– Chciałbym być wielkim piłkarzem wielkiego klubu i żeby tym wielkim klubem był właśnie Raków – mówił na łamach „Dziennika Częstochowskiego” w maju 1993 roku. Trzy lata później był już w Legii Warszawa, w której spędził najlepsze chwile swojej kariery. W młodzieżowych reprezentacjach Polski rozegrał 99 spotkań. Do okrągłej setki zabrakło mu jednego spotkania. Jacek Magiera w seniorskiej kadrze jednak nie zadebiutował…
1 stycznia 1977 roku w Częstochowie przyszedł na świat „Magic”. Sroga zima, ale na twarzach rodziców zadowolenie. Piłkę zaczął kopać oczywiście w Rakowie, w czasach największej świetności klubu. Do sekcji piłkarskiej zapisał się w 1988 roku, oczywiście z kolegami z klasy. Oficjalny debiut w ekstraklasie zaliczył 18 marca 1995 roku, rzecz jasna w barwach Rakowa, którego przeciwnikiem była mielecka Stal. Już od pierwszych jego chwil na boiskach ekstraklasy było wiadomo, że za długo w drużynie „Medalikarzy” nie pogra. Zwyczajnie był zbyt dobry. Występował w linii pomocy, a jak trzeba było, to również w defensywie. W odbiorze swojego czasu nie było od niego lepszych. Z Częstochowy wyjechał jesienią 1996 roku, od razu do wielkiego miasta, do Warszawy. W barwach Rakowa zdążył zagrać w 38 spotkaniach ligowych, ośmiokrotnie pokonując bramkarzy rywali.

Legia okazała się dla Jacka bardzo dobrym wyborem. Do Legii przyszedł w tym samym okienku transferowym co Piotr Włodarczyk, Paweł Skrzypek czy Sylwester Czereszewski. Miał wówczas 20 lat i głowę pełną marzeń. – Na pewno obawy były i są. W końcu opuściłem miasto, w którym się wychowałem. Opuściłem także klub, w którym grałem wiele lat, i znalazłem się w nowym środowisku. Jednak musiałem podnieść sobie poprzeczkę i z danej mi szansy skorzystać – mówił tuż po podpisaniu pięcioletniej umowy z Legią Magiera. Na tyle zadomowił się w drużynie „Wojskowych”, że został tam na niespełna dekadę, z półroczną przerwą na wypożyczenie do Widzewa Łódź. W Warszawie grał do 2005 roku. Już w pierwszym sezonie odniósł duży sukces. Wraz z Legią zdobył Puchar Polski w 1997 roku, a kilka tygodni później świętował wraz z kolegami z drużyny wicemistrzostwo Polski. Rok później był już filarem obrony drużyny prowadzonej przez Stefana Białasa, która zdobyła Superpuchar Polski. Białas bardzo cenił „Magica”, czego nie można powiedzieć o Franciszku Smudzie, który jako następca pana Stefana na posadzie trenera Legii na Jacka już nie stawiał. Naszego bohatera wypożyczono zatem do Łodzi. W tamtejszym Widzewie wiosną 2000 roku rozegrał 14 spotkań.
Latem znów spróbował szczęścia przy Łazienkowskiej. Tam jednak ciągle pracował Smuda, który nie zwracał uwagi na dobrą dyspozycję Magiery i nie desygnował go do gry, czasami dając mu pograć w końcówkach spotkań. Taki stan rzeczy utrzymywał się do momentu, w którym „Franza” zastąpił Dragomir Okuka. Wówczas obrońca szybko wrócił do podstawowego składu i wydatnie pomógł swoim kolegom w zdobyciu mistrzostwa kraju w sezonie 2001/2002. Na dokładkę Legia dorzuciła w tamtym sezonie jeszcze nieistniejący już Puchar Ligi. Przez kilka kolejnych lat Jacek był filarem defensywy „Wojskowych”. Jego czas w Legii minął w sezonie 2005/2006, po rozegraniu kilku spotkań jesienią na wiosnę został wypożyczony do rodzimego Rakowa, który wówczas grał w III lidze. W Warszawie nastała era Dariusza Wdowczyka, który ze stołecznym klubem zdobył mistrzostwo Polski. Medal przyznano również Magierze, który w zespole występował jesienią. Po zakończeniu wypożyczenia do Częstochowy rozwiązał kontrakt z Legią. W drużynie z „eLką” na piersi rozegrał łącznie 232 mecze i strzelił 19 bramek, grając w lidze, europejskich pucharach, Pucharze Polski, Pucharze Ligi czy Superpucharze Polski. Po przygodzie z Legią postanowił swoich sił spróbować w Cracovii, którą wówczas prowadził dobrze znany mu Białas. Przygoda z „Pasami” zakończyła się dość szybko i po rozegraniu kilku spotkań jesienią 2006 roku Magiera zawiesił buty na kołku.

Warto zaznaczyć, że Jacek już w wieku 14 lat trafił do reprezentacji Polski. Dwa lata później triumfował w mistrzostwach Europy do lat 16. Kadra Andrzeja Zamilskiego przeszła przez eliminacje do tego turnieju bez straty gola. – Do Turcji jechaliśmy, marząc o wyjściu z grupy. Jednak gdy pokonaliśmy Włochów 1:0 w finale, mało kto z nas wiedział, że jesteśmy pierwszymi w historii polskiej piłki mistrzami Europy – wspominał Jacek. Po zwycięstwie w Turcji dostał 5 milionów starych złotych, które miały zostać przeznaczone na samochód, ale po kilkunastu tygodniach z premii nic nie zostało… We wrześniu tego samego roku drużyna Zamilskiego poleciała do Japonii na mistrzostwa świata. Zajęła czwarte miejsce, przegrywając brązowy medal w karnych. Na obydwu turniejach Magiera był kapitanem swojej drużyny i przede wszystkim należał do najlepszych zawodników na boisku. W juniorskich reprezentacjach Polski rozegrał 99 spotkań, do setki brakło mu tylko jednego występu. Ten jubileuszowy występ byłby w seniorskiej reprezentacji Polski, w której jednak nie miał zaszczytu debiutować…
Co obecnie robi popularny „Magic”? Od 20 grudnia 2006 roku jest asystentem pierwszego trenera Legii. Przez ten czas pomagał m.in. Dariuszowi Wdowczykowi, Jackowi Zielińskiemu, Stefanowi Białasowi czy Maciejowi Skorży. Obecnie udanie współpracuje z Janem Urbanem. Posiada licencję II klasy i nie ukrywa, że kiedyś będzie miał chęć spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu na własny rachunek.
[+] spoczywaj w pokoju
przeciez Magiera zyje!!!czytaj ze zrozumieniem!!!!
"Co obecnie robi popularny „Magic”? Od 20 grudnia
2006 roku jest asystentem pierwszego trenera Legii.
Przez ten czas pomagał m.in. Dariuszowi Wdowczykowi,
Jackowi Zielińskiemu, Stefanowi Białasowi czy
Maciejowi Skorży. Obecnie udanie współpracuje z
Janem Urbanem. Posiada licencję II klasy i nie
ukrywa, że kiedyś będzie miał chęć spróbować
swoich sił w prowadzeniu klubu na własny rachunek."
normalnie łzy mi zalewają oczy i nie mogę dalej
czytać! Chlip! Chlip!