboma szkoleniowcami często miało dochodzić do kłótni. Do tego stopnia, że przed rewanżowym spotkaniem półfinałowym Ligi Mistrzów z AS Roma Bośniak wyjechał z klubu.
– Željko spędzi trochę czasu z dala od pierwszego zespołu. O tym, że nie będzie go z drużyną od teraz do końca sezonu, decydują powody osobiste. Klub szanuje jego prywatność i nie będzie udzielał żadnych dodatkowych informacji. Željko pozostaje pracownikiem Liverpoolu, a nieobecność nie wpłynie na jego pozycję w klubie – lakonicznie informował w oficjalnym komunikacie Liverpool.
Na kibiców „The Reds” padł blady strach. Tym bardziej że pamięć o szkodach, jakie wyrządziło odejście Pako Ayestarana ze sztabu Rafaela Beniteza, wciąż była żywa. W mediach analizowano szanse zespołu Jürgena Kloppa na ostateczny triumf w Lidze Mistrzów bez taktycznego wsparcia Bośniaka.
– Asystent trenera nigdy nie budzi wielkiego zainteresowania mediów ani kibiców. Jest cichym bohaterem, a okoliczności odejścia Buvača jak były tajemnicą, tak tajemnicą zostały, chociaż można wierzyć Liverpool Echo, że pod koniec poprzedniego sezonu Klopp i Buvač nie dogadywali się zbyt dobrze i Bośniak nie brał udziału przy ustalaniu taktyk – komentuje w rozmowie z naszym portalem administrator fanpage’a Liverpool FC Polska, Karol Neumann.
Do końca sezonu na trenerskiej ławce Jürgena Kloppa wspierał już tylko drugi z wieloletnich współpracowników Niemca, Peter Krawietz.
Ramię w ramię z Kloppem
Od początku obecnej kampanii funkcję asystenta menedżera Liverpoolu pełnił Pepijn Lijnders. Nieoficjalnie, gdyż klub z Anfield Road z Željko Buvačem rozstał się dopiero pod koniec stycznia bieżącego roku. Wtedy holenderski szkoleniowiec został oficjalnie mianowany następcą byłego wieloletniego współpracownika Jürgena Kloppa. Zwracając jednak uwagę na aspekty czysto sportowe, wieszczona przez media apokalipsa „The Reds” ominęła Liverpool szerokim łukiem. Od samego początku bieżącej kampanii Liverpool gra inaczej, bardziej pragmatycznie, czego efektem jest znacznie większa liczba zgromadzonych punktów. O Željko Buvaču mało kto już na Anfield Road wspomina.
The #LFC exit is now officialhttps://t.co/xZOZiuSCLP
— Liverpool FC News (@LivEchoLFC) January 20, 2019
– Czy obecny asystent wypełnił lukę? Być może, widać zdecydowaną różnicę w stylu gry Liverpoolu pomiędzy poprzednim i obecnym sezonem. Gra jest dużo bardziej zachowawcza, akcje rozgrywane są spokojniej, rozważniej. „The Reds” tracą mniej goli, jednocześnie nie obniżając jakości ataku. Jak dużo w tym zasługi Lijndersa, trudno stwierdzić, bo jednak dołączenie Alissona i Fabinho to znaczne wzmocnienie. Mogę stwierdzić tylko, że Liverpool na pewno nie stał się słabszy, niewykluczone że to właśnie dzięki Lijndersowi „The Reds” grają dużo pewniej w obronie – dodaje Karol Neumann.
Mimo wielkich obaw w Liverpoolu zmiana na stanowisku asystenta nie wywołała trzęsienia ziemi. Zespół „The Reds” nadal zachwyca, rywalizując w ostatniej fazie sezonu o mistrzostwo Anglii i zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Olbrzymia w tym zasługa sztabu szkoleniowego, którego cichym bohaterem jest Pepijn Lijnders – zausznik i nowa prawa ręka Jürgena Kloppa.