- Paryż wart jest mszy- powiedział w 1593 r. Henryk IV Burbon, przechodząc z kalwinizmu na katolicyzm, co było warunkiem koniecznym do tego, by został królem Francji. Dziś, 416 lat od tych słów, kibice i eksperci uważnie śledzący rozgrywki Ligue 1 też są zgodni- PSG warte jest mistrzostwa Francji.
Jak to możliwe, że zespół, który w dwóch poprzednich sezonach rzutem na taśmę zapewniał sobie utrzymanie w lidze francuskiej, ma obecnie największe szanse na przerwanie 7-letniej supremacji Olympique Lyon w Ligue 1?
Trafione transfery
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy cofnąć się do wydarzeń z lipca i sierpnia 2008. W czasie letniego okienka transferowego PSG ściągnęło w sumie pięciu piłkarzy, z czego aż czworo to dziś gracze, bez których trudno wyobrazić sobie ekipę z Parc des Princes. Za 2,5 mln euro paryżanie kupili z AS Romy, Ludovica Giuly, wygrywając batalię o tego piłkarza z Girondins Bordeaux, Olympique Lyon i AS Monaco. W barwach Giallorossich, 32- letni pomocnik rozegrał 32 spotkania i strzelił sześć goli. – W Rzymie ewidentnie mnie nie szanowano – przyznał tuż po podpisaniu kontraktu z PSG, Ludovic. Miałem jeszcze przez dwa lata ważny kontrakt, ale nie czułem, by na Stadio Olympico ktoś wiązał ze mną jakiekolwiek nadzieje. Z kolei na zasadzie wolnego transferu do Paryża z Chelsea Londyn przywędrował Claude Makelele. Kibice z początku nie byli zadowoleni z poczynań włodarzy niebiesko- czerwonych, twierdząc, że „emeryci” raczej klubu nie zbawią. Byli jednak w błędzie. Giuly gra niemal tak samo dobrze jak w sezonie 2003/2004 kiedy poprowadził AS Monaco do finału Ligi Mistrzów, z sześcioma golami na koncie jest również drugim strzelcem PSG. Makelele z kolei znów rządzi i dzieli w środku pola, wykonując jak zwykle tytaniczną pracę. – Powrót do Francji był znakomitym pomysłem – przyznaje były gracz Chelsea i Realu Madryt. W Ligue 1 cały czas musisz dawać z siebie wszystko i być zawsze maksymalnie skoncentrowanym. Uwielbiam takie warunki, bo od zawsze tak pracowałem. Wkład Makelele w wyniki paryskiego zespołu doceniają jego klubowi koledzy. – Staliśmy się lepsi od kiedy gra u nas Claude. Brakowało nam kogoś w środku pola, kto powiedziałby prawdę o naszej grze, nawet jeśli byłaby ona bolesna – stwierdził Jerome Rothen.
Poza Giulym i Makelele, PSG wzmocnili także Giullaume Hoarau i Stephane Sessegnon. Pierwszy przychodził do Paryża, by zastąpić Pedro Pauletę. Referencje miał niezłe, wszak w sezonie 2007/2008 zdobył tytuł króla strzelców Ligue 2, zdobywając 28 goli i jak nikt przyczynił się do awansu Le Havre do Ligue 1. I pomyśleć, że kosztował niebiesko- czerwonych zaledwie 0,5 mln euro. Szybko wypełnił na Parc des Princes lukę po legendarnym „Huraganie z Azorów”, do tej pory w 26 meczach zdobywając aż 15 bramek, co daje fenomenalną średnią 0,5 gola na mecz! 25- letnim atakującym już zainteresował się Juventus Turyn, który w Hoarau widzi następcę David`a Trezeguet. Sessegnon kosztował z kolei aż 8 mln euro, ale cena za reprezentanta Beninu wcale nie była zawyżona, bo już teraz to gracz klasy światowej. Były piłkarz Le Mans imponuje skutecznością (5 trafień) jak na ofensywnego pomocnika, poza tym nikt w Ligue 1 nie zagrywa tak wspaniałych prostopadłych piłek jak on. I tylko zatrudnienie Mateji Keżmana okazało się nietrafioną inwestycją, bo Serb do tej pory rozegrał zaledwie 16 spotkań w barwach PSG (żadnego w pełnym wymiarze czasowym) i strzelił tylko jednego gola. W listopadzie Keżman popadł w konflikt z Paul`em Le Guenem, co zaowocowało m.in. tym, że Serba nie wpuszczono na konferencje prasową po spotkaniu z FC Tolouse w obawie przed tym, że będzie się skarżył na swoją sytuację w klubie i obrzuci różnymi plugawymi epitetami przełożonego. Jednak tuż po otwarciu zimowego okna transferowego, agent Mateji zapowiedział, że jego klient zostaje w Paryżu i wszystkie oferty kupna serbskiego napastnika wyrzucał prosto do kosza.
Znakomita atmosfera
Osobny rozdział to osoba szkoleniowca PSG, pracującego na Parc des Princes od stycznia 2007, Paul`a Le Guen`a. Dla jednych to wielki szkoleniowiec, wszak z Olympique Lyon trzy razy z rzędu zdobywał tytuł mistrza Francji, dla drugich nieudacznik- bo sukcesy OL zawdzięczał swojemu poprzednikowi- Jacques Santiniemu, po którym przejął drużynę ze Stade Gerland. Przeciwnicy 45- letniego trenera mają w ręku jeszcze jeden argument, a mianowicie jego sześciomiesięczną przygodę z Glasgow Rangers, która skończyła się tym, że The Gers już w styczniu stracili jakiekolwiek szanse na mistrzostwo Szkocji, odpadli z rozgrywek Pucharu Ligi Szkockiej z drugoligowym St. Johnstone, zaś sam Le Guen najpierw popadł w ostry konflikt z legendą Rangersów, Barrym Fergusonem, a potem posadził na ławce, króla strzelców sezonu 2005/2006 SPL- Chris`a Boyd`a. Mimo to gdy w styczniu 2007 władze PSG podziękowały za pracę Guy Lacombe, od razu stanowisko szkoleniowca zaproponowały Paulowi. Dlaczego? Ano dlatego, że Le Guen to symbol niebiesko- czerwonych z którymi jako piłkarz wywalczył mistrzostwo Francji w sezonie 1993/1994, Puchar Francji w sezonach 1993/1994, 1995/1996 i 1997/1998, Puchar Ligi Francuskiej w sezonach 1995/1996 i 1997/1998, a także Puchar Zdobywców Pucharów w sezonie 1995/1996. Próbę wydźwignięcia PSG z jednego największych kryzysów w historii mógł więc podjąć tylko Le Guen. I chociaż łatwo nie było, ów szkoleniowiec dwukrotnie uratował Ligue 1 dla Paryża, a teraz ze swoim zespołem walczy już o zgoła inny cel, a mianowicie trzecie w historii, a pierwsze od sezonu 1993/1994 mistrzostwo Francji.
– Klucz do naszych sukcesów to pewność siebie i znakomita atmosfera w drużynie – przyznaje Le Guen. Poza tym w końcu mamy dobre relacje z kibicami. Fani są szczęśliwi oglądając PSG w akcji. Klimat zaufania jaki się między nami wytworzył jest bardzo ważny i istotny, bowiem pozwala nam grać na Parc des Princes w doskonałych warunkach i atmosferze wielkiego święta. Wpływ atmosfery na wyniki podkreśla również Sylvain Armand. – Dziś wreszcie jesteśmy drużyną, zarówno na boisku jak i poza nim – mówi. Armand, to z pewnością jeden z graczy, którzy w tym sezonie nadają ton grze paryskiej jedenastce. Poza 28- letnim obrońcą wyróżnić należy także Jeremy Clement`a, Zoumanę Camarę i Mickaela Landreau. Wszyscy zgodnie przyznają, że ich dobra postawa w tym sezonie to zasługa piłkarzy, którzy do Paryża przybyli latem. Wreszcie na miarę oczekiwań zaczął grać również Jerome Rothen. Po tym jak w sezonie 2003/2004 był jednym z architektów awansu AS Monaco do finału Ligi Mistrzów, latem 2004 przeniósł się do stolicy Francji, gdzie jednak notorycznie zawodził. Tragiczny był zwłaszcza poprzedni sezon, kiedy Paryżanie desperacko walczyli o utrzymanie, a Jerome w żaden sposób nie przyczyniał się do poprawy wyników. W tym sezonie jednak gra jak z nut, co zaowocowało zainteresowaniem samego Juventusu, mimo faktu, że Rothen ma już 31 lat. Nie wszyscy jednak mają o byłym graczu ASM dobre zdanie. Oto co na temat Rothena powiedział w październiku były prezydent PSG, Michel Moullin. – To „żaden” piłkarz – zaatakował Jerome`a, Moullin. Cały czas drybluje, a gdy już nie wie co zrobić z piłką, to zagrywa ją do tyłu. Myślicie, że czemu karierę zakończył już Pauleta? Bo nie mógł wytrzymać z Rothenem. Jerome`a jednak bardzo lubią dziennikarze, bo nigdy nie odmawia im wywiadów, dlatego ciągle otrzymuje wysokie noty. Sam zainteresowany na ataki byłego prezydenta nie odpowiedział w mediach. Jego ripostą była dobra gra.
Rywale na łopatkach
Jaka więc przyszłość jawi się przed PSG? Czy Paryżanie będę w stanie skutecznie powalczyć z OL o tytuł mistrza Francji? – Tytuł? Brzmi surrealistycznie, ale zobaczymy co przyniesie przyszłość. Na razie stawiamy sobie stopniowo cele- najpierw zapewnienie sobie utrzymania, potem miejsca w pierwszej dziesiątce, a potem ewentualnie pomyślimy o mistrzostwie – przyznał w styczniu Makelele. Oba cele piłkarze PSG już zrealizowali, więc teraz pozostaje im już chyba tylko walka o prymat. Szanse na to są duże, wszak niebiesko-czarni mają już na rozkładzie Girondins Bordeaux (1:0), Olympique Marsylia (4:2) i Olympique Lyon (1:0), czyli wszystkich rywali w walce o mistrzostwo Francji.
Mnie cieszy przede wszystkim to, jak wielu Francuzów
jest teraz w podstawowej jedenastce PSG.
Zgadzam się z Mateuszem w kwestii ilości Francuzów w
pierwszej jedenastce. Artykuł bardzo dobry.
Szczególnie zgadzam się z dobrze opisanymi
transferami. Sessegnon w szczególności, ale także
Hoarau i Makelele to zawodnicy, którzy dali bardzo
dużo tej drużynie. Osobiście chciałbym, aby ligę
wygrało PSG, ale do tego jeszcze daleka droga.