Pierwsza myśl po wczorajszych doniesieniach – plota, kto to w ogóle jest? Im dalej w las, tym coraz więcej mówiło się o transferze Senegalczyka do Londynu. Wtorek był ostatecznym potwierdzeniem transakcji.
Biedny ten Djilobodji, wygląda tutaj na największą ofiarę tego zamieszania. Pierwsza rzecz – Jose Mourinho przyznał, że dopóki gość nie przyjechał do Londynu, nie miał pojęcia kim jest ten pan. Czyli zakup wbrew trenerowi lub w najlepszym wypadku po prostu bez jego wiedzy. Niezbyt to profesjonalne i mimo wszystko szokujące dla kibiców Chelsea.
Druga sprawa. Obrońca był ostatnimi czasy proponowany kilku klubom środka tabeli Premier League. Wszędzie agent słyszał taką samą śpiewkę – na przykładzie West Bromwich – „zawodnik nie ma wystarczającej klasy, by nas reprezentować”. Skoro WBA nie wierzy w jakość Djilobodji, trudno oczekiwać, żeby Chelsea chciała zrobić z niego gracza wyjściowej jedenastki.
Trzecia rzecz. Waldemar Kita, prezes FC Nantes, w którym ostatnio grał defensor, oznajmił niedawno piłkarzowi, że ten albo odchodzi z klubu, albo zostanie wtrącony do „klubu Kokosa”. Gdyby to była wielka gwiazda drużyny, prezes nie decydowałby się na transfer do Anglii za niecałe 3 miliony funtów. To też dziwna sprawa.
Co ma teraz zrobić Mourinho? W dobie transferu Martiala do United za 80 milionów euro, transakcja wygląda nawet na niedoszacowaną. Czy będzie stawiał na zawodnika, który nie jest nastolatkiem (ma 26 lat)? Niekoniecznie jest on wyjściowym zawodnikiem swojej reprezentacji (12 spotkań w dotychczasowej karierze) i rozegrał zaledwie dwa sezony w Ligue 1. Prawdopodobieństwo jest znikome.
Oczywiście nie wykluczajmy, że Djilobodji nagle odpali petardę i Chelsea będzie śmiała się wszystkim w twarz, oznajmiając, że dokonała dealu dekady. Prawdopodobieństwo takiego obrotu sprawy jest jednak znikome i prędzej okaże się, że Senegalczyk w Chelsea to mniej więcej taka sama klasa i taki sam meteoryt jak Julien Faubert w Realu przed laty. To się po prostu nie może udać.
[interaction id=”55e58ccbd126414f21162899″]
Może Chelsea kontaktowała się z mistrzem ściągania szrotu - Gallianim ? :D
Po tym okienku nic mnie już nie zdziwi :) Pozdrawiam!