Paris Saint-Germain pokonało przed własną publicznością Olympique Marsylia 2:0 i utrzymało trzy punkty przewagi nad drugim w tabeli Lyonem. Przy obu bramkach PSG miało więcej szczęścia niż rozumu, ale wynik jest zasłużony i niepodważalny.
Le Classique, derby Francji, stolica kontra Prowansja, czyli Paris Saint-Germain – Olympique Marsylia. Wszystkie oczy francuskich fanów futbolu były dziś skierowane na Parc des Princes, gdzie przy drobnych opadach śniegu PSG podejmowało gości z Marsylii. Paryżanie, którzy tydzień temu przegrali 2:3 z Sochaux, mogli myśleć jedynie o zwycięstwie, jeśli chcieli utrzymać bezpieczną przewagę w ligowej tabeli nad Lyonem. Goście zaś mieli niepowtarzalną szansę, żeby zbliżyć się do pierwszej dwójki.
Od pierwszych minut w powietrzu unosiła się aura wyjątkowego spotkania. Skoncentrowani zawodnicy, pełne trybuny fanatycznych kibiców i David Beckham na ławce rezerwowych – żyć, nie umierać. Początkowo gra Marsylii wyglądała lepiej, ale to PSG zdobyło gola. Już w 9. minucie na listę strzelców wpisał się Lucas Moura, którego uderzenie z około 30. metrów odbiło się od Nkoulou i wpadło do siatki Mandandy. Paryż był w niebie – nie dość, że prowadził w klasyku, to na dodatek mógł pokazywać to, co lubi najbardziej, czyli kontry. W zasadzie w 9. minucie powinno być już 2:0, bo 120 sekund po pierwszym gwizdku okazję miał Lavezzi, ale uderzył w słupek.
Kolejne minuty upływały, a spotkanie się ustabilizowało. Marsylia konstruowała ataki pozycyjne, a PSG każde przejęcie przeobrażało w diabelsko szybkie kontrataki. Na lewej flance szalał Lavezzi, jednak w mecz nie mógł wejść Ibrahimović, przez co paryżanom brakowało wykończenia. Tuż przed końcem to „Ibra” zgrał piłkę do Argentyńczyka, ale i tym razem miejscowym nie udało się podwyższyć prowadzenia na 2:0.
Po pierwszej połowie bardzo ciekawie wyglądała statystyka celnych strzałów. PSG – 0, OM – 4. A wynik – 1:0 dla PSG… Paradoks futbolu.
Zmiana stron dobrze wpłynęła na tempo spotkania. W ciągu 120 sekund zobaczyliśmy dwie sytuacje. Najpierw fatalny błąd paryskiej defensywy mógł wykorzystać Valbuena, mógł… Potem to PSG zaatakowało, ale Pastore, zamiast dośrodkować na głowę któregoś z kolegów, posłał piłkę w trybuny.
Pastore zrehabilitował się chwilę później, kiedy popisał się genialnym podaniem do Lavezziego. Argentyńczyk wparował w pole karne i prostopadle oddał piłkę do Pastore, a temu zabrakło dosłownie milimetrów, żeby dosięgnąć futbolówki. Odpowiedź Marsylii była błyskawiczna, ale przy strzale Gignaca Salvatore Sirigu zachował trzeźwy umysł i spokojnie wybił futbolówkę poza światło bramki.
W kolejnych minutach dominowali marsylczycy, którzy złapali wiatr w żagle. Festiwal rzutów rożnych i kilka fenomenalnych interwencji Sirigu – tak to wyglądało. Tuż przed końcem genialną akcję zaprezentowali paryżanie, ale ostatecznie Ibrahimović, zamiast podać do lepiej ustawionego Lavezziego, zbyt mocno wypuścił sobie futbolówkę.
Pierwsza doliczona minuta – i stało się coś, czego nikt by się nie spodziewał. Beckham do Meneza, ten na siłę w pole karne, tam futbolówka odbiła się od kolana Ibrahimovicia i niespodziewanie wpadła do bramki. 2:0! Po tej sytuacji sędzia gwizdnął po raz ostatni i zwycięstwo PSG stało się faktem.
Paris Saint-Germain 2:0 Olympique Marsylia
Zawodnik meczu: Lavezzi (PSG)
Bramkarz Paryżan to prawdziwa forteca w tym meczu !
Mecz z gatunku Celtic Juve
Fajny meczyk :)
PSG wygrał :/
Mam nadzieję, że Lyon ich jeszcze prześcignie.
Wybacz ,ale szansę na to są bliskie zeru...
Paryż wygrał szczęśliwie. Z taka grą mogą nie
zdobyć pudła.