To nie był nazbyt szczęśliwy weekend dla polskich piłkarzy grających w Primera Division. Mimo iż nie zagrali oni jakoś nadzwyczajnie źle, to nie mają zbyt wielkich powodów do radości.
Poprzedni tydzień Tytoń, a zwłaszcza Krychowiak mogli zaliczyć do udanych. Bohater Euro 2012 nie musiał wracać ze zbyt dużym bagażem bramkowym ze stadionu Barcelony, zaś były gracz Stade de Reims dzielił i rządził w środku pola w starciu z Valencią. Niestety, ostatni z naszych reprezentantów, Cezary Wilk, cały mecz spędził jedynie na ławce rezerwowych i na ten moment nic nie wskazuje, że mógłby liczyć na coś więcej.
Nic więc dziwnego, że apetyty na jeszcze lepsze występy naturalnie zaczęły rosnąć. Jako pierwszy na plac gry wybiegł Krychowiak, którego czekał wyjazd do Katalonii i mecz z Espanyolem. Polak spisywał się dość dobrze, aż do 61. minuty. Wówczas po jego nieprzemyślanej stracie gospodarze zdołali zdobyć bramkę kontaktową.
Nie popisał nam się Krychowiak. Po jego stracie Sevilla traci gola. #KrychowiakWatch #okonakadrowicza
— Tomasz Galiński (@T_Galinski) August 30, 2014
Niestety nie jest to jednak jedyne zmartwienie, z którym musi zmagać się kadrowicz Adama Nawałki. Otóż do Sevilli dołączył właśnie Stephane M’Bia, który w zeszłym sezonie był tylko wypożyczony do klubu z Andaluzji. To on w poprzednich rozgrywkach stanowił świetny duet z Ivanem Rakiticiem i jego przyjście nie oznacza dla Krychowiaka nic dobrego.
M'bia wraca do Sevilli. To zdecydowanie nie są dobre wieści dla Krycho. Polak bardziej zdyscyplinowany i ogarnięty, ale Stephane to kozak.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) August 31, 2014
Przemysław Tytoń po meczu z Barceloną, w którym nie miał okazji do udanych interwencji, miał nadzieję, że w drugim meczu ligowym przyjdzie mu to znacznie łatwiej. Rywalem jego Elche była Granada i Polak z pewnością myślał nawet po cichu o możliwości zachowanie pierwszego w tym sezonie czystego konta. I wszystko zmierzało ku temu, aż do feralnej minuty, kiedy to do kapitulacji zmusił go Fran Rico.
Ostatni z naszych reprezentantów, podobnie jak w pierwszej kolejce, także i tym razem nawet na chwilę nie podniósł się z ławki rezerwowych. U trenera Fernandeza jest on jedynie czwartym stoperem w hierarchii, zatem nie możemy wykluczyć takiej sytuacji, że w ostatnich godzinach okienka transferowego Wilk pożegna się z La Coruną.