Pakerzy i frajerzy po 18. kolejce Premier League


Chelsea wygrywa w hicie, Man United znowu gubi punkty, a Danny Ings ciągle strzela

23 grudnia 2019 Pakerzy i frajerzy po 18. kolejce Premier League
chelseacore.com

W miniony weekend rozpoczął się napchany spotkaniami okres świąteczno-noworoczny na angielskich boiskach. Jak zawsze przy tak intensywnej części sezonu działo się sporo. Frank Lampard był lepszy od swojego dawnego mistrza, „Czerwone Diabły” musiały uznać wyższość ostatniej drużyny w tabeli, a Manchester City pokonał tegoroczną rewelację sezonu. Jak co tydzień wzięliśmy pod lupę najważniejsze wydarzenia ostatniej kolejki angielskiej ekstraklasy w ramach naszego cyklu „Pakerzy i frajerzy”.


Udostępnij na Udostępnij na

Granie w 18. kolejce rozpoczęliśmy od starcia Evertonu z Arsenalem. Mecz ten można nazwać ciekawym, ponieważ towarzyszyła mu niecodzienna sytuacja. Nowo zakontraktowani trenerzy oglądali swoich podopiecznych z wysokości trybun, a po obu stronach murawy mogliśmy nadal obserwować tymczasowych szkoleniowców, którzy dyrygowali swoimi piłkarzami. Czekamy już z niecierpliwością na debiuty zarówno Ancelottiego, jak i Artety, gdyż jeśli sporzymy na dyspozycję ich zespołów w pierwszym z weekendowych meczów – z jednej i drugiej strony nie wygląda to dobrze.

Oczekiwania spełniło za to ostatnie spotkanie minionej kolejki. Chelsea pokazała się z bardzo dobrej strony na Tottenham Hotspur Stadium, pokonując gospodarzy 2:0. Jose Mourinho konfrontację ze swoim byłym zespołem przegrał boleśnie, bez argumentów. Rozczarowujące było także zachowanie Heung-min Sona, który wyleciał z czerwoną kartką z boiska za niesportowe zachowanie i brzydki faul. „The Blues” nie zawiedli, a to sprawiło, że hit kolejki był naprawdę przyjemnym dla oka widowiskiem.

Jak zawsze postanowiliśmy wskazać pakerów, czyli tych, których gra nas porwała i zasługują na wyróżnienie dzięki swojej dyspozycji. Nie obędzie się także bez frajerów – absolutnych przegranych ostatniej kolejki, którzy rozczarowali, pozostawiając za sobą złe wrażenie, liczne pytania i wątpliwości.

Pakerzy

Nasze podsumowanie rozpoczynamy od tych, których należy pochwalić. Na słowa uznania z pewnością zasługuje niedzielny występ Williana. Brazylijczyk poprowadził swój klub do ważnego zwycięstwa. W przypadku porażki Chelsea mogła stracić miejsce w najlepszej czwórce ligi kosztem Tottenhamu. Dzięki postawie skrzydłowego, który rozegrał po prostu perfekcyjne zawody, „The Blues” na Boxing Day mogą czekać z czteropunktową przewagą nad piątym Sheffield United. 31-latek dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. W drużynie ze Stamford Bridge na pochwałę zasługuje także Frank Lampard. Dobrze zareagował na ostatnio gorszą dyspozycję swoich piłkarzy i do meczu ze „Spurs” przystąpił w innowacyjnym ustawieniu. Taktycznie pokonał swojego byłego szkoleniowca – Jose Mourinho – który jest jednym z najlepszych w swym fachu.

W drugim z niedzielnych meczów także należy wyróżnić jednego z trenerów. Jest nim Nigel Pearson – szkoleniowiec Watfordu. Na Vicarage Road „Szerszenie” ostatni raz wygrały aż dziewięć miesięcy temu. Triumf smakuje podwójnie, ponieważ udało im się użądlić klasowego rywala, jakim jest Manchester United. Dobrze było w końcu zobaczyć jakiś pozytywny aspekt u pogrążonej w kryzysie drużyny. Pearson odrobił zadanie domowe i dobrze poustawiał swoich zawodników. Nie dawali oni kreować rywalom sytuacji bramkowych, skrzydłowi drużyny z Old Trafford zostali odcięci od podań. Jeżeli angielskiemu trenerowi uda się w dłuższej perspektywie osiągać pozytywne wyniki, walka o utrzymanie w tym roku może być naprawdę interesująca. Watford na razie typowano jako głównego kandydata do spadku.

Ważne trzy punkty zdobył także Manchester City. „Obywatele” wygrali w bezpośrednim starciu z Leicester City – głównym konkurentem w walce o wicemistrzostwo kraju. „The Citizens” strzelili aż trzy bramki najlepszej jak dotąd defensywie ligi i osiągnęli całkowicie zasłużone zwycięstwo. Tym samym do drugich „Lisów” tracą już zaledwie jeden punkt. W perspektywie walki o ewentualne mistrzostwo należy poczekać na zaległy mecz Liverpoolu. Nawet w przypadku porażki „The Reds” nadal będą mieli pokaźne jedenaście punktów przewagi nad zespołem Pepa Guardioli.

Frajerzy

Każdy medal ma dwie strony – tak jak możemy chwalić postawę Watfordu w meczu z Manchesterem United, tak ekipie Ole Gunnara Solskjaera należy się kilka negatywnych uwag. „Czerwone Diabły” nadal nie są w stanie prezentować się należycie w konfrontacji z mniejszymi klubami. Norweski szkoleniowiec kolejny raz przegrał na polu taktycznym walkę z trenerem prowadzącym słabszą drużynę. Problemy ekipy z Old Trafford wciąż te same – brak pomysłu na skuteczne rozegranie piłki w ataku pozycyjnym. Kolejny raz zabrakło strategii czy próby szukania gry kombinacyjnej. Największym „przegrywem” w ekipie United jest z pewnością David de Gea. Hiszpan popełnił fatalny, juniorski błąd, przez co rywale strzelili pierwszą bramkę. Dobry impuls, jakim były dla zespołu zwycięstwa nad Manchesterem City i Tottenhamem, kolejny raz nie przydał się na nic. Chociaż Solskjaer kupuje sobie czas, wygrywając z drużynami z TOP6, nie umie jak na razie właściwie z niego korzystać.

Tytuł największego frajera 18. kolejki Premier League należy przyznać jednak w ręce Heung-min Sona. Koreańczyk upadł na ziemię po pojedynku siłowym z Antonio Rüdigerem, po czym kopnął swojego przeciwnika w brzuch. W tym faulu nie było przypadku, skrzydłowy słusznie wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Tym samym w 62. minucie osłabił swój zespół i uniemożliwił „Spurs” próbę gonienia wyniku. Zachowanie po prostu głupie i sprzeczne z zasadami fair play.

Nie popisała się także Aston Villa. Zespół prowadzony przez Deana Smitha przegrał z Southamptonem aż 1:3. „The Villans” wydali w minionym okienku transferowym ponad sto milionów funtów, jak się okazuje po to, aby walczyć o utrzymanie w lidze. Porażka w starciu z rywalem, który także walczy o pozostanie w angielskiej ekstraklasie, może przybliżyć ekipę z Villa Park do powtórzenia losu Fulham z ubiegłorocznych rozgrywek.

Angielski rodzynek

Jak zawsze w cyklu „Pakerzy i frajerzy” obserwowaliśmy także postawę angielskich zawodników. Naszym rodzynkiem po minionej kolejce zostaje Danny Ings. Napastnik poprowadził swój zespół do ważnego zwycięstwa, strzelając dwie bramki. Southampton przynajmniej na chwile może złapać oddech w batalii o utrzymanie w lidze, mając trzy punkty przewagi nad osiemnastą w tabeli Aston Villą. Ingsowi wielu przypisywało już koniec kariery i piłkarską śmierć. Ten jednak wraca do żywych i na swoim koncie ma 11 trafień w tym sezonie. To więcej po 18 kolejkach od takich piłkarzy, jak: Aguero, Kane czy Jimenez. 27-latek może być kluczem do sukcesu „Świętych”, jakim w trwającej kampanii będzie pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Podsumowanie

Pakerzy:

  • Willian

  • Nigel Pearson

  • Manchester City

Frajerzy:

  • Ole Gunnar Solskjaer

  • Heung-min Son

  • Aston Villa

Angielski rodzynek:

  • Danny Ings

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze